Rozdział VIII

Witam!
Dziękuję serdecznie za odpowiedź na mój apel! Jestem bardzo zadowolona z was - moich czytelników. I ogłoszonko dodam.
Dobiliście do 2000 komentarzy i ponad 170000 wejść na bloga. Serdeczne dzięki! I na sam koniec zapraszam na rozdział.

Rozdział zbetowała Tomione.

Rozdział VIII

Pierwsze promienie słońca wpadają do pokoju. Zakrywam oczy, blask o poranku oślepia, sprawia, że nie mogę zebrać myśli. Tak, nienawidzę takich nie idealnych dni.
Powoli wstaję. Nie jest to łatwe, zważywszy na moje nocne urojenia. Ostatnio, chociaż wcale tego nie chcę, w snach pojawia się młoda kobieta. Jest brzydka, przyodziana w łachmany. Wygląda jakby pochłaniała ją śmierć. Powoli, od środka, zjada jej wnętrzności. Następnie wychodzi na zewnątrz, aby pokazać jej nagie kości. Jej brzydota ginie dzięki głodnej, czarnej śmierci. Tak, właśnie tak. Nie jestem przerażony, raczej zaskoczony. Nie wiem kim jest dla mnie, nie wiem czy w ogóle istnieje, a jednak pojawia się w tych marach.
Dźwigam swe blade ciało do góry. Chwiejąc się na nogach, podchodzę do komody. Opieram się o nią. Nie jestem pewny czy mogę dzisiaj ruszać w podróż pamiętając, że mam w rękach broń doskonałą — przyjaciółkę Harry'ego Pottera, Hermionę Granger. Mimowolnie na mych ustach pojawia się uśmiech. Przypominam sobie wczorajszy dzień. Zachwyt miesza się z adrenaliną, która prowokuje do działania. Nie poddam się, jestem w końcu kimś wielkim i robię wiele dla swej przyszłości.
Nie zauważam jednak, że moje dłonie zaciskają się na komodzie. Dopiero ból zmusza mnie do popatrzenia na własne ręce. Na opuszkach palców pojawia się czerwona ciecz. Krzywię się na ten widok. Na czarną komodę spadają kropelki krwi. Rozbryzgują się po blacie, tworząc mozaikę. Chociaż widok krwi mnie nie zachwyca, teraz jestem oczarowany tą sytuacją. Unoszę dłoń do ust, moje wargi dotykają przeciętych miejsc. Smakuję metalicznego napoju wampirów. W mojej głowie rodzi się jakaś nienaturalna żądza krwi. To jest niespotykane, dziwne i zupełnie odmienne od moich stałych punktów życia porannego.
Powoli, niechętnie, rozchylam swe wargi, aby pozbyć się tego smaku. Zahaczam jeszcze o jeden palec —  chęć i łakomstwo przyprawiają mnie o ból głowy.
Stoję w miejscu, patrząc na swe odbicie. Lustro, które wisi nad meblem jest dzisiaj dla mnie jak kubeł zimnej wody. Odwracam swój wzrok. Szukam zegara, zawsze zapominam, na której ścianie wisi. Gdy moje oczy zauważają wskazówki, przeżywam pierwszy szok.
Jest dopiero piąta rano. Za wcześnie na wszystko. Zrezygnowany wracam do łóżka. Nie mam pojęcia, co robić tak wcześnie. Z drugiej strony jestem wypoczęty i gotowy do działania. Późniejsza podróż zbiera ze mnie żniwo, na samą myśl czuję zmęczenie i radość. Te skrajne emocję przepełniają mnie od stóp aż po głowę.
Zegar tyka, ten dźwięk powoduje u mnie odrętwienie ciała. Czuję się martwy, taki bez życia. Bezczynność mnie dołuje, jestem słaby, a mój umysł się cofa. Wszystko trwa do momentu kulminacyjnego. Wstaję z łóżka jakby ktoś przypalał moje ciało niewidocznym ogniem.
Idę do łazienki, myję swą twarz. Powoli nabiera kolorów. Mimo tego, że jestem blady, z podniecenia na moich policzkach pojawiają się wypieki. Zapominam o bibliotece, właśnie tam chcę się udać. Rażony swoim cudownym pomysłem, przyodziewam na siebie czarną szatę i wychodzę na korytarz.
Ta część domu jest wyjątkowo ciemna. Nie ma tu żadnych okien, a pochodnie przy drzwiach dają tylko pozorne światło. Większa część przejścia do schodów jest skąpana nocą, mimo tego, że słońce dopiero pojawiło się na horyzoncie. Pewnym krokiem przemierzam odcinek, który przybliża mnie do celu. Docieram do schodów, stopnie prowadzą mnie w dół. Idę powoli, nigdzie mi się nie śpieszy.
Biblioteka znajduje się na parterze posiadłości. Jest ogromna, a księgi, które posiadają Malfoyowie są niezwykle interesujące. Pierwszy raz widzę taki zbiór dzieł. Zabieram ze sobą kilka tytułów, które będą mi najbardziej potrzebne.
Dochodzę do ogromnych drzwi. Wyciągam swoją różdżkę i delikatnie dotykam wrót. Jedno pęknięcie wystarczyło i już stoję przed wielkim regałem.
Biblioteka Malfoyów jest stanowczo większa od tej w Hogwarcie. Wliczając, oczywiście, dział ksiąg zakazanych. Wielkie stosy książek leżą przy okrągłym stole na środku pomieszczenia. Wokół niego są same półki z opasłymi tomiszczami. Co jakiś czas jeden z tytułów leci na swoje miejsce. Uwielbiam magię, jestem cząstką świata czarodziejów. Swoim istnieniem potwierdzam tylko jedno - swoją wyjątkowość.
Ostrożnie przechadzam się pomiędzy regałami. Wydaje mi się, że wszystko pnie się w górę z każdym moim krokiem. Skręcam w jedną z alejek. Chyba tutaj stoi odpowiedni tytuł z zakresu eliksirów.
„Eliksiry śmierci” są mi niezwykle potrzebne. Jeśli mam się doskonalić, to w każdej, możliwej dziedzinie. Czarna magia opiera się bowiem na wielu innych działach magii. Nauczę się wszystkiego, co potrzebne, aby osiągnąć sukces.
Książka ma zieloną okładkę, na której znajduje się kociołek. Wygląda jak mugolski elementarz, który leży w sierocińcu... nie, już go tam nie ma. Zapominam czasem, że minęło ponad pół wieku i możliwe, że ten budynek przestał istnieć.
Chwytam w dłonie książkę i wracam do stolika. Kładę ją na stół i wracam do dalszej podróży.
Biblioteka składa się z trzech części. Po prawej stronie znajdują się książki naukowe, te potrzebne do nauki wiedzy, którą przyswaja się w szkole. W dwóch słowach — wiedza podstawowa. Po lewej stronie znajdują się książki, które czyta się dla zabicia czasu. Mówiąc prościej — nic ciekawego. Na samym środku jest część, która najbardziej mnie interesuje. Wszystkie tomy wykraczają poza wiedzę ogólną. To właśnie ich potrzebuję. To dzięki nim jestem w stanie dojść do czegoś lepszego, większego i jednocześnie strasznego. Małymi kroczkami posuwam się do przodu, by w ostateczności osiągnąć sukces. Wszystko jest jeszcze w fazie początkowej, jednakże za kilka lat będzie już skończone.
Kieruję się naprzód. Zbieram po kolei wszystkie dzieła, które mogą dać mi nowe doświadczenia, nową wiedzę. Takie dzieła jak „Zaklęcia niewybaczalne i ich zastosowanie”, „Okumencja i legilimencja”, „Czarnoksięskie przedmioty i ich właściwości” i wiele podobnych kładę na stół. Stos rośnie z minuty na minutę. Zmęczony padam na krzesło, które stoi na samym środku. Do złudzenia przypomina to jakiś proces. Brakuje tylko sędziów, którzy skażą mnie na śmierć. Uśmiecham się na samą myśl o tym.
Tak wcześnie zaczął się ten dzień. Od samego rana staram się zawładnąć swoim umysłem i w końcu kieruję go na właściwy tor. Zostało jeszcze pakowanie. Macham różdżką nad księgami, które unoszą się w powietrzu. Manewrując nią, idę do przodu, a tomy lecą za mną.
Przechadzam się po posiadłości. Długie korytarze ciągną się w nieskończoność. Dochodzę w końcu do jadalni, którą skrzaty przygotowują do posiłku. Zasiadam na krześle, które jest przy samym wyjściu. Książki lewitują nad moją głową, zataczając koła. Czekam aż wreszcie zjawią się gospodarze.
— Witam, Tom.
W drzwiach pojawia się Dracon. Delikatnie podnoszę się z miejsca i kiwam głową w stronę chłopaka. Tak samo postępuję jak przychodzi Lucjusz wraz z małżonką. Oboje zasiedli na górze stołu i popatrzyli na skrzaty domowe.
— Śniadanie. — powiedziała cicho pani Malfoy.
Zastawa wleciała przez otwarte drzwi na korytarz. Talerze, szklanki, sztućce, miski. Wszystko powoli zapełnia stół, który pod ich ciężarem ugina się. Posiłek się zaczyna, gdy pan Malfoy bierze widelec w dłoń. Teraz i ja mogę skonsumować.
Czas leci dzisiaj stanowczo za wolno. Mam ochotę już jechać, jak najdalej i najszybciej. Całe szczęście, że podczas jednych wakacji udało mi się dotrzeć do Albanii. Lasy w tym rejonie świata są niezwykle gęste i ciepłe. Mam ochotę, a nawet może i pragnienie już się tam znaleźć. Iść tylko po dziewczynę i zabrać ją ze sobą — to moje zadanie. Jestem ciekawy czy zaklęcie Imperiusa osłabia się. Mimo tego, że nie stosuję go za często, to jednak uważam, iż jest doprowadzone do perfekcji. Śmieję się cicho, nie chcę, aby ktokolwiek zauważył zmianę na mojej twarzy.
— Tom, czy wiesz już, kiedy wyjeżdżasz?
Pan domu kończy jedzenie i patrzy na mnie wyczekująco. Przełykam ostatni kęs jajka sadzonego i odpowiadam.
— Jak najszybciej. Czas gra tutaj ogromną rolę.
Patrzę na mężczyznę w średnim wieku. Mruga kilkakrotnie i splata swoje dłonie.
— Tak, rozumiem. Czy czegoś ci jeszcze potrzeba?
Zamyślam się. Przecież wszystko jest już ustalone. Czyżby Lucjusz nie pamiętał o tym?
— Środki, które potrzebne są do przetrwania.
Nienawidzę prosić i nigdy się do tego nie posunę. Takie zachowanie nie leży w mojej naturze, staram się tego uniknąć jak ognia. Czym prędzej wstaję.
— Pójdę do dziewczyny.
— Draco, pójdź z Tomem do tej szlamy.
Narcyza skinęła na swojego syna, który podchodzi do mnie powolnym krokiem.
— Dziękuję, pani Malfoy.
Kolejny raz skłaniam się przed kobietą, a następnie wychodzę z jadalni.
Chłopak po mojej prawej stronie idzie cicho, boi się własnego cienia. Zachowuje się jak jego własny ojciec — tchórz i oszust. Zamykam oczy i proszę o pomstę do nieba. Tak, nie jestem zachwycony jego towarzystwem. Jego blond włosy falują na każdym kroku. Wygląda jak porcelanowa lalka, którą można uszkodzić samym patrzeniem na nią. Taki właśnie jest syn Malfoyów. Delikatnie podnosi głowę do góry i patrzy w moim kierunku.
— Jesteś zapewne zadowolony ze swojego planu?
Aż mnie dłonie świerzbią. Powstrzymuję się, wszystko dla mojego własnego dobra. Nie mogę przecież od tak sobie podejść i uderzyć go w twarz, to mi nie przystoi.
— Tak, bardzo.
Na całe jego szczęście wchodzimy do lochów. Schodzenie kilka pięter w dół spowodowało, że powietrze stało się wilgotne i niesamowicie gęste. Czuję się tak, jakbym stał po środku lasu równikowego. Nabieram w płuca gazu, w moim brzuchu robi się nieprzyjemnie ciasno. To zły znak, na pewno.
— To tutaj. Zostawię cię.
Chłopak odchodzi. Wzdycham. Jestem tuż przed celą dziewczyny. Widzę jej poplątane włosy, które opadają jej na ramiona. Widocznie śpi, gdyż jej oddech jest miarowy. Twarz ma ubrudzoną błotem, które pomieszało się ze łzami. Fascynujący widok. Myślę, że zaklęcie Imperiusa nie jest w stanie zapanować nad całym ciałem. Takie reakcje jak płacz, smutek czy cierpienie zawsze są odczuwane, nawet jeśli narzucam na kogoś swoją własną wolę.
Budzi się. Widzę jak jej oczy błyszczą w blasku pochodni, która zawieszona jest nad wejściem do jej celi. Rozgląda się po pomieszczeniu, przerażenie przejmuje wodzę nad ciałem. Gdzie jest, czym się staje? Nie wie przecież, że jest częścią czegoś wielkiego, czegoś, co sam zaczynam i doprowadzam do końca. Tak, wszystko idzie jak po maśle.
Dziewczyna zauważa moją obecność. Jej źrenice rozszerzają się, a na mych ustach pojawia się delikatny uśmiech. W myślach uderzam jej głową o posadzkę i patrzę jak posoka wypływa na posadzkę.
— Nie możesz, Tom — słyszę to w myślach, jestem tego świadom. Nie mogę, inaczej plan spali na panewce. Chcę, lecz nie mogę. Niemoc jest uczuciem, którego nie chcę znać. Zazwyczaj robię wszystko, na co mam ochotę. Tym razem powstrzymuję swój instynkt. Czyste zło, które przepełnia mnie całego, tłumię w swojej głowie. Nie mogę, tego nie mogę. Krzywda przyczyni się tylko do niepowodzenia, na które nie mogą sobie pozwolić. Widzę, więc jestem, myślę, więc moje istnienie zdziała wiele. Dążę do celu bez względu na cenę, wiem, że wiele osób przypłaci to życiem. Jestem gotowy na takie poświęcenie.
— Obudziłaś się, cudownie — szepczę.
Nie jestem pewny, co zaraz nastąpi. Czy ona pamięta wczorajszy dzień? Możliwe, że wszystkie negatywne emocje, które opanowują jej ciało i umysł, uniemożliwiają trzeźwe myślenie. Jej przeraźliwie puste oczy zwracają się w moim kierunku. Już teraz wiem, że jest zagubiona w tym świecie. Świat czarodziei nie jest dla niej stworzony, ona czuje się tu obco. Jest mugolaczką, która nie powinna pobierać nauk w Hogwarcie.
— Ja…
Nie dam jej skończyć, nie ma po co. Nic dla mnie nie znaczy. Pomijając wczorajszy incydent, który był zwykłą słabością i nie powinien mieć miejsca, jestem przygotowany na dalsze wydobywanie informacji z dziewczyny.
— Ty? Ty nic nie znaczysz. Jesteś tylko zabawką w moich rękach i niezwykle cenną przyjaciółką Pottera. Twoje życie zakończy się, gdy twój ukochany przyjaciel umrze. Wtedy ja przejmę władzę nad ludzkimi umysłami, a świat zostanie oczyszczony ze wszelakich szlam. Nikt, a tym bardziej ty, nie będzie miał wstępu do naszego świata. Jesteś tylko pomyłką, którą Albus Dumbledore popełnił, jak wszyscy czarodzieje, którzy wiążą się z mugolami i płodzą dzieci półkrwi. Jesteś niczym.
Jej twarz przybiera coraz bledszej barwy. Jestem zadowolony z tego efektu. Zastraszenie jej jest przyjemne i dodatkowo motywuje mnie do działania. Im bliżej wybycia do Albanii, tym bardziej jestem podekscytowany. Chcę, bardzo chcę. Udanie się w podróż będzie momentem kulminacyjnym w mojej karierze.
— Nie chcę. — mówi.
— Nie masz wyboru. Takie jest życie, szlamo — odpowiadam i rozkoszuję się ostatnim słowem, które uderza w nią jak grom z jasnego nieba.
— Nigdy ci nie pomogę! — krzyczy.
— Nie interesuje mnie to, czy zrobisz to dobrowolnie czy nie. Wszystkie informacje będziesz mi przekazywać sukcesywnie, stopniowo. Myślisz, że cieszę się z tego wszystkiego? Nie. Obcowanie z takimi ludźmi wzmaga moje obrzydzenie, jestem niezadowolony. Dotykanie twoich wszystkich myśli nie zachęca mnie do dalszej penetracji twojego umysłu. Wiesz dlaczego?
— Nie wiem. Zostaw mnie, zostaw moją rodzinę, przyjaciół. Daj mi żyć.
— Niestety, życie nie jest takie proste. Wspomniałem ci już o tym. Gdyby nie twój Harry Pottter już dawno Lord Voldemort byłby na piedestale. A teraz? Nie żyję. Przeżyło tylko moje istnienie, które pojawiło się w tych czasach. Dzięki temu nie umrę już nigdy. Pokonam dziecko, które odebrało chwałę i zaszczyty dla tak wielkiego czarodzieja, którym się stałem. Ty nie masz nic do powiedzenia. Zatańczysz tak, jak ci zagram. Jesteś tylko marionetką w tym przedstawieniu, to ja tutaj pociągam za sznurki.
Widzę jak łzy płynął po jej policzkach. Sama nie wie co ze sobą robić, co czynić. Jest w potrzasku. Zaufała nieodpowiedniej osobie i teraz ponosi karę za swoją naiwność. Nie ma litości, nie ma współczucia, jest tylko władza i potęga, która jest moją siłą napędową.
— Już niedługo zakończy się twoje życie, a moja wielka moc stanie na przeznaczonym dla niej miejscu. Nic nie stanie mi na przeszkodzie. Nie ważne kto mi się postawi, zginie w męczarniach. Jeśli moje słowa się nie sprawdzą, wtedy będę gnił w ziemi razem z poległymi.
Odwracam się napięcie. Nie dam rady, wyprowadzenie jej z celi graniczy z cudem. Powiem Malfoyowi, niech on to zrobi. Wchodzę po schodach na samą górę. W holu patrzę w sufit, który dzisiaj nabrał dla mnie żywych kolorów.

(***)


Spoglądam na twarze zgromadzonych ludzi. Dzisiaj wyruszam w nieznane, gdzie żar z nieba płynie nieustannie, gdzie lasy płaczą co dzień, gdzie poznanie jest kluczem do sukcesu. Idę tam, aby osiągnąć coś, co zapisane jest mi w gwiazdach. Patrzę, gdy ostatnia marionetka wchodzi na scenę. Hermiona Granger szczuta przez jednego z młodych śmierciożerców upada na kolana. Jej suche wargi układają się w niemy przekaz. Próbuje znaleźć pomoc, tutaj, w siedlisku zła, gdzie dobro nie ma żadnej wartości. Nie chcę, po raz kolejny, pozbawiać ją złudzeń. Przecież nie czeka jej tu nic, co warte jest wspomnień, zachodu. Doświadcza tutaj tylko cierpienia i to będzie ciągnęło się do końca jej dni. Zapewne umierać będzie tygodniami, wijąc się w agonii, która czeka na jej marne ciało. Tak, tak właśnie będzie traktowana.
— Wszystko przygotowane — szepczę Teodor Nott za moimi plecami.
Kiwam głową. Potwierdzam tylko stan gotowości. Jestem tutaj, aby działać i właśnie podejmuję ryzyko tej niebezpiecznej zabawy.
— Doskonale.
Podchodzę do dziewczyny. Wszystkie rzeczy mam już ze sobą. Brakuje mi tylko tej młodej kobiety, która rozstrzyga moje być albo nie być. Staję naprzeciwko mojej ofiary, patrzę w jej przerażone źrenice.
— Idziemy, szlamo — mówię tak cicho, aby tylko ona mogła mnie usłyszeć.
Nie może kiwnąć głową, uczynić czegokolwiek bez mojej zgody.
— Imperio!
Strumień jasnego światła godzi w jej ramię. Wygląda jak ptak, który spada na ziemię, ona jednak nie umiera. Jej zostaje jeszcze wiele chwil, które spędzi ze mną, sam na sam. Nie mogę dłużej czekać. Chwytam ją za bluzkę i przyciągam do siebie.
— Liczę na was.
Okręcam się wokół własnej osi. Znika grunt spod moich nóg, znika Malfoy Manor. Powoli oddalają się twarze wszystkich zgromadzonych. Nie widzę już Narcyzy ani Lucjusza, nie widać również ich syna – Draco. Nottowie, Goylowie i inni również odchodzą w zapomnienie. Na moich policzkach pojawiają się rumieńce. Zapominam na chwilę o obecności Granger. Jestem tu z własnej, nieprzymuszonej woli. Jestem tu po to, by zwyciężyć, inaczej nie nazywam się Tom Marvolo Riddle. Nienawiść do tego imienia i nazwiska sprawia, że czuję w sobie coraz to większe pokłady mocy. Mój szlamowaty ojciec jednak się do czegoś przydaje.

32 komentarze:

  1. Jeden błąd który mi się rzucił w oczy to ten "szepczę Teodor Nott za moimi plecami." Szepcze powinno byc, o ile sie nie mylę.
    Wybacz mi z góry błędy i brak znaków ale pisze z telefonu.
    Ogólnie rozdział mi się podoba, choć nie znoszę pierwszoosobowej (?) Narracji. Nie leży mi i raczej unikam takich opowiadań. Nie lubię i już. Nie dość, ze czas nie jest dla mnie dobry (w sensie terazniejszy) to jeszcze osoba o tym opowiada i jest ograniczone pole manewru bo znamy uczucia jednej osoby.
    Ale to zależy od gustu xD
    Lubię pairing Tomione, mimo ze jest mniej realny niż Lucmione.
    Dobrze Ci idzie, tak trzymaj. I dodawaj erozdziały częściej.
    Pozdrawiam.
    Live

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie za komentarz.
      Błąd zaraz poprawię, niestety nie mam za dużo czasu na nanoszenię poprawek, to boli. Każdy pairing jest realny, jeśli odpowiednio się go ugryzię.

      Usuń
  2. Widzę, że dziś krótko. Powiem szczerze, że bardzo liczę na ten rozdział, bo ostatnio poleciałaś z fabułą trochę zbyt szybko i całkowicie zmaściłaś Hermionę. Pamiętaj, że nadal mam dwa kapcie i nadal mogę nimi cisnąć. xD
    Śmiechłam, Tomione zbetowane przez Tomione na blogu Tomione, lel. xD
    Wiesz, że nie masz w tym rozdziale ani jednego akapitu?
    Oj, nie sądzę, aby Tom kiedykolwiek uznał Hermionę Granger (czy jakąkolwiek inną szlamę) za broń doskonałą. Za broń - owszem, ale nie za coś, co choćby stało obok doskonałości. A skoro już jesteśmy przy broni... Tom ma jakiś konkretny plan co do Granger? Czy porwał ją sobie tylko tak dla zabawy?
    Czemu lustro jest kubłem zimnej wody? Czyżby Tom nadal przeżywał fakt, że jest kropka w kropkę jak swój mugolski ojciec? To niech się jak najszybciej przeistacza. Ciekawa jestem, czy Tom zdaje sobie sprawę z tego, że w przyszłości nie będzie miał nosa. Sądząc po tym, jak zachowuje się Twój Riddle, raczej nie będzie tym faktem zachwycony. xD
    Tom jest trochę za bardzo emocjonalny. Dlaczego przeżywa szok? Szokowi towarzyszą bardzo silne odczucia, a Riddle starał się raczej od nich uwolnić.
    Pierwsza część jest trochę nudnawa. I cały czas mam to cholerne wrażenie, że Tom nie wie, co ma robić. Jak ma postąpić. On cały czas sobie chodzi, spaceruje, idzie do biblioteki, nigdzie mu się nie spieszy... Cały czas są w Malfoy Manor, a Hermiona została porwana. Pierwszą podejrzaną o śmierciożercze sprawy osobą będzie oczywiście Lucjusz Malfoy, świat już dawno poznał się na jego "wierności". Zakon i aurorzy powinni wpaść do jego domu i zrobić mu rozpierduchę, więc wszyscy rozsądnie powinni natychmiast opuścić dwór, a nie spacerować sobie po korytarzach. Tom zachował się skrajnie nieodpowiedzialnie, niech on bierze szlamę, Lucka i swoich śmierciojadów, i niech spintala jak najdalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra Frozenko,
      Wydawało mi się właśnie, że rozdział jest porównywalnie długi ;-; eh, jak zwykle coś mi się pomyliło. Nie chce kapciem, nie bij!
      To z Tomione faktycznie się udało.
      Są akapity ;-; dlaczego tylko ja je widzę, a wy nie? Mam coś chyba nie tak z komputerem. Frozen, ja zamiast czytać tutaj poważny komentarz od ciebie to ciągle się śmieję. Ten nos... staph!
      Przecież Tom i Hermiona tylko uciekli. Teraz Malfoyowie mogą ,,grać,, zmianę.
      Dziękuję ci za komentarz c:

      Usuń
  3. Przerwę na moment rozważania o rozdziale, bo muszę powiedzieć, że trzeba jeszcze raz przelecieć ten rozdział i zbetować, bo w niektórych miejscach brakuje przecinków.
    No, nareszcie! Tom się ogarnął. Już wiem, co tutaj jest problemem - Tom inaczej myśli/zachowuje się, a inaczej mówi/zamiaruje. Z jednej strony chodzi sobie powoli do biblioteki, nigdzie się nie spieszy (sama tak napisałaś!), a z drugiej mówi, że czas jest tu bardzo istotny i wyrusza od razu. Nie zdziwiłabym się, gdyby prawdziwy Tom po prostu nagle zniknął, biorąc ze sobą Granger (albo nawet ją zostawiając, obojętne), nie informując nikogo o swoich zamiarach. Tom był samotnikiem, uważał, że tylko i wyłącznie on jest w stanie zrozumieć swoje plany, więc po co dzielić się nimi z innymi?
    Wszystko byłoby pięknie, ładnie, gdyby Draco nie szedł z Tomem do Hermiony. Po co? Przecież Tom to duży chłopiec, sam trafi do szlamy. Malfoyowie robią z niego bezmyślną panienkę, niech oni się do niego odwalą. Mam nadzieję, że Lucek nie będzie ciągnął swojego syna i Narcyzy na tę wyprawę (bo to, że sam Malfoy pojedzie, jestem akurat dziwnie pewna).
    O, chwała Bogu, Draco sobie poszedł, chociaż nadal uważam, że Tom nie potrzebuje obstawy. Ja też robię ze swojego Voldka króla, ale bez przesady, trzeba zachować choć odrobinę charakteru postaci, co pozwoli jej uniknąć chodzenia do łazienki bez wianuszka sług.
    TOM NIE JEST PEWNY, CO ZARAZ NASTĄPI?! ;_;
    ;_________________;
    Tom był doskonale pewien, co zaraz się stanie. Nie dlatego, że jest wróżbitą, nie. On wie, co będzie się działo, bo to ON wszystkim dyktuje to, co mają robić. On tak manipuluje otoczeniem, że wszyscy postępują dokładnie tak, jak on tego chce. A nawet wtedy, kiedy w Tomie pojawiłyby się jakieś niepewności, nigdy by się przed sobą do tego nie przyznał, można byłoby to ująć jedynie w ramach jakiegoś nieprzyjemnego skurczu w żołądku. Tego mi zabrakło w opisie, bo świetnie sobie radzisz z podkreślaniem słabości ludzkiej postaci Toma i jego niedoskonałego ciała (wszak jeszcze nie osiągnął potęgi, więc cały czas usiłuje się wydobyć z tej słabej powłoki albo ulepsza ją).
    No cóż, skoro ma tych rozdziałów być 30+, to jeszcze mamy dużo czasu, żeby Tom się rozwinął i zmężniał. Mam nadzieję, że podróż do Albanii jakoś mu w tym pomoże, bo on nadal zachowuje się jak panienka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tom weźmie Granger pod pachę i będzie zwiewał, daję okejkę za ten pomysł.
      Nie no jest ;-; nie może? Mój Tom to chyba ciepła klucha. Staram się przedstawić jego ludzkie obliczę, jeszcze ludzkie. Muszę to chyba zmienić.
      Panienka czy nie to dalej Tom XD

      Usuń
  4. O! Jest nowy rozdział! I to w moje urodziny :)
    Rozdział jest świetny. I więcej nie będę się rozpisywać, bo widzę, że Frozenka zrobiła ci analizę.
    Ale mam pytanie: GDZIE SĄ AKAPITY? Akapity to podstawa. Nie wyłapałam żadnych innych błędów, bo jetem zbyt zmęczona po całym dniu siedzeniu na uczelni.
    Pisz szybciej rozdziały! Proszę! Ja chcę wiedzieć co było dalej.
    Życzę weny :)
    Pozdrawiam
    Lauren

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spóźnione najlepszego, tak właśnie odpisuję na wasze komentarze. Źle, źle bardzo.
      Są akapity! Dlaczego ja je widzę a wy nie? Też byłam pisząc ten rozdział ;-; uczelnie są naprawdę męczące.
      Dziękuję serdecznie za komentarz.

      Usuń
  5. Historia z życia: siedzę sobie znudzona, przeglądam telefon, patrzę: nowy rozdział! Dosłownie skakałam z radości (naprawdę SKAKAŁAM). Tylko, że trochę króciutko :'(. Czytając sama osobiście zawsze bardzo w wczuwam się w klimat historii, a Twoje opowiadania działają na mnie tutaj wprost cudownie :). Czekam na kolejny rozdział, ale mam jedną uwagę, mianowicie: Hermiona nie zachowuje się jak pod działaniem Imperiusa, a to zaklęcie jest podkreślane co chwilę. Czekam na kolejne rozdziały i życzę weny :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, jak miło. Naprawdę przepraszam za krótki rozdział. Mam nadzieję, że nadrobię to ilością rozdziałów bo tak gdybając wyjdzie ich ponad 30.
      Do tego jak zaklęcie Imperiusa działa na Hermionę jeszcze dojdziemy.
      Dziękuję za wenę i komentarz :)

      Usuń
  6. OSTRZEŻENIE
    Uwaga, nie umiem wyrażać swoich emocji w komentarzach. I mam beznadziejne poczucie humoru. I czasem gryzę.

    No to lecim z tym koksem...
    Pytanie: Co jest najlepsze w twórczości Kamany?
    Odpowiedź; OPISY!
    No właśnie,opisy. Zapewne sama świetnie o tym wiesz, ale caałkiem dobrze potrafisz oddać emocję i rozterki kogoś takiego jak Riddle. Wyznaję zasadę ,że akcja w żaden sposób nie jest potrzebna do stworzenia dobrego tomione (chociaż jak dla mnie to tej akcji i tak było sporo) ,więc im wincyj dobrych opisów tym lepiej^^
    Ps: Nie wiem czy wspomniałam,ale twoje opisy są boskie.
    Ps2: Serio.
    Ale od początku... Jak już wyżej wspomniano czegoś tu brakuje, a mianowicie kilku przecinków i akapitów, na co na początku nie zwróciłam absolutnie uwagi ;>. No ale zawsze lepiej się doskonalić;)
    Na szczęście ominęła mnie ta faza fangirlzmu, kiedy to uważa się bohaterów za swoich menszuf, no ale co poradzę... twój Tom mnie po prostu jara <3 Może jest trochę za bardzo uczuciowy jeśli chodzi o typowy kanon, ale przecież o to chodzi, żeby przedstawić również trochę swoich wyobrażeń na temat danej postaci. Mojemu spragnionemu mrohku, gimbusowemu sercu spodobał się fragment o strasznym śnie i krwi na początku. Wgl mojemu gimbusowemu sercu podoba się twój blog, ale to już inna sprawa. Uważnie szukałam czegoś czego mogłabym się doczepić ,ale no zaczynając od wyglądu bloga, poprzez fabułę, bohaterów i rozwój wydarzeń to jest fajno . Moim ulubionym fragmentem jest spotkanie Toma i Hermiony, bo gdyby nie spojler w postaci nazwy w życiu bym nie pomyślała,że oni będą … ten teges.
    Dużo opisów? Odhaczone.
    Ciekawe dialogi? Są.
    Zakończenie, sprawiające, że chce więcej? Jest.
    I tak czymać.
    Ps: Śmierć czyni artystę. Przez ,ę' Ale to tak na marginesie c:.
    EDIT; poprzedni kom w całości się nie dodał (rzal,bul i gnief), więc musiałam to zrobić jeszcze raz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie,
      Nie czuję się jak mistrz opisów, zawsze brakuję ich w moich opowiadaniach, tak przynajmniej mi się wydaję.
      Akapity są ;-; proszę no!
      A, ten gif. Ten styl nie ma takiej litery jak ę. Głupia czcionka.
      Dziękuję za komentarz (czekam na resztę xD)

      Usuń
  7. Oczywiscie, bede przegladala rozdzial jeszcze drugi raz, by wychwycic te bledy, ktore uciekly mi teraz.
    Lel, mialam ostatnio z Frozen rozmowe o Tomie. Ciekawa byla. I choc ogolnie tu Riddle jest troche niezdecydowany i w ogole takie cieple kluchy z niego, to ta historia wg mnie jest bardzo ciekawa i osobiscie lubie czytac tego bloga.
    Nie zwracajcie uwagi na brak polskich znakow - laptop irlandzki bardzo.
    Kamcia - duzo weny i zeby Tom byl bardziej tomowy.
    Pozdrawiam,
    Tomione.
    <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tom w ciąży, śmiechłam. XD

      Usuń
    2. Dziękuję Tomione, które betowała bloga Tomione. Nie, to dziwne, bardzo dziwne.
      Dziękuję za wenę Tomione :*
      On nie jest w ciąży, Frozen ;-;

      Usuń
  8. Świetny rozdział. Co trzeba było powiedzieć powiedziano wyżej. Czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział według mnie bardzo dobry, choć po przeczytaniu go czułam lekki niedosyt. Spodziewałam się czegoś dłuższego, to po pierwsze, a po drugie, zakończyłaś w najciekawszym momencie XD Ale to dobrze, bo zainteresowany czytelnik to wierny czytelnik.
    Kocham Toma i nie mogę się doczekać, kiedy relacja jego i Hermiony nabierze tempa. Oboje są ciekawymi postaciami, a Riddle już w ogóle, bo jak też z książek pani Rowling wiemy o nim tylko tyle, że był złym dziedzicem Slytherina, tak tu możemy przeżywać jego plany, porażki i pierwsze (tak mi się wydaje) prawdziwe uczucie.
    Wiem, że krótko, ale czas mnie goni. Niecierpliwie czekam na więcej dawki Tomione.
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam.
      Przepraszam za długość, nie patrzę raczej na poprzednie rozdziały i dodaję to co mam już zaplanowanę. Oby następnym razem nie wyszły mi dwie strony bo będzie kiepsko i brzydko.
      Dziękuję serdecznie. Postaram się dodać jak najszybciej.

      Usuń
  10. Kilka godzin i całe Tomione przeczytane. Bardzo lubię twój styl pisania, jest taki lekki i genialnie się czyta. Monologi Toma są jak żywcem wyjęte z jego głowy. Jestem szalenie ciekawa dalszych wydarzeń, więc życzę weny i pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, dziękuję.
      Nie spodziewałam się, że ktoś czyta jeszcze stare Tomione. To wymaga naprawdę wielu godzin i przebycia przez stosy błędów (wiem co piszę). Dziękuję za docenienię stylu jednakże mam wrażenie, że dopiero się kształtuję.

      Usuń
  11. Hej :)
    Świetny rozdział :)
    Czekam na więcej scen pomiędzy Tomem i Hermioną, a domyślam się, że wyjazd do Albanii może takich przysporzyć :)
    Czekam na next
    Pozdrawiam i życzę weny
    Anna-medium

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, witam serdecznie!
      Mam nadzieję, że kolejne rozdziały pójdą mi lepiej niż te pierwsze.
      Dziękuję za komentarz i wenę.

      Usuń
  12. Witam,
    dzisiaj odkryłam Twojego bloga i przeczytałam go jednym tchem. Bardzo mi się podoba Twój styl pisania, kreacja Toma jest wspaniała, właśnie tak go sobie wyobrażałam w czasach młodości. Połączenie go z Hermioną jest bardzo ciekawym doświadczeniem. Jestem na TAK. Dodałam Cię do obserwowanych, obiecuję wpadać jak najczęściej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam, Szczęśliwa Trzynastko!
      Kolejna, nowa czytelniczka. Jestem wzruszona, że ciągle was przybywa. Przepraszam za stare opowiadanie, jest straszne (przynajmniej dla mnie)
      Dziękuję za dodanie i otwarcie rozdziału w świecie opowiadań potterowskich dla Tomione.

      Usuń
  13. Okej, zacznę od tego, że chodź nie jestem jakąś fanką tego paringu, to spodobało mi się te opowiadanie. Bardzo fajna akcja, choć tak naprawdę wydaję mi się, że ten rozdział nie za dużo wniósł do opowiadania :/. Dwie rzeczy wpadły mi w oko. Pierwsza: jeden błąd, który jak widziałam w wcześniejszych komentarzach, też ktoś zauważył. Mianowicie "szepczę Teodor Nott (...)" - powinno być szepcze. Druga rzecz: piszesz bardzo krótkie zdania, co chyba jest u ciebie charakterystyczne ;). Przez to od czasu do czasu powtarzasz wyrazy, ale to nie jest żaden błąd, więc jest okej. Mimo to rozdział bardzo fajny i lekko się go czytało.
    Pozdrowionka.
    Hele Na.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie za komentarz.
      Na dobrą sprawę każdy pairing może się podobać jeśli, właśnie, jeśli zostanie dobrze napisany. Ja nie ograniczam się do tego co lubię a co nie ( poza ROMIONE) bo wiem, że każda para ma jakiś potencjał.

      Usuń
  14. Proszę o wybaczenie, że komentarz dodaję tak późno. Rozdział przeczytałam w dniu, kiedy się pojawił, ale (poważnie) nie miałam nawet chwilki żeby napisać Ci coś... w miarę sensownego ;-;
    Pojawienie się nowej części wywołało u mnie osiągnięcie nowego poziomu radości i - wierz mi - dobrze, że nie widziałaś mojej reakcji xd Nawet dobre stopnie z rozszerzonej chemii nie cieszą mnie tak bardzo.
    Twój Tom (naprawdę uwielbiam określać go mianem "Twój", a co dopiero o nim pisać, albo opowiadać z entuzjazem znajomym) jest tak przez Ciebie "dopieszczony", że gdyby stanął przede mną, rzuciłabym wszystko i poszła za nim. Aż dziw, że taki Draco, którego tutaj też naprawdę lubię, nie ma ochoty rzucić się na niego. Ale to pewnie kwestia tego, że przecież to Lord Voldemort, halo, jeden niekontrolowany ruch i Cię nie ma.
    Chyba Ci jeszcze nie wspominałam, że jednej wakacyjnej nocy postanowiłam przeczytać jeden rozdział "Zmienię czas, by z Tobą być". Jeden rozdział. Tak się stało, że skończyłam trzydziesty/trzydziesty pierwszy (nie jestem pewna ile dokładnie ich było, wybacz) o czwartej w nocy, koszmarnie śpiąca ale i cholernie zadowolona. Nic wcześniej nie wciągnęło mnie tak, jak ta opowieść.
    Mam nadzieję, że to Tomione będzie tak rozbudowane jak tamto, chociaż żałuję, że nie mogę przeczytać wszystkiego w jedną noc :c
    Może i było krótko, ale doceniam, że nadal kontynuujesz tą historię i co jakiś czas wrzucasz coś, co tak mnie cieszy.
    Co ja Ci mogę powiedzieć? Przecież przez tę chaotyczną wypowiedź pewnie już wiesz, że bardzo mi się podobało, jak zawsze - najwidoczniej należę do tych nudnych czytelników ;)
    Czekam, bardzo mocno czekam na następny rozdział. Dużo weny, trzymaj się :')
    Bell.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy kolejny rozdział?

      Usuń
    2. Serdecznie dziękuję, Bell.
      Mam nadzieje, że nie zawiodę.
      Następny rozdział pojawi się do 29.11
      Pozdrawiam, Kamana.

      Usuń
  15. Odpowiedzi
    1. Niebawem pojawi się nowy rozdział. Musicie jeszcze trochę poczekać.
      Dziękuję za komentarz :)

      Usuń

Informacje

 photo Intro 1.gif
Opowiadanie „Zmienię czas, by z tobą być” zostało zakończone.
Rozdziały 1-8 zbetowała Raving. Rozdziały kolejne w trakcie korekty Aleksa.
Szablon wykonała Kamana.