Rozdział 23

Witajcie kochani. Wiem, że miałam pisać systematycznie, jednakże pospało się. Mam na głowie, teraz, Warszawski Konwent Harry’ego Pottera i pracy jest wiele. Nie będę wam zamydlać oczu, historię skończę. Zapraszam również na nowego bloga, który będzie krótką historią Rona i Cho. To na tyle. Zapraszam na rozdział.


Rozdział 23


— W ciąży? — pisnęła Walpurgia, która dopiero po chwili doszła do siebie. Dla niej ta wiadomość była jak grom z jasnego nieba. Jedynie Orion wydawał się mniej zaskoczony od swojej dziewczyny.
 — Mogłem się tego spodziewać — westchnął.
 — Co to ma niby znaczyć? Spodziewałeś się, że będę spodziewała się dziecka tak wcześnie, w dodatku z mężczyzną, który zostawił mnie z tym samą? — warknęła na niego Hermiona. Nie podobała jej się postawa chłopaka, chciała za wszelką cenę, zetrzeć ten lekki uśmiech z jego twarzy.
 — Nie to miałem na myśli — dodał przepraszającym tonem — pamiętaj jednak, cicha woda brzegi rwie. Nie chce Cię urazić, mam na myśli Toma. Niezłe z niego ziółko — zapanowała cisza. Panna Black ściskała cały czas dłoń Granger, która stawała się z minuty na minutę coraz bardziej śliska. Pociła się strasznie, zdenerwowanie wzięło górę nad rozsądkiem.
 — Nie powinnaś się tak przemęczać, przepraszamy, że tak zareagowaliśmy. Możemy Ci jednak jakoś pomóc? — zapytała.
— Mi nikt już nie może pomóc, została zhańbiona — mruknęła Hermiona i ukryła swoją twarz w dłoniach. Nigdy, przenigdy nie spodziewała się takiego obrotu spraw. Nie dała do siebie dość Ronowi, mimo jego błagań, próśb i lamentów, trzymała swoje uczucia na wodzy. A teraz? Raptem zjawiła się w czasach, gdzie Tom Riddle uczęszcza do szkoły i uwaga, wskakuje mu do łóżka. Nie musiał nic mówić, zrobiła coś, co chciała. A teraz skutki tego niemoralnego zachowania, rozwijają się w jej brzuchu.
 — W takim razie pójdziemy — Orion odwrócił się na pięcie. Nie spodziewał się, że Walpurgia złapie go za kołnierz i przyprowadzi znowu do łóżka dziewczyny. Hermiona spojrzała na nich pytająco. Nie za bardzo rozumiała co właściwie teraz tutaj zaszło.
 — To, że mój przyszły mąż, jest mężczyzną, wiemy od dawna. Nie potrafi się zachować jak dzieje się coś poważnego, nie martw się. Nie zostawimy Cię w takim stanie, a tym bardziej nie zostawimy tej łachudry, która do tego doprowadziła. Nie obawiaj się, zajmiemy się tym jak przystało na rodzinę Blacków — uśmiechnęła się perliście w kierunku zszokowanej dziewczyny. Ona również odwzajemniła uśmiech, kąciki jej ust drgnęły. Od dawna nie było powodu aby zagościć na jej twarz, ten wyraz. Widocznie, mieli na nią zbawienny wpływ.
 — Dziękuje — odpowiedziała. Nie musiała nic więcej dodawać, czuła, że jeśli oni zostaną z nią, da sobie radę. Kolejne ukłucie w sercu. Znowu pojawia się wizja powrotu do własnej rzeczywistości.
 — To idziemy na łowy — dziarskim krokiem wkroczyła na korytarz podśpiewując jakąś piosenkę, której słów Hermiona nie mogła rozszyfrować.
 — Także do zobaczenia — rzucił ciemnowłosy chłopaka i udał się za swoją narzeczoną. Młoda kobieta opadła na poduszki. Nie spodziewała się, że będzie po tej wizycie taka szczęśliwa. Wszystko jednak co dobre, szybko się kończy.

