Witam.
Odnotowuje spadek czytelników. Nie wiem czy spowodowane jest to szkołą czy nowym opowiadaniem. Trudno. Pisze bo lubię. Pamiętajcie jednak, że dla blogerów ważne są opinię. Akcja czytam = komentuje dla każdego czytelnika powinna być ważna.
Rozdział betowała Mery.
Rozdział VII
Nieuchwytna rzeczywistość atakuje moje wnętrze. Przepełnia mnie energia, której nie znam. Czuje radość ale i obawę. Jak długo to potrwa, pytam. Czym jest ta moc?
— Tom?
Z amoku budzi mnie głos Lucjusza. Stoję przed wszystkimi śmierciożercami. Są niepewni, delikatnie przestraszeni. Uśmiecham się. Udało się, nareszcie. W mych ramionach tkwi ta szlama. Gdy dociera do mnie sens mych myśli, puszczam jej ciało na podłogę. Dziewczyna ląduje na zimnej posadzce Malfoy Manor. Dźwięk ciała uderzającego o podłogę roznosi się po pomieszczeniu. Nikt nie ruszy się w jej stronę, nikt nawet nie zamierza. Patrzę na jej twarz bladą ze strachu. Splątane, brązowe włosy zakrywają jej oczy.
Cisza jest nie do zniesienia. Niech ktoś coś mówi, niech ktoś zabiera głos. Robię kilka kroków w kierunku grupy ludzi.
— Udało się — szepcze. — Ale to nie koniec naszej misji. To dopiero początek czegoś większego. Potrzeba nam tylko czasu, a nasza armia urośnie. Potter nie będzie w stanie nic zrobić. Tak, ten dzieciak nie będzie miał wpływu na to, co przyniesie nam przyszłość.
Odwracam się znowu w kierunku młodej kobiety. Ani drgnie. Na mych ustach pojawia się krzywy uśmiech.
— Zabierzcie ją. Niedługo się obudzi. Będę miał do niej kilka pytań.
Pośpiesznie w moim kierunku idą dwaj mężczyźni. Podnoszą ją i kładą na kanapę w salonie. Reszta czeka na moje polecenia.
— Możecie odejść. Niedługo dostaniecie kolejne instrukcje.
Wszyscy kiwają głowami ze zrozumieniem. Deportują się. Widzę jak rodzina Nottów znika z tego domu. Crabbe i Goyle wychodzą frontowymi drzwiami. Tak, zaraz będę sam. Tylko ona i ja.
W moim kierunku spogląda Dracon. Obok niego stoi matka z podobnym wyrazem twarzy.
— Chodź, synu. Ojciec mu pomoże.
Kładzie swoją szczupłą dłoń na jego ramieniu. Jej kościste palce zaciskają się delikatnie. Mam wrażenie, że kobieta jest poważnie chora. Tak, nie mam wątpliwości.
Chłopak odwraca się do niej i bierze ją pod rękę. Odchodzą do innej części posiadłości. Wzdycham, a czas leci tak powoli.
Lucjusz w dalszym ciągu stoi koło schodów. Czeka na polecenia.
— Nie jesteś mi potrzebny. Dołącz do swojej rodziny, Lucjuszu.
Delikatnie się skłania i idzie w tym samym kierunku co Narcyza i Draco.
Przechodzę do salonu. Moje kroki słychać w całym pomieszczeniu. Jestem ostrożny. Wszystko zależy od tego jakie informacje posiada dziewczyna. Nic się nie uda jeśli ona będzie kłamać.
Podchodzę do sofy, na której spoczywa jej ciało. Dopiero teraz przyglądam się jej dokładnie. Ma długie włosy, naprawdę długie. Zamknięte powieki skrywają mleczne oczy. Usta delikatnie rozwarte zachęcają do złych myśli. Śmieje się - ja nie ulegnę czemuś takiemu. Jestem na to zbyt odporny.
— Kto by pomyślał, że taka osoba może dać mi aż tyle.
Wyciągam różdżkę, którą obracam w dłoni.
— Lepiej zrobić to wcześniej. — mówie do siebie.
— Imperio!
Zaklęcie godzi w pierś dziewczynę. Teraz mogę wszystko.
— Obudź się suko. — mrucze i podnosze różdżkę do góry.
Automatycznie siada i rozgląda się. Z sekundy na sekundę jej przerażenie rośnie.
— Gdzie ja jestem? — pyta.
— Wydaje mi się, że znasz to miejsce, więc dlaczego pytasz?
Mam ją w garści. I zaklęcie i ją samą.
— Tom... Kim ty jesteś?
Rozbawia mnie.
— Kimś kto jest, był i będzie. Nie powinnaś ufać ludziom, dziewczyno.
Zdradzam jej pewną tajemnicę. Chyba się domyśla.
— Lord Voldemort.
Całe jej ciało drży. Jestem zadowolony i dumny z mojej intrygi. Wychodzi mi doskonale wszystko za co się zabiore. A teraz?
— Doskonale. Mam do ciebie kilka pytań...
Jej twarz przybiera walecznego wyrazu. Ciekawe czy wie, że nie uda się jej kłamać.
— Skąd pewność, że ci na nie odpowiem?
Zrezygnowany macham różdżką, a kobieta wstaje i idzie we wskazanym kierunku.
— Ja...
— Nie mam czasu na twoje gierki. Albo odpowiesz po dobroci albo użyje siły. Proste, prawda?
Dziewczyna nawet nie mrugnęła. Od razu otrzymuje odpowiedź.
— Zrób to siłą. Z własnej woli nie wydam przyjaciół.
Automatycznie na mojej twarzy pojawia się grymas niezadowolenia. Chętnie zabawiam się ludźmi, jednakże teraz to coś nowego. Postawiła się, mi - Lordowi Voldemortowi. Tak żałuje, że nie mogę używać tego imienia. Jestem zdolny do wielkich rzeczy, ale i strasznych. Czy ona to wie? Czy ona zdaje sobie sprawę jakie są tego konsekwencje?
Pozbywam się zaskoczonej miny. Nie mogę się zdradzić.
— No tak. Mogłem się tego spodziewać.
Dalej wpatruje się w jej oczy. Teraz są pełne przerażenia połączonego z determinacją. Ciekawe czy wejdę do jej umysłu bez przeszkód. Nie wygląda na osobę, która ma do czynienia z taką zaawansowaną magią. Właściwie nie wiem o niej nic więcej, prócz tego, że jest szlamowatej krwi. Jak ten Potter mógł się z nią przyjaźnić? Przecież to wykracza poza kompetencje tak zdolnego, którym podobno jest, czarodzieja. Niedobrze, bardzo niedobrze. Robię z siebie ofiarę gdy tak naprawdę jestem oprawcą.
Wzdycham. Nie używam magii do celów prywatnych od dłuższego czasu. Zazwyczaj wystarcza mój urok osobisty. Nawet stary nie jest w stanie mnie przejrzeć. A teraz go nie ma, zostaje przeszłością mojej przyszłości. Tutaj mogę więcej niż tam - jestem tego świadomy.
— Zapomniałem o tobie. Przejdźmy do rzeczy...
Napięcie na jej twarzy wzrosło.
— Ja... nic ci nie powiem!
Śmieje się.
— Właśnie to pragnąłem usłyszeć. Crucio!
Za pomocą różdżki rzucam zaklęcie, które godzi dziewczynę prosto w pierś. Siła uderzenia jest tak duża, że rzuca ją na podłogę. Oddychając ciężko podpiera się na rękach, a jej twarz opuszczona jest w dół.
— Jesteś bestią, nie człowiekiem.
— Miło mi to słyszeć. Dalej, zdradź mi sekret Pottera!
Unosi się delikatnie do góry.
— Nie!
— Crucio!
Druga klątwa powoduje, że ciało dziewczyny wygina się w łuk z bólu. Na jej skórze widoczne są dreszcze. Teraz wie, że nie żartuje.
— Jak Potter zdołał pokonać Lorda Voldemorta, największego czarodzieja wszechczasów?
Sune różdżką w bok. Ciało dziewczyny przekręca się na prawą stronę. Widoczne kropelki potu na jej czole, spływają na posadzkę. Mam wrażenie, że słyszę jak uderzają o podłogę. Uwielbiam ten moment, gdy moja zdobycz powoli umiera. Nie dopuszczam jednak takiej możliwości, muszę mieć Granger na później.
— Nie wiem. — odpowiada.
— Oczywiście.
Każe jej wstać. Podnosi się do pionu. Idzie w moim kierunku. Tak, właśnie tak.
— Na czym polega moc Pottera?
Widzę, że jej usta mimowolnie układają się w odpowiedzi.
— Na miłości. — szepcze cicho.
— Kłamiesz! Nie ma czegoś takiego, głupia suko. Jest tylko władza i potęga. Uczucia takie jak miłość czy przyjaźń to ułomność człowieka. Ludzka głupota, która prowadzi do jednego, do śmierci.
— Nigdy tego nie zrozumiesz, Tom.
Wypowiada to imię z taką pewnością, z takkim zadowoleniem, że moja złość wzrasta. Chce żeby cierpiała, żeby krew kapała z jej parszywych ust.
Powoli, choć niechętnie, staję się spokojny. Nie myślę racjonalnie w takich sytuacjach, działam pod wpływem impulsu. Z takim podejściem nic nie osiągnę, co najwyżej spowoduje własny upadek.
— Zabawne. Nie możesz znać mojej przeszłości, postaram się pozbawić cię złudzeń.
Kolejne zaklęcie godzi ją w twarz. Jestem zadowolony z efektu. Jęczy, wije się, skomle jak zwykły kundel. Jeszcze trochę brakuje i da mi więcej informacji.
Widzę, że zamyka i otwiera usta, jakby chciała coś powiedzieć.
— Skąd Potter wiedział o horkruksach?
Cisza, która nastała w pomieszczeniu stała się nieznośna.
— Od Dumbledore'a — mówi łkając.
— Znowu ten stary głupiec. Mniejsza. Jakie to były rzeczy?
Zastanawia się. Im dłużej tym gorzej dla niej.
— Crucio!
Rzuca się po podłodze, wije. Jestem pochłonięty jej cierpieniem.
— Prosze, przestań!
Jej krzyk roznosi się po salonie. Jeszcze trochę.
— Błagam. Był dziennik! Błagam!
Momentalanie kończę niewybaczalne zaklęcie.
— Zadziwiasz mnie. Wcześniej mówiłaś, że nie jesteś chętna do współpracy. Wszystko się zmienia. Mów dalej.
Jej wargi drżą, jest blada jak ściana.
— Dziennik, twój dziennik. Pierścień Gauntów, twojego dziadka. Dalej... nie wiem... Wąż, Nagini.
— Ile ich było?
— Siedem.
— Na razie wymieniłaś trzy. Gdzie reszta?
— Był jeszcze naszyjnik Slytherina. Twoja matka go posiadała, tak mówił Harry. Czarke Helgi Hufflepuff.
— Ciekawe. Dalej?
— Diadem Roweny Ravenclaw. Miałeś go od jej córki - Heleny.
— To akurat wiem. Skradłem go za czasów nauki. Niedługo mógłbym uczynić z niego horkruksa lecz... teraz byłoby to bardzo niestosowne. Potter od razu wiedziałby o jego istnieniu. A teraz czas na ostatni. Co było ostatnią częścią mojej duszy?
— Harry Potter. Ostatnią część dałeś dziecku, które potem musiało umrzeć, aby ciebie pokonać. Sam zabiłeś duszę w ciele Harry'ego dlatego mógł zabić ciebie. Dalej jestem pełna podziwu, że dokonał tego wszystkiego. Ty jesteś przy nim nikim.
Uśmiech na jej ustach sprawia, że czuje w kościach jej ból.
— W ciele tego dzieciaka?
— Tak, dokładnie. To horkruks, którego nie chciałeś stworzyć.
Zamykam usta. Ręką delikatnie macham różdżką. Mówi co wie, co myśli. Nie ma innego wyboru. Skoro jest tak, a nie inaczej, nie mogę się kłócić. Została jeszcze ważniejsza sprawa. Czas na jej wspomnienia.
— Odwróć się — wydaje polecenie.
Siła Imperiusa dalej przewyższa możliwości zwykłego czarodzieja. Trwa wiele miesięcy, metodą prób i błędów osiągnąłem perfekcje. Granger nie wie co robi i mówi. Wszystko spowodowane jest jednym zaklęciem.
Stoi tyłem do mnie. Jestem przekonany, że nie może się odwrócić w żadną stronę. Powoli podchodze do niej. Pośpiech to zły doradca. Na stole leży czarna jak smoła chusta. Mam wrażenie, że widzę ją nie pierwszy raz. Biorę ją w dłonie i podchodzę jeszcze bliżej. Stoję tak blisko, że widzę kropelki potu spływające po jej szyi, ramionach. Jej skóra jest blada, wygląda na miękką w dotyku, lecz to nie jest istotne w tej chwili. Moje dłonie wraz z szalem znajdują się przed jej oczami. Za wszelką cenę nie chce dotknąć jej ciała.
— Co ty robisz? — pyta dziewczyna.
Nie dostanie odpowiedzi, nie mam na nią czasu. Niech o moim sukcesie decydują czyny, a nie słowa. Zaciskam opaskę na jej oczach. Jestem zadowolony. Nie dość, że jest pozbawiona własnej woli, to dodatkowo pozbawiam ją świadomości tego, co zaraz się wydarzy.
Cofam się. Chcąc nie chcąc dotykam jej szyi. To przypadek, takiego jestem zdania. Nie zmienia to faktu, że jest zupełnie inaczej niż przypuszczałem. Nigdy nie miałem ochoty dotykać kobiet. Były dla mnie istotami, które nie zasługują na pieszczoty, skarby i potęgę. Brzydzę się ludzkich odruchów, które ujawniają się wtedy, gdy najmniej tego potrzebuję. Kierowany pierwotnym instynktem, zbliżam swe wargi do jej szyi. Delikatnie otwieram usta i wysuwam swój język. Koniuszkiem dotykam jej rozpalonej szyi. Cichy jęk dziewczyny jest dla mnie ledwo słyszalny. Nie opiera się, zapominam, że nie może. Ta chwila słabości nie powinna mieć miejsca. Zatracam się w szlamie, która przyprawia mnie o mdłości. Tak nie może być, ale nie mogę się oderwać. Działam jak w amoku. Jej szyja lśni za sprawą mojego języka. Chowam go. Mam ochotę na coś innego. Na coś co sprawi, że poczuje większą satysfakcję z tych kilku chwil zapomnienia. Na początku moje zęby wbijają się w jej ramię. Delikatnie przegryzam kolejne warstwy skóry. Krew na moim podniebieniu ma metaliczny posmak. Chce więcej.
— Przestań!
Krzyk, który wydobywa się z jej ust sprowadza mnie na ziemie. Jak mogę być taki lekkomyślny? Moje własne myśli oszukują mnie. Zastanawiam się dlaczego tak się dzieje. Zwykle nic nie dochodziło do skutku. Nie mam potrzeby spełniania się na płci przeciwnej, a raczej miałem. Teraz to wszystko wydaje się koszmarem.
— Zamknij się mała dziwko! Wiem, że ci się podobało, jęczałaś z wyraźnym błaganiem o więcej.
Mimo słów, które wypowiadam, odsuwam się od niej. Ślad zostanie na jej skórze zapewne na zawsze. Krew spływa z jej ramion w kierunku obojczyków i niżej, jeszcze niżej. Nie patrzę, nie mogę. Coś zapiera dech w mych piersiach. Powstrzymuje to uczucie, jest mi niepotrzebne do dalszej części planu.
— Nienawidzę cię! — krzyczy w odpowiedzi.
— Wiem.
Co mi po jej słowach? Wiem to doskonale. Akceptuje każde przezwisko, obelge. Robię wszystko, plan działa. Wkładam wiele trudu w powodzenie mojej szansy. Nie mogę jej marnować. Ani dzisiaj, ani jutro - nie mogę się poddać.
— Posiadasz wiele informacji, które korzystnie wpłyną na mój powrót. Nie wrócisz do domu, zostaniesz ze mną. Tu czy gdzieś indziej. Teraz jesteś moją zabawką.
Odwracam się. Różdżką delikatniejsze sunę w dół. Dziewczyna posłusznie siada na kanapie. Wychodze z pomieszczenia. Tak mało brakuje, aby rzucić się na nią i zabić. To taka cienka granica, która rośnie z minuty na minutę. Walcze z tym, bo wiem, że to tylko kwestia treningu, który przechodzi moja psychika.
— Tom, czy wszystko dobrze?
Z cienia, który rzucają schody, wychodzi Lucjusz. Jego jasne włosy lśnią w blasku lamp wiszących pod sufitem. Jestem pewny, że podsłuchuje każdą, moją rozmowę, którą prowadze w Malfoy Manor.
— Tak. Myślę, że wszystko co mi potrzebne zdołałem z niej wydobyć.
— Czyli już wiemy co robić?
Zadziwia mnie jego pośpiech. Na samym początku jest przeciwny. Potem nadchodzi zmiana i Pan Malfoy działa szybko jednak nie jestem przygotowany na ciągłe działania.
— Na razie: nic. Nie jesteśmy gotowi. Potrzebujemy czasu, zwolenników i wiele praktyk. Czujesz, że jesteś w stanie temu podołać w tej chwili, Lucjusz?
Patrzy na mnie szeroko otwartymi oczyma. Kręci przecząco głową.
— Nie, masz rację.
Widzę, że jeszcze chce coś dodać.
— Tak?
Jego twarz robi się jeszcze bledsza. Arystokratycza krew Malfoyów, obdarza ich niesamowicie jasną karnacją. Ich oczy są stalowo niebieskie. Są szczupli, o platynowych włosach. Piękni, oczywiście na swój sposób.
— Chodzi o moją żonę...
Wzruszam ramionami.
— I co w związku z tym?
Zamyśla się.
— Medyk stwierdził, że Narcyzie nie zostało wiele czasu. Strata rodziny, siostry i szwagra, była dla niej zbyt bolesna. Wypala się. Jedynym światełkiem dla niej jest syn. Dla niego każdego dnia wstaje z łóżka, dla niego codziennie pojawia się na śniadaniu. Odchodzi - widzę to, chociaż nic nie mówi. Jestem jej mężem od ponad dwudziestu lat, chcę, aby przed jej śmiercią została pomszczona Bellatrix. Proszę.
Widzę w jego oczach żal, lecz wykonuje jedynie swoją powinność i nic więcej. Moja odpowiedź go satysfakcjonuje, mimo że jest kłamstwem.
— Zobaczymy... Wszystko da się zrobić, jeżeli zbiorą się odpowiednie osoby, które mają te same cele. Panie Malfoy, damy radę i z taką przeszkodą.
Uśmiecham się delikatnie - mam to przecież opanowane do perfekcji. Jestem doskonałym manipulatorem. Potrafię każdego podprzyporządkować sobie.
— Tak... dziękuje. Co robimy z tą Granger?
Powraca do tematu dziewczyny. Jej szlamowata krew przeraża mnie. Działa na mnie jak jakiś eliksir miłosny. Nie! Nie ma takiego uczucia! Potter miał farta, tylko dlatego pokona wielkiego Lorda Voldemorta. Jednakże...on nie zna Toma Riddle'a.
— Zostawić. Będzie nam potrzebna.
Ukrywam przed nim wartościowość dziewczyny.
— Jak długo?
Krzywie się.
— Nie wiem. Wydobycie informacji musi odbywać się stopniowo. Jeśli od razu przystąpie do działania, może umrzeć. To skomplikowany proces. Jest pod działaniem Imperiusa, nie ucieknie, jednak trzeba jej pilnować.
Nie możemy zostawić jej samopas.
— Rozumiem. A co dalej?
Ja już wiem co trzeba.
— Trzeba zebrać ludzi, Lucjuszu. Wielu, którzy pójdą za mną. To twoje zadanie. Ja muszę wyjechać, najlepiej jak najszybciej.
Patrzy na mnie z ciekawością w oczach.
— A szlama?
— Zabieram ją ze sobą. Przyda się.
Mężczyzna patrzy na mnie niepewnym wzrokiem.
— Czy to nie jest zbyt niebezpieczne?
Śmieje się. Nie ma innej, możliwej reakcji na takie pytanie. Jestem zdruzgotany jego brakiem wiary w moje możliwości.
— Możliwe, ale życie jest tylko jedno i trzeba ryzykować póki możemy.
Dążenie do nieśmiertelności ma to do siebie, że nie wiesz co jeszcze jest przed tobą. Możliwe, że śmierć jest blisko...możliwe, że chce mnie zabrać, jednak opieram się jej cały czas. Wczoraj, dzisiaj i jutro będę daleki od przeznaczenia, które maluje mi życie. Sam jestem kowalem swojego losu, nikt inny.
— Pójdę do dziewczyny.
— Niech tak będzie. — rzucam w jego kierunku.
Odchodzę w kierunku swojego pokoju. Krok za krokiem wspinam się po schodach. Tak mało brakuje, a tak wiele czasu poświęcam na powodzenie swojej wizji.
— Tom, idziesz już na spoczynek? Może zanieść kolację do twojego lokum?
— Nie, dziękuje. Muszę wypocząć.
Oddalam się powolnym krokiem. Pomieszczenie gdzie znajduje się moje małe gniazdko przykryła ciemna płachta nocy. Jedynie księżyc przebija się przez zasłony.
— Do jutra. — szepcze do siebie.
Rzucam swe nędzne ciało na łóżko. Zasypiam.
Pierwsza!
OdpowiedzUsuńNajważniejsza sprawa: musisz usunąć scenę po wyjściu Toma od Hermiony, bo powtarza się.
Zjedz coś pysznego np. pizzę, bo zjadasz ogonki i literki nagminnie.
Jesteś już drugą osobą, która, mam wrażenie, że nie odróżnia popędu seksualnego od miłość.Te uczucia nie zawsze idą w parze, więc Tom spokojnie może odczuwać pożądanie do pięknej kobiety jak normalny facet. Nie trzeba kogoś kochać, aby go pożądać i zaspokajać z nim swoje żądze. Amortencja nie wpływa na popęd. Voldemort nie jest księdzem, że musi mieć celibat. Na bank wielokrotnie Voldek uprawiał seks np. z Bellatrix i nie miał z tym problemu.
Hmm... Zabiera ją gdzieś ze sobą :) Ciekawa jestem gdzie i co zajdzie między nimi?
Życzę weny i pisz szybciej rozdziały, bo umieram z tęsknoty za kolejnym rozdziałem.
Pozdrawiam
Lauren
PS. Też mam problem z czytelnikami. Albo są wyświetlenia albo komentarz w SPAMie. I tak masz więcej obserwatorów niż ja. Postaram się komentować regularnie. Tydzień temu zaczęłam pierwszy rok studiów i nie jestem jeszcze zbytnio ogarnięta w studenckich sprawach. Obiecuję, że będę komentować każdy rozdział.
Znam ten ból, również pierwszy rok. Rozdział pisany na wykładzie, bo był na tyle nudny, że się dało. Zaraz poprawie.
UsuńWe fragmencie gdzie Tom ulega człowieczeństwu, bo niestety tym człowiekiem jest, chciałam być inaczej zrozumiana. Miałam ochotę przedstawić, że jednak rozważa coś co jest miłością lub pochodną do niej.
Dziękuje serdecznie!
Drugi! (mam taką nadzieję.)
OdpowiedzUsuńChciałem napisać coś konstruktywnego, jednak Lauren napisała wszystko, co chciałem ująć. Skoro już przypomniała o usunięciu tej sceny, która się powtarza, to ja nie mam co pisać. Pogoń betę, aby bardziej sprawdzała tekst, ponieważ gubi(cie) ogonki, a to jednak troszkę odstrasza. Spodobała mi się scena, kiedy Hermiona jest torturowana przez Toma. Bardzo dobrze wczułaś się w Jego rolę i to powoduje, że zachowuje swoją "kanoniczność".
Tom gdzieś zabiera ze sobą Hermionę. Hmmm... Mam na dzieję, że nie na seks/gwałt/innetegotypurzeczy. Jakoś nie podoba mi się to, że mam odczucie, jakby chodziło Tomowi tylko o seks. Jak w poprzednim opowiadaniu byłaś odważna na sceny seksu, tak mam prośbę - tutaj niech będzie mniej seksu.
Czekam na kolejny rozdział, lub jakąś miniaturkę.
To chyba tyle.
Życzę weny i aby czytelnicy wrócili do Ciebie.
Obiecuje poprawę.
UsuńA tak całkiem serio, rozdziały będą pojawiały się dużo rzadziej. Chce zająć się głównie studiami, to bardzo ważne.
Tekst jest już poprawiony. Zbetowane na wykładach, koleżanka ma niewiele wspólnego z Harrym i przez cały wykład byłam pytana. Będzie zbetowane jeszcze raz, to gwarantuje.
Co do seksu... wezmę to pod uwagę. Mam zamiar jeszcze raz napisać plan wydarzenia a potem zobaczymy.
Czytelnicy są tylko brak mi ich opinii.
Dziękuje za komentarz i za wene. Przyda się.
Końcówka się powtarza XD
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest naprawdę zaskakujący O.o
Skoro Bella ma być pomszczona (nie wiem czy dobrze napisałam XD) to... Zabiją Molly? Zgadłam? :-P
Pisz szybko kolejny rozdział ^^
Niestety nie, pudło. Tym razem nie dam wam wszystkiego na przysłowiowym talerzu. Nie ma takiej opcji.
UsuńJuż rozdział poprawiony.
Cóż, teraz rozdziały będą się pojawiać rzadziej. Przykro mi.
Dziękuje za komentarz.
Wowoowowowowowowo :v
OdpowiedzUsuńTom jest ciekawą, a zarazem trudną postacią. Świetnie ci idzie "odgrywanie go" :D
Nie mogę się doczekać, aż pojadą i jestem ciekawa czy Marvolo weźmie ze sobą jakiegoś przydupasa :v I kto przejdzie na jego stronę (lub wróci) :D
Czekam na rozdział i życzę weny :D
Pozdrawiam,
Natalia
Przydupasa - uśmiałam się.
UsuńDzisiaj po raz pierwszy od dwóch tygodni mogłam pomyśleć o blogu. Jestem zadowolona, aczkolwiek nie do końca.
Dziękuje za wene, zawsze się przyda.
Wpadaj częściej :)
Ajajaj, nic nie potrafi tak poprawić mi humoru, jak kolejny rozdział. Naprawdę nie wyobrażasz sobie, jak bardzo cieszy mnie fakt, że na te kilka minut mogłam oderwać się od wszystkich rzeczy, które do tej pory mnie męczyły i oddać się temu opowiadaniu.
OdpowiedzUsuńNie powinnam chyba powtarzać w każdym komentarzu o tym, że kocham Twojego Toma, prawda? ;_;
Wspaniale się dzieje, kiedy Hermiona jest traktowana w TAKI sposób. Od razu jest mi cieplej na serduszku.
Będę z tym opowiadaniem do końca, zdecydowanie. Zbyt mocno mnie uzależniło. Jestem nawet skłonna zaakceptować fakt, że rozdziały będą pojawiać się rzadziej. Najważniejsze, żeby w ogóle były. I żeby były tak dobre, jak ten.
Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć Ci cierpliwości, na wykładach i z opowiadaniem.
Trzymaj się ciepło :)
Bell.
Na wykładach się nie da ale dziękuje.
UsuńJestem zaszczycona pisząc dla takich czytelników, kocham was miłością jaką każdy darzy swoich czytelników.
Tom, jestem z niego prawie zadowolona.
Dziękuje Bell, że jesteś ze mną!
Bardzo dobrze napisany tekst. Mi się w oczy nie rzuciły, ale to dlatego że ja nigdy nie wiem co jest błędem. Jedyne co powinnaś poprawić to tą powtórkę pod koniec rozdziału. A cały tekst był bardzo dobrze napisany. I naprawdę dobrze wychodzi ci pisanie z perspektywy Toma. Życzę Weny ♡
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Psycho
Powtórka skasowana. Przepraszam, wstawiałam na wykładzie.
UsuńDziękuję, mam nadzieję, że mój Tom (bo znacznie się różni od książkowego) przypadnie wam (później) jeszcze bardziej do gustu.
Jejku jak zwykle świetnie. Mam nadzieje że nie za przestaniesz pisania nawet jak ludzie nie którzy nie będą wpadać. Nie widziałam błędów. Czytało mi się lekko, a bohaterowie są jak prawdziwi. Masz niezwykły talent do oczarowywania swoimi rozdziałami czytelnika. A teraz jestem tak ciekawa dalszych losów tychże bohaterów.! Życzę weny kochana!💖❤
OdpowiedzUsuńNie, nie przestanę pisać. Po prostu będzie to dużej trwało.
UsuńDziękuję za komentarz, nowy rozdział postaram się dodać jak najszybciej. Trzeba go najpierw napisać :D
Wracasz do formy ;) Znowu są bardzo ciekawe rozdziały :)
OdpowiedzUsuńA, dziękuję. Powoli będę się rozwijać w mam nadzieję, że dobrym kierunku.
UsuńCo ty ze mną robisz kobieto?! Jest pierwsza w nocy, a ja zamiast spać i wypoczywać przed kolejnym męczącym dniem, leżę sobie i czytam twojego bloga. Czy to jest normalne? Chyba nie, ale w sumie ja nie zaliczam się o normalnych ludzi, więc... A zresztą nie ważne, miałam skomentować rozdział, a nie pisać o moim upośledzeniu umysłowym. Rozdział według mnie był o wiele za krótki. Ja chcę jeszcze i jeszcze i jeszcze raz jeszcze. To jak opisujesz uczucia Toma... Bezbłędnie! W ogóle wszystko jest tu takie WOW i no ten tego... Tak. Brakuje mi słów. Bardzo ciekawi mnie gdzie Tom wybierze się z naszą kochaną Hermioną (tak ona jest kochana i jest nasza), po co ją bierze i co się stanie. Jestem na głodzie! Da się jakoś wyczarować rozdział w miarę szybko? Bo ja wykipieję, tak po prostu i bez ostrzenia.
OdpowiedzUsuńNie rozumiem ludzi, którzy przestają czytać takie cudowne historię. Jak któregoś spotkam to na miejscu zaavaduję i nie będę patrzyła czy kobieta, czy mężczyzna, czy dzieciak, czy starszy.
Dobra, nie przynudzam i idę spać. Dobranoc.
Życzę jak najwięcej weny, żeby powstawały rozdziały tak dobre jak ten, a nawet jeszcze lepsze.
Krzywołap
Ja też, czasem, siedzę do późnych godzin nocnych. Czytam lub piszę, dla mnie to stosunkowo normalne.
UsuńNie martw się, mam czytelników, stałych i tych ,,turystów,,
Piszę głównie dla siebie.
Pozdrawiam, dziękuję i do następnego rozdziału.
Bardzo fajnie piszesz i podoba mi się Twój styl. Mam nadzieję, że wena Ci dopisze za niedługo będę mogła przeczytać kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńJa też mam taką nadzieję, bardziej martwi mnie brak czasu niż weny.
UsuńDziękuję serdecznie za komentarz.
No, Kamana, dalas czadu.
OdpowiedzUsuńRozdzial bardzo mi sie podobal. Ciekawy bardzo.
Mam nadzieje, ze poki co nie zmienisz swoich planow wzgledem tego opowiadania, w sensie, ze to, co mi pisalas jednak wykorzystasz.
Ja wchodze tu na biezaco, wiec czesciej juz chyba nie moge.
A na serio - zycze powodzenia na studiach. No i weny worek.
Pozdrawiam,
Tomione.
Myślę, że wykorzystam jednakże... powinnam wziąć pod uwagę zdanie czytelników, prawda? A może nie? Sama nie wiem. Jak się napiszę to będzie.
UsuńWena się przyda ale bardziej powodzenie na studiach <3
Rozdział naprawdę bardzo mi się podoba ;)
OdpowiedzUsuńWprost idealne. Podoba mi się to, że nie robisz z Toma kochanego misia, który tylko latałby koło Hermionki jak jakiś jej niewolnik. Duży plus! Czekam na kolejny. :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Ev.
Nie, nie tym razem. Mam inny, niecny plan.
UsuńDziękuję za komentarz, pozdrawiam.
Ahaha, no i siódmy, jestem już na bieżąco. I skończyłam grubo wcześniej, niż przypuszczałam, bo miałam taką małą ambicję przeczytać wszystko do końca tygodnia, a jest środa. I to jeszcze 20 minut po południu. :D
OdpowiedzUsuńZnowu kupa dialogów, ale rzucił mi się w oczu jakiś tęgi opis mniej więcej w środku rozdziału, więc jest moc. I jest postęp.
Trochę mnie mierzi, że Toma nie mierzi to, jak Lucjusz (i inni) się do niego zwracają. On do nich ładnie - pani Malfoy, panie Malfoy. A oni? Tom. Jakby to imię wypluwali. Przecież Riddle brzydzi się swojego imienia i nazwiska, uważa je za pospolite. On już w szkole wymyślił sobie ksywę "Lord Voldemort", więc dlaczego nikt się do niego tak nie zwraca? Dlaczego nikt mu nie "panuje"? Przecież znowu poświęcili dla niego wszystko!
Nie wiem, kim jest Mery, ale kiepsko zbetowała Ci ten rozdział. SzepczĘ, nie szepcze. Takich kwiatków masz więcej, wypadałoby to jeszcze raz przejrzeć. Widzę różnicę między poprzednimi rozdziałami betowanymi przez Ami, a tym, który betowała ta Mery. Gdzie ogonki? Gdzie przecinki? ;_; Obiecałam sobie, że nie będę pisać o sprawach gramatyczno-ortograficzno-interpunkcyjno-literówkowych, ale chcę, żebyś wiedziała, że ten rozdział trzeba jeszcze raz zbetować.
Liczyłam na konkretniejszy opis reakcji Hermiony. Jej drżące ciało niestety nie wystarczy. Skoro to ma być Tomione, a Hermiona okazała się istotną dla Toma istotą (w końcu za moment ma nadzieję wydobyć z niej cenne informacje), niech poopisuje w głowie jej ciało, zachowanie, strach, być może łzy, jakiś bunt... Riddle karmi siedzącego w nim potwora takimi obrazami.
Hermiona jest miękka i słaba jak stułbia, a rozumu ma tyle, co pantofelek. Dlaczego ona wszystko wyjawia Tomowi? Po cholerę? Bellatriks torturowała ją bardzo długo i bardzo brutalnie, a Tom rzucił najwyżej jednym małym Cruciatusikiem, a Hermiona wszystko mu wyśpiewała. Ile miał horkruksów, czym pokonał go Harry, od kogo o wszystkim wiedział... I to jest najinteligentniejsza wiedźma od czasów Roweny Ravenclaw? Jak zobaczę u Ciebie to porównanie, to zdejmę kapciocha i nim w Ciebie cisnę, przysięgam.
Jej krew działa na Toma jak eliksir miłosny? Dlaczego to się dzieje już podczas ich pierwszego spotkania? ;_; Nie, to wszystko idzie nie w tę stronę, w którą powinno.
Nope, nope, nope. Trafiłam do krainy Nope. Dziewczyna nade mną daje Ci plusa za to, że nie zrobiłaś z Toma misia. Na Boga Jedynego, to jest oczywiste, że nigdy byś tego nie zrobiła, bo już dawno ja byłabym biedniejsza o jednego kapciocha, a Ty byłabyś o jednego bogatsza. Ale za co ten plus? Przecież to jest oczywiste, że nie robi się z Toma pluszowego misia. Za takie rzeczy można chwalić 10-letnie dziewczę, które dopiero zaczyna zabawę z blogowaniem, a nie Ciebie, ja po Tobie spodziewam się po stokroć więcej niż po tym 10-letnim dziewczęciu. I dostaniesz dzisiaj pochwałę ode mnie tylko za opis w środku, bo (wyłączając wszystkie inne fakty z tego rozdziału) jest on taki, jak mniej więcej powinien być. A za inne dostaniesz kapciochem, bo spieszysz się z tą fabułą, jakby ten meteor, który miał uderzyć w Ziemię 27 września, miał spaść za miesiąc. Ja wiem, że chce się jak najszybciej dojść do meritum, już opisać jakiś romans, a najlepiej seksy, ale, na miły Bóg, ja przeciągam sytuację erotyczną między moją OC a Voldemortem od ponad siedmiu lat (o ile w ogóle kiedykolwiek ją w opowiadaniu umieszczę), więc Ty też dasz radę poczekać jeszcze chwilę. :)
Zdaję sobie z tego sprawę. Mery to koleżanka ze studiów. Betowała bo załamałam się i nie miałam jak dodać rozdziału. Chciałabyś zobaczyć jej minę jak dowiedziała się, że to blog POTTEROWSKI. Była w wielkim szoku.
UsuńObawiam się, że dostanę kapciem, zrobiłam już z Toma misia.
A propos przyspieszenia, ciut musiałam. Raz było za wolno, raz za szybko. Zaczynam się już gubić. Wszystko idzie własnym tempem, tak jak ja chce.
I zaskoczę cię, nie śpieszy mi się do TEJ sceny (o ile w ogóle będzie)
Dziękuję, poprawię się mamo <3
Akurat dzisiaj złożyło się, że słuchałam odpowiedniej piosenki do tego rozdziału. Rozdział fajny, dziwny, w pewien sposób miły.
OdpowiedzUsuńJednak patrząc krytycznym okiem lub "gdybym to ja pisała ten rozdział"... Za szybko mu uległa, po co ją ugryzł(ciekawy pomysł, ale raczej nie leżący w jego naturze), opisuj pomieszczenia, dźwięki częściej i bardziej wyraźnie. No, ale to twoja inwencja twórcza wymyśliła pomysł na tego bloga, więc nie mam prawa wkraczać bezpośrednio w ten świat.
Jednak, odczuwam w pewien sposób euforię.... Spotkali się, w sposób dramatyczny! W końcu! Ahhhh :D.
Poza rozdziałem: czytam pierwszą historię Tomione.... i ten jestem na 19 rozdziale. Komentarz prawdopodobnie dodałam przy pierwszym rozdziale... i jestem wniebowzięta. Najlepsze to pierwsze zdanie wypowiedziane przez Toma:
- Twoja godność?
Ahhhhh!! Ubustwiam
(to jest ta piosenka, która leciała i teraz też powtarza się w moich myślach w kółko jak "natarczywa pozytywka". Nie liczę na to, że ją posłuchasz, wejdziesz w rytm, ten styl, wszystko jedno co zrobisz - https://www.youtube.com/watch?v=HxMUzv5erBc&index=1&list=FLaaaBP68-srBodwxgJYqQ_w )
O matko! Ktoś wspomina moje, pierwsze opowiadanie. Jakie to dziwne, naprawdę!
UsuńDziękuję serdecznie za rady. Jest moc, wrócił laptop do łask, teraz będzie ciekawszy rozdział.
XDDDD
UsuńNo co? Taka prawda :D
UsuńOMG. Właśnie przeczytałam wszystkie rozdziały, od początku do teraz i po prostu żałuję, że nie ma jeszcze kolejnych! Spróbuję napisać coś, konstruktywnego, ale będzie ciężko... Po pierwsze, bardzo polubiłam Twojego Toma. Jest taki prawdziwy, adekwatny do opisów z książek i bardzo realny. Twoje opisy są tak rzeczywiste, jakbym czytała myśli Riddla! Świetny jest też sam pomysł pojawienia się nastoletniego Toma tuż po zakończeniu wojny. Osobiści raczej nie przepadam za takimi "dziwnymi" paringami typu Dramione, Drrary, Tomione. Co prawda tutaj romansu jeszcze nie ma, dopiero się powoli zaczyna, ale z pewnością będzie świetnie poprowadzony. Właśnie! Kolejna sprawa to fakt, że akcja rozwija się w bardzo dobrym tempie- nie za szybko i nie za wolno. Zawsze denerwuje mnie, jak wydarzenia w opowiadaniach ff dzieją się zbyt szybko, jest to po prostu nierealne i irytujące, gdy się czyta. Tutaj wszystko rozwija się raczej wolno, opisana jest każda myśl głównego bohatera i jet to naprawdę świetne! Inne postacie zresztą też są cudne. Bardzo dobrze oddajesz ich charaktery, osobowości. :) Weny życzę, nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów!
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie. Przyznam, że dość późno odpowiadam na wasze komentarze. Trudno mi się ostatnio skupić, utknęłam z nowym rozdziałem. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Udało mi się dobić do pewnego momentu, którego nie planowałam czternaście miesięcy temu, a teraz jesteśmy tutaj z taką a nie inną liczbą i takim a nie innym sukcesem bloga. Za to pragnę podziękować.
UsuńA, i za osoby, które czytają w dalszym ciągu zakończone opowiadanie. I przepraszam za nie. Powinnam się bardziej zastanowić za nim zaczęłam je pisać.
No cóż, idzie mi tylko ruszyć cztery litery do rozdziału ósmego.
Do tej pory nie spotkałam wielu dobrych opowiadań Tomione i tu również muszę się trochę przyczepić. Scena tortur ciekawa, chociaż wydaje mi się trochę za słaba. Brakuje mi emocji i uczuć ze strony Hermiony... powinna nie wiem przynajmneij być przerażona tym, co z nią wyprawia. Ciekawe jest również, że w jakiś sposób zdolał ją złamać. Najwyraźniej zaklęcie jest dość brutalne i ostre skoro mimo swoich przekonań powiedziała mu wszystko. W ogóle podobają mi się ich relacje. I sposób w jaki też zachowuje się Tom. Nie zmieniłaś jego charakteru. Wciąż jest tym zimnym draniem, którego wszyscy uwielbiają bądź nienawidzą. Po za tym nie mam żadnych zastrzeżeń. Musisz popracować tylko jeszcze nad większą dawką opisów, i emocji. One naprawdę wiele dają do opowiadania. Za pomysł i realizacje masz u mnie dużego plusa. Jeśli wszystko odpowiednio dopracujesz możesz stworzyć z tego opowiadana naprawdę wspaniałą i godną uwagi historię.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i życzę weny.
www.storyline-dramione.blogspot.com
Przede wszystkim.
UsuńNie mogę opisywać uczuć Hermiony gdyż opowiadanie pisane jest z perspektywy Toma. Nie mogę się skupić na dziewczynie bo jest postacią poboczną.
A opisy, wiem. Każdy na górze to napisał przynajmniej raz, przykro mi, że załam za dużo dialogów.
Dziękuję za opinię i komentarz.
Aaaaaaa! Właśnie ogarnęłam że to na razie ostatni rozdział!!!! Czemu???? Pisz!!!!
OdpowiedzUsuńAmelka
Ups, przykro mi. Trochę to potrwa.
UsuńDziękuję za komentarz.
Hehe, jestem na bieżąco :D Niestety, nie wszystko idealnie, zresztą o braku ogonków czy innego typu sprawach wspominali inni. Przeszkadza to w zrozumieniu kontekstu zdania. Reakcje bohaterów czasem zbyt raptowne, jakby nieprzemyślane. No ale z anonima takie komentarze pisać każdy sobie może :) Całość jednak mi się podoba, Tom taki majestatyczny ♥♥ Czekam na kolejny rozdział...
OdpowiedzUsuńPodpisujcie się. Brak ogonków nie jest tak bardzo rażący, wiem z doświadczenia i dziwie się, że ktoś o tym wspomina. Mniejsza.
UsuńDziękuję za komentarz :)
Też Cię kocham! <333
OdpowiedzUsuń(Po prostu NIE MOGŁAM się powstrzymać. Chodziło mi to po głowie już jak było 1998 xd)
Dziękuję za ten 2000 komentarz <3
UsuńDobra, jestem!
OdpowiedzUsuńNa początek: witam. I jeszcze jedno: wow! Niezły szablon. Naprawdę cudowny, kocham młodego Toma Riddle'a, nie wspominając o Tomie, którego wykreowałaś...
To może od początku.
Trafiłam na Twojego bloga poprzez grupę na fejsbukach (Potterowskie Opowiadania), gdzieś mi się tam wyświetlił post z informacją o nowym rozdziale. Fragmencik przeczytałam i byłam zachwycona, od razu popędziłam na bloga i połknęłam te kilka rozdziałów za jednym razem. Nie myśl sobie, że prawię Ci te komplementy, bo takie mam widzi mi się albo chcę Ci się podlizać. Nie. Nie jestem osobą, która mówi tyle pozytywnego na samym początku komentarza, jeśli blog mnie nie zadowala, ale o to nie musisz się martwić, bo to Tomione jest moim pierwszym opowiadaniem z tym parringiem i nie mogłam się od niego oderwać. Po przeczytaniu tej notki moją pierwszą myślą było: chcę więcej. Voldemort jest dokładnie taki, jakiego sobie wyobrażałam za młodu. Nic dodać, nic ująć. Hermiona, jak Hermiona, za wiele o niej nie ma, ale mnie to nie przeszkadza, narracja Riddle'a całkowicie mi odpowiada ^^ Mam słabość do mrocznych gości... A nie oszukujmy się, Tom jest bardzo mroczny i w dodatku niegrzeczny...
Napalam się na niego jak jakaś małolata. Nie wiem, czy to dobrze, czy też źle XD
Na pewno jeszcze tu wrócę. Zaczęłam czytać też Twoje poprzednie opowiadanie z serii Tomione i oczywiście wiesz, że bardzo mi się spodobało.
Niestety jestem bardzo leniwą osobą, która w obliczu wolnego czasu jest w stanie przeczytać rozdział, ale skomentować to już nie, dlatego czasem trzeba mnie (mówiąc bezpośrednio, mam nadzieję, że Cię to nie obrazi) kopnąć w dupę. Ale postaram się zawsze napisać chociaż jedno zdanie, byś wiedziała, że jestem i czuwam!
Chaotyczny ten komentarz, ale jestem pogrążona w chaosie, więc nic dziwnego! Brak czasu itd... Meh, te wymówki. No nic, z niecierpliwością czekam na VIII.
Pozdrawiam.
Dziękuję serdecznie.
UsuńPowiem szczerze, że jestem niezwykle szczęśliwa czytając takie komentarze. Za szablon można podziękować RCS, świetna robota.
A co do mojego Toma. Spotykam się z różnymi opiniami na jego temat. Trochę się opuściłam, przepraszam. Nadrobię. Na rozdział ósmy zaproszę dopiero na koniec października. Ciężko mi idzie.
Dziękuję jeszcze raz za komentarz.
Świetne!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie! http://zakazaneuczucie-dramione-hansy-i-inne.blogspot.com/ dopiero zaczynam!
~Pani Black
Przykro mi, nie interesują mnie chamskie reklamy.
Usuń