Rozdział 13


Witajcie kochani. 
Jak tam zdrówko? Mam nadzieję, że dobrze. Niebawem święta. Cieszycie się? Ja owszem. Uwielbiam ten świąteczny klimat, który udziela się wszystkim. Nie chce pisać za długiego wstępu, wiem, że czekacie od dawna na mój post, dlatego zapraszam na niego serdecznie. I jeszcze jedno kochani, jeśli czytacie mojego bloga, dołączcie do obserwujących, czy profilu czy strony. Będę wdzięczna.

Rozdział 13



Właściwie czy miłość to dobre uczucie? Czy można je zdefiniować dla wszystkich? Właściwie… To wszystko jest nie tak. Tom obudził się. Głowa niezwykle go bolała. Dawno coś takiego się nie zdarzyło. Chciał przewrócić się na drugi bok, jednak poczuł obok siebie człowieka. Spojrzał w tam tym kierunku, uśmiechnął się. Mimo wszystko, życie jest piękne i ma swoje tajemnice, które warto odkrywać. A dla niego właśnie takim zakazanym owocem, było uczucie w stosunku do kobiety, która tkwiła u jego boku. Hermiona Granger, niedawno co przybyła Ślizgonka. Tak jak on, uczęszczała do ostatniej klasy w Hogwarcie, szkoły magii i czarodziejstwa. Tak właśnie. Byli czarodziejami, oboje półkrwi, przynajmniej tak wywnioskował z jej opowieści. Nienawidziła swojego ojca, tak jak on swojego. Z resztą, nie było z niego nic. Zamordował go, z zimą krwią, zabił. Po prostu podał mu napój, napój śmierci. Żaden mugol nie mógłby wykryć, że maczał w tym palce. On i jego rodzice, zmarli w zastygłych z przerażenia oczach, dlaczego? Otóż jego syn pojawił się właśnie wtedy w salonie, gdy upili łyk wina z kielicha i powiadomił ich, że została im minuta życia. Za nim postaci podniosły się, padły martwe na stół. Wszystko to było dziwne, zarówno dlatego, że teraz jest innym człowiekiem. Tak właśnie, ten dziedzic Slytherina, stworzył swojego pierwszego horkruksa, a był nim pierścień, który ukradł z rodzinnego domu swojej matki tuż z przed nosa własnego wujka. Nie było to trudne, mowa wężów była mu znana od najmłodszych lat. Tak właśnie się stało, nic ciekawego dla niego jednak teraz w zaistniałej sytuacji, wszystkie te obrazy z wtedy, zaczęły go męczyć, a pustka, jaką poczuł niemiłosiernie kłuła go w piersi. Co to jest do cholery za uczucie? Żaden człowiek nie mógł spokojnie żyć jeśli coś takiego rozrywało go od środka.
-Wstałeś już?- z rozmyślań wyrwał go głos dziewczyny. Niezwykle aksamitny, była jego lekarstwem na wszystko. To cudowne, że nawet on, osoba tak zepsuta mogła znaleźć trochę ciepła w tak kruchej istocie. Westchnął.
-Chwilę temu- odparł. Przyłożył głowę do poduszki, patrzył w brązowe oczy swojej wybranki. Jej włosy, długie i kręcone, opadały falami na łóżko. Chwycił jeden kosmyk i ucałował go. Czuł, że obcuje z kimś zupełnie innym jednak równie inteligentnym i rozumnym. Na jego drodze, nie stanęła nigdy podobna istota, a teraz miał ją tylko dla siebie. To trochę samolubne i pozbawione taktu, zostawiać ją tylko dla siebie, jednak co miał poradzić, skoro poczuł, że jest dla niego kimś więcej.
-Wstajemy?- znowu ona musiała go wyrwać z jego własnego świata. Skinął tylko głową. Ubierali się w milczeniu, musieli przecież pokazać się na śniadaniu. Po chwili stali już przy drzwiach.
-Dalej mamy się ukrywać?- zamyślił się. Przecież tak naprawdę nic nie zaszkodzi jeśli swój związek przedstawią światu, jednak z drugiej strony nie był to ani czas ani miejsca na takie rozmowy, szczególnie, zważając na ostatnią sytuację.
-Poczekamy jeszcze- możliwe, że miał rację, jednak z drugiej strony, bolało to dziewczynę, która jedynie uśmiechnęła się w stosunku do chłopaka, a następnie skradła mu całusa.
-Wyjdę pierwsza, dołącz do mnie za pięć minut- i tak właśnie zrobili. Gdy drzwi zatrzasnęły się, rozejrzał się. Spędzili w tym pokoju chwilę o jakich mu się nigdy w życiu nie marzyło. Błąd. Chwilę o, których nie myślał bo był zbyt zajęty sobą. Był okropnym egoistą, który chciał zmiany, a dla niego zmianą było poczucie bycia dla kogoś wsparciem i kimś więcej niż tylko przyjacielem. Musiał już iść. Popchnął drzwi, próbował przybrać obojętną minę, jednak tym razem, uśmiech sam garnął mu się na usta.
-Dlaczego się tak dziwnie uśmiechasz?- w pokoju wspólnym dołączył do niego jego przyjaciel Orion. Był zdziwiony taką postawą chłopaka, no z resztą. Mógł się domyślić dlaczego jednak postanowił grać dziecko pozbawione wiedzy.
-Po prostu mam- chociaż jego sarkastyczne odpowiedzi były na porządku dziennym. To się nie zmieniło i chwała za to Salazarowi.
-Widzę- nic ciekawego przecież nie mogło się teraz zdarzyć. Dwójka, o której wcześniej wspominała mu Walpurgia, rozmawiała między sobą jak gdyby nigdy nic. To zabawne, jak udają tak przed wszystkimi. Przecież to bez sensu i tak i tak kiedyś wyjdzie to na jaw.
-Witaj Hermiono- zagadnął dziewczynę swojego przyjaciela, która również obdarzyła go uśmiechem. Ciekawe rzeczy robi z ludźmi zbliżenie.
-Witaj Orionie- dalej nie mógł uwierzyć, że ta dwójka aż tak do siebie pasuje. Szli ramię w ramię na śniadanie, które nie przyniosło nic nowego. Jak zwykle zjedli, a następnie udali się na pierwsze zajęcia dzisiejszego dnia.

(***)

Tom snuł się po swoim dormitorium. Dlaczego akurat dzisiaj musiał się zadręczać myślami o przyszłości? Był tutaj, gdzie jego przodek zostawił komnatę tajemnic. Wiedział już, gdzie znajduję się wejście do owego pomieszczenia jednak nie chciał jej otwierać. Dlaczego? Hermiona. Była dla niego tak ważna, że nie potrafił sobie poradzić z tym wszystkim.
-Cholera- to słowo doskonale opisywało jego stan. Te myśli zabiją niedługo jego mózg. Co prawda to prawda.
-Nad czym tak myślisz?- Black jak zwykle wchodzi do ich pokoju w najlepszym momencie. Wreszcie przestał się zamartwiać nad tym co przyniesie jutrzejszy dzień.
-W sumie to nad niczym- skwitował. Na razie jego misja musi zejść na dalszy plan. Nie powinien jej przekazywać nikomu, nawet jemu.
-Tak też myślałem. Dobrze się z Herminą ukrywacie- odparł niechętnie. Ciemnowłosy spojrzał pytająco na swojego współlokatora, który zaśmiał się.
-Walpurgia widziała dzisiaj ciebie i Hermionę z rana w miłosnym uścisku, oczywiście, że wiem wszystko. Pamiętaj, dumny ród Blacków wie wszystko co chce wiedzieć. Jak coś wykorzystamy to do własnych celów- Riddle miał ochotę walnąć go w tą niewyparzoną gębę, jednak ostatkiem sił się powstrzymał.
-To nic- mruknął tylko. To nic jednak było czymś wielce uroczym, co