(***)

Nauka wcale nie idzie w parze z myślami. Myśli tylko i wyłącznie przeszkadzają się skupić. Tom zdał sobie sprawę, że dokładnie za dwa miesiące przyjdzie do niego egzamin dojrzałości. Owutemy już tak blisko, a on dalej nie może się skupić. Położył przed sobą wielki tom eliksirów dla zaawansowanych i rozpoczął czytanie. Szło mu strasznie powoli, co zostało zauważone przez Oriona.
 — Czyżbyś był zdezorientowany? — zapytał swoim niewinnym głosikiem. Tom miał już zamiar wstać jednakże Black powstrzymał go ruchem ręki. Ciało Riddle’a opadło znowu na fotel.
 — Czego chcesz? — czas wreszcie udawać, że wcale, a wcale go to nie obchodzi. Po co robić sobie problemy skoro ich nie ma? A może są?
— Tego co zawsze — mruknął. Warto dodać, że od kiedy narzeczeństwo Black, wróciło do Hogwartu, nie dawali spokoju chłopakowi. Robili wszystko co się dało, aby nawrócić chłopaka na dobrą ścieżkę, wszystko jednakże na nic się zdawało. Był nieustępliwy, a w dodatku nikogo nie słuchał, co doprowadzało do furii Walpurgię.
 — Dajcie mi święty spokój — westchnął. Miał już serdecznie dosyć tematu Hermiony. Wiedział, że to poważna sprawa, jednakże teraz liczyła się przyszłość. Nie ważne, którą drogą postanowi iść, musi mieć wykształcenie i nikt, dosłownie nikt, nie powinien mu w tym przeszkadzać.
 — Wiesz, że są trzy rodzaje prawd? — Orion jednak nie odpuszczał. Jako wychowanek domu węża, należał do osób pozbawionych taktu i wyczucia w najmniej odpowiednich momentach.
 — Niby jakie? — Tom nie chciał wybić się z rytmu, skup się na nauce, nauka to potęga, nauka to wiedza, a wiedza to dobre, przyszłe życie. Nauka to podróże o jakich marzy, nauka to wszystko co posiada, w końcu jest wybitnie inteligentny.
 — Święta prawda i szczera prawda — powiedział chłopak. Starszy chłopak oderwał się na chwilę od książki. Spojrzał niepewnie na przyjaciela.
 — A trzecia? — dodał z lekkim powątpiewaniem. Na te słowa w oczach Blacka pojawiły się wesołe ogniki.
 — Gówno prawda, co akurat od miesiąca tyczy się głównie ciebie — momentalnie ręce Toma zacisnęły się w pięści. Jeszcze nigdy nie był aż tak znieważony. Już miał podnieść głos, jednak wewnętrzny głosik, mówiący ciągle ,,NIE” zdołał uspokoić prefekta naczelnego.
 — Masz szczęście — mruknął i zabrał swoje książki. Udał się dormitorium. Pójdzie spać, to dobrze mu zrobi.
 — To nie szczęście, to dar — a tym zdaniu była niezwykła aluzja, której jednak dziedzic Slytherina nie zrozumiał. Orion usłyszał tylko trzask drzwi, roześmiał się.
 — Dalej nic? Mamy już koniec kwietnia! Kochanie musimy go nakłonić do odwiedzin u niej
 — Nic z tego, jest uparty jak osioł.
 — Czyli macie ze sobą wiele wspólnego — powiedziała zrezygnowała Walpurgia.
 — Nie sądzę, żebym Cię zostawił gdybyś była ze mną w ciąży — odgryzł się cicho chłopak na co dziewczyna zaśmiała się gorzko.
 — Nie miał być wyboru, byliśmy zaręczeni za nim przyszedłeś na świat. Będę Cię znosiła całe życie. Wszystkie twoje zmiany humoru, a Ty moje. I tak cały czas, aż wreszcie będziemy gryźć piach, w sumie wtedy też będziemy znowu blisko. Nie zniosę tego chyba, tyle lat z tobą, a jeszcze tyle ich przede mną — uśmiechnęła się zadziornie w kierunku chłopaka, który stał nieporuszony na środku opustoszałego pokoju wspólnego.
 — Idziemy spać? — zaproponował. Dziewczyna zerwała się w miejsca, podeszła do niego i mocno przytuliła. Wiedziała, że oboje są dalecy od osiągnięcia postawionego sobie celu, jednakże, muszą dać z siebie wszystko.
 — Dam radę, ale masz rację. Sen nam się przyda, musimy czekać na niego od siódmej rano tutaj! — dodała z entuzjazmem na co chłopaka wykrzywił się niezmiernie.
 — Tylko żartowałam przecież, nigdy tak nie zrobiliśmy — dodała z przekąsem widząc, że tym razem ona złapała się we własną pułapkę.
 — Przecież wiem — ziewnął — Czas wreszcie na nas — wziął swoją dziewczynę pod rękę i oboje udali się do jej dormitorium. Zasnęli kilka minut później, przytulając się szczelnie. Co z tego, że był już koniec kwietnia. Od czasu do czasu noce były chłodne, a wiosenny wiatr hulał drzewami za oknem, to w jedną, a to z drugą stronę.

(***)

Spać, sen może ukoić nerwy. Dlaczego więc Tom Riddle w dalszym ciągu stoi i patrzy w okno? Nic interesującego nie dzieje się na dworze, jedynie na tle jeziora pojawiły się małe fale. To wielka ośmiornica wystawiła na chwilę swoją mackę.
 — Dlaczego życie jest takie trudne? — ciągłe pytania bez odpowiedzi, ciągle życie bez wiedzy, co przyniesie jutrzejszy dzień. To niesprawiedliwe, że czarodzieje są na tym samym poziomie rozwoju co wredne, plugawe mugole. Spojrzał jeszcze raz ku wodzie. Macka znikła, a jezioro powróciło do stanu pierwotnego.
 — Ciągle tkwić w tym bagnie, bez cienia wygód i godnej przyszłości Lorda Voldemorta — powiedział cicho do siebie. Tyle lat pracował na wizerunek, ukryty wewnątrz siebie. Miał stać się kimś, kogo będą się bały wszystkie pokolenia czarodziejów. Miał zostać nieśmiertelny i nic nie byłoby dla niego już przeszkodą.
  — Władcą nie jest ten, który wykłada karty, lecz ten, który je rozdaje  — mruczał dalej pod nosem Tom. Nie spodziewał się, że trudne decyzję, tak wpływają na młodych ludzi. A co jeśli jego matka, myślała podobnie tuż przed jego przyjściem na świat? Położył rękę na szybie, była rozkosznie chłodna.
  — Chciałbym wiedzieć to czego nie wiem, a to co wiem zapomnieć  — mruczał pod nosem, pochylając się delikatnie do przodu. Swoim rozgrzanym czołem dotknął zimnej tafli. Przyniosło mu to takowe ukojenie. Czyżby był chory? Czy można chorować z miłości, czy od tego skaczę temperatura?
  — Niewinne istnienie poczęte przez moją głupotę, nie zasłużyło sobie na to — mówił sennym głosem. Nawet nie zauważył jak kiego powieki opadły, a sam zapadł w spokojny sen. Tej nocy nie miał żadnego snu.

(***)

  Hermiona leżała spokojnie w swojej sali. Dzisiaj, czyli dwudziestego dziewiątego kwietnia, wreszcie zobaczyła, że staje się okrąglejsza. Zarumieniła się. Jej siła stała się oparciem w tak trudnych chwilach.
 — Sądzimy, że wszystko jest dobrze panno Granger, w czerwcu będzie mogła pani opuścić szpital — powiedział medyk, który akurat wszedł do pomieszczenia. Dziewczyna spojrzała na niego z lekkim przerażeniem.
 — Wyjść ze szpitala? — zagryzła delikatnie wargi. Nie spodziewała się, że będzie mogła się stąd ulotnić przed urodzeniem dziecka. Westchnęła.
 — Oczywiście, nie ma żadnych przeciwwskazań. Zaleca się jedynie ciągle leżenie w łóżku i ewentualne czytanie książek. Nic więcej nie wolno pani w tym stanie — mówił jakby od niechcenia.
 — Cholera — przeklęła pod nosem. Nie wiedziała dokąd mogła pójść, mogła jedynie liczyć na państwo Black, ale przecież nie dadzą jej lokum i nie zarobią za nią galeonów.
 — Czy mógłby pan wyjąć plecak z pod mojego łóżka? — zapytała patrząc na niego przepraszającym wzrokiem. Bez zbędnych ceregieli, podszedł do niej i kucnął. Wyjął małe zawiniątko i podał dziewczynie.
 — Proszę bardzo — mruknął, a następnie ulotnił się z pokoju. Hermiona zaczęła pospiesznie grzebać wewnątrz. Poczuła w swojej dłoni sakiewkę, wyciągnęła ją pospiesznie. Zaczęła liczyć. Nie spodziewała się, że będzie miała taką sumę pieniędzy przy sobie.
 — Ci z ministerstwa bardzo się postarali — uśmiechnęła się delikatnie. Miała na tyle dużo środków, że przetrwanie do trzydziestego pierwszego sierpnia, było realne.
 — Muszę napisać do Dumbledore’a — powiedziała do siebie, biorąc przy okazji skrawek pergaminu z szafki. Chwyciła pióro i starannie napisała trzy zdania. Chciała się spotkać z profesorem, żeby jej doradził co robić dalej. Przeczytała pospiesznie co zawarła w liście, a następnie czekała na pielęgniarkę. Wiedziała, że niedługo powinna się zgłosić na mierzenie temperatury.
 — Panna Granger? Proszę bardzo — wyciągnęła ku niej różdżkę, a następnie wzięła ją w kierunku swojej twarzy. Powiedziała coś cicho do siebie, a potem spojrzała na dziewczynę.
 — W normie, nic niepokojącego nie działo się w nocy? — wymowne spojrzenie Hermiony tłumaczyło wszystko.
 —  W takim razie już pójdę — była już przy drzwiach gdy dziewczyna zatrzymała ją.
 — Przepraszam ale nie jestem w stanie ruszyć się z łóżka. Czy mogłaby pani wysłać za mnie ten list? Jest do Albusa Dumbledore’a — podała papier wcześniej wetknięty do koperty.
 — To twój opiekun? Dobrze, wyślę to jak najszybciej — i znikła jak kamfora. Hermiona znowu opadła na poduszki, nie miała już co czytać, a poza tym, chciało jej się spać. Najchętniej ciągle by spała. I jadła.

(***)

Albus Dumbledore dostał pocztę późnym popołudniem. Patrzył na list z niemałym zaskoczeniem. Chyba i on nie spodziewał się, że wypuszczą Hermionę z Munga.
 — Jak tam Albusie? Co masz w ręku? — profesor Dippet nie owijał w bawełnę. Doskonale wiedział, ze coś jest na rzeczy, gdyż niebieskie spojówki czarodzieja, niebezpiecznie się zwęziły.
 — Hermiona Granger może wyjść pod koniec czerwca ze szpitala, jednakże… Nie ma się gdzie podziać, sam wiesz o co mi chodzi — wielki mag, był dość zdezorientowany. Nie za bardzo wiedział jak się za to wszystko zabrać. Co mógł zrobić w tej sytuacji?
 — Weź ją do siebie? Z tego co wiem, twój brat się wyprowadził, a posiadłość masz całkiem sporą — mówił przyciszonym głosem dyrektor. Nauczyciel transmutacji spojrzał na niego nieodgadnionym wzrokiem.
 — Przypominam Ci, że wziąłeś odpowiedzialność za tą dziewczynę, a z tego co wiem jest na tyle inteligentna, że stanie na nogi ino mig — próbował pocieszać go starszy czarodziej — poza tym to tylko na kilka miesięcy jak mniemam? Wygląda na to, że Tom i ta dziewczyna mieli się ku sobie — puścił oczko w kierunku coraz bardziej zdezorientowanego Albusa, który wzdychał raz po raz podczas obiadu. Co zrobić z taką poważna sprawą? Nigdy nie miał i nie planował posiadać dzieci. Nie pozwalały mu na to pewne aspekty jego upodobań. Mniejsza z tym, był daleki od tego, że przygarnąć ją pod swój dach gdy nagle przy jego stole pojawił się Tom Riddle.
 — Panie profesorze, chciałem się dowiedzieć co z Herminą — wyszeptał cicho. Z jego twarzy nic nie można było odczytać. Od zawsze był bardzo interesujący, ale teraz sprawiać wrażenie bardzo zgubionego.
 — Całkiem dobrze, niedługo powinna wyjść ze szpitala — odpowiedział mu wymijająco. Gdyby naprawdę był zainteresowany losem dziewczyny, udałby się osobiście do świętego Munga, a nie przychodził do niego z jakimiś głupimi pytaniami.
 — A to chyba dobrze, a jak, wie pan z kim — słowo dziecko, było dla niego tematem tabu. Nie chciał z nikim o tym rozmawiać i z nikim też nie mógł. Gdyby rozmawiał o tym z Blackami, zapewne niedługo wszyscy wiedzieliby o ich wpadce, a tego chciał uniknąć za wszelką cenę.
 —Myślę, że dobrze jednako, bardziej martwię się o ciebie Tom. Już maj, a Ty dalej u niej nie byłeś. Wiesz ile czasu już minęło? — wiedział, że tylko brutalna rzeczywistość może sprowokować chłopaka do odwiedzin u dziewczyny.
 — Zdaje sobie z tego sprawę — odpowiedział mu cicho chłopak i spuścił głowę. Miał już się odwrócił i odejść gdy czarodziej złapał go za rękę.
 — Przyjdź dzisiaj o szóstej wieczorem do mojego gabinetu, chciałbym z tobą porozmawiać
 — Tak jest panie profesorze — wyrecytował jak zwykle Tom, a potem usiadł z powrotem na swoim miejscu pośród uczniów ze Slytherinu.

(***)

Czas goni nieubłaganie, nie zatrzymuje się mimo próśb i błagań. Riddle stał przed drzwiami do sali transmutacji. Głośno przełknął ślinę. Nie może się teraz wycofać. Delikatnie zapukał do drzwi.
 — A Tom. Wejdź, wejdź — zaprosił go łagodnym gestem do środka. Usiadł w ławce, która znajdowała się najbliżej biurka profesora i utkwił w nim swoje martwe spojrzenie.
 — Jutro pójdziesz do Hermiony — zarządził — Razem ze mną. Na nic zdadzą się słowa sprzeciwu, brakuje Ci jej, a sam niedługo oszalejesz, czas wreszcie podjąć decyzję Tom, kim właściwie chcesz być — Tom kiwał głową. Nic dobrego nie przyniosła mu ta rzeczywistość, same zmartwienia.

 — Myślę, że powinienem — dodał gdy już wychodził z gabinetu dyrektora. Miał rację. Czas wreszcie wziąć się w garść, niebawem egzaminy.

31 komentarzy:

  1. Ha 😀 pierwsza. Zaraz wracam ☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jaaa *-*. Tom, Tom, Tom, kiedy ty w dorośniesz hmm ? Normalnie masakra. Dumbledore przygarnij ją 😁☺👍. Czekam, aż akcja bardziej się rozwinie. Nie zostawia się tak rozdziału, nooo ja chcę wiecej ! Do kiedy mam czekać ? ☺
      Pozdrawiam, Alexsandra.
      PS : Empatia z JJW stworzyła nowego bloga o Teodor'rze Nott'coe <3. Bo wiem że też czytasz 😁☺

      Usuń
    2. Podasz linka do tego bloga :D

      Usuń
    3. Anonimowy wejdź na jeden jedyny wyjątek i tam jest nowy post w którym jest link ☺

      Usuń
    4. Dam już linka www.jeden-jedyny-wyjatek.blogspot.com ale niestety z przykrością stwierdzam, że jej nowy blog o Teodorze mi się nie podoba.

      Usuń
  2. Super :D Znowu tyle czekać na następny :(
    Ale uwielbiam ten blog <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiadomo kiedy będzie :D To znaczy kolejna będzie miniaturka c:

      Usuń
  3. Kocham twojego bloga i każdy rozdział <3 Cudowny :* Nie mogę się doczekać następnego rozdziału, życzę dużo weny i czasu :D

    OdpowiedzUsuń
  4. ciekawa jestem co bedzie dalej, jak postapi Tom, czy pokieruje nim zadza wladzy czy milosc do hermiony i dziecka? ta sa pytania na ktore chce znac odpowiedzi w nastepnym rozdziale.
    piszesz cudnie
    ps chcialabym byc kiedys jako pierwsza zebys mi zadedykowala ktorys rozdzial

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie oczekujcie, że to będzie w następnym gdyż jeszcze siedem rozdziałów do końca :) Oczywiście, liczyć możesz na dedykację.

      Usuń
  5. Super :) Jestem bardzo ciekawa tego, co będzie dalej. Oby Tom wybrał Hermionę. Ale zawsze może objąć władzę w legalny sposób i mieć rodzinę :) Później może zmienić reżim polityczny na autorytaryzm albo w najgorszym wypadku- na totalitaryzm.
    Życzę weny i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :D

    P.S. Wybacz mi moje gadanie w komentarzu o polityce... To moje zboczenie maturalne z rozszerzonego WOSu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Państwo czarodziei, a zamiast Hitlera Tom Riddle :D

      Usuń
  6. Hmm. Bardzo trudna sytuacja. Wydaje mi się jednak, że Tom wybierze władzę. Hermiona z dzieckiem mogłaby popsuć plany przejęcia władzy nad światem mugolskim i czarodziejskim. Będę czytać. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jenyy ;-; kocham krytykować ale ciebie po prostu się nie da. Trzy razy tak, dziękujemy. I teraz czekać :| jak ja nie lubię, kiedy czytasz rozdział w 10 minut, a na kolejny czekasz 10 dni :< Orion i Walpurgia są zajefajni :} Hermionka, no i gdzie ty się wybierzesz dziecko teraz? Tfu, Z dzieckiem :| Tom, podejmij dobrą decyzję, błagam D:
    Pozdrawiam i weny życzę :}
    ~Enigma Nox

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, wszystko w swoim czasie. Jeszcze mamy siedem rozdziałów do końca, a w nich może się wydarzyć wszystko jednakże, teraz, przed kolejnym rozdziałem, będzie miniaturka c:

      Usuń
  8. Magia i miłość emanująca z tego rozdziału jest zajebista. Umiesz podnieść na duchu i zaskoczyć. Świetnie piszesz tak lekko... Jeżeli w przyszłości wydasz książkę to na pewno po nią sięgnę.
    Mój uśmiech po przeczytaniu tego rozdziału na pewno zostanie do końca dnia(albo tygodnia).

    OdpowiedzUsuń
  9. cudowny jak zawsze <3 życzę weny i nie mogę się już doczekać *.*

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetne opowiadanie, czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja zapraszam na miniaturkę :D to najnowsze dzieło ze wczoraj :D

      Usuń
  11. Hej :) jestem tu nowa i na wstępie chcę Ci pogratulować bloga. Długo szukałam jakiegoś fajnego opowiadania z Tomem i Hermioną. Żałuję, że wpadłam na ten blog dopiero teraz, ale lepiej późno niż wcale. Znalazłam go dopiero 3 dni temu, a już jestem na 23 rozdziale :)
    Co do rozdziału, to jest całkiem dobry. Mam nadzieję, że Tom się wreszcie weźmie w garść. Pisz dalej. Wspaniale Ci to wychodzi. Życzę Ci dużo weny twórczej i pomysłów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje serdecznie :) Zapraszam na przeczytanie również miniaturek.

      Usuń
  12. znalazłam twojego bloga dzisiaj i dafufeddfdgdhrstdknasdbkbkhscshbdfvkedhwhvbwsvomgdfysf niesamowite <3 od momentu ze schodami wiedziałam że jest w ciąży xd Mam nadzieje że będzie taki happy end! i wszystko będzie wspaniale xd
    a teraz z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, tylko ja wiem jakie będzie zaskoczenie i na razie nic nie zdradzę :)

      Usuń
  13. Oni MUSZĄ się pogodzić!!! Ma być Happy End i wogóle... wszystko ma być napisane tak jak w tym cudownym rozdziale, i, i.... no. Rozdział genialny.
    Kolorowa Dama

    OdpowiedzUsuń

Informacje

 photo Intro 1.gif
Opowiadanie „Zmienię czas, by z tobą być” zostało zakończone.
Rozdziały 1-8 zbetowała Raving. Rozdziały kolejne w trakcie korekty Aleksa.
Szablon wykonała Kamana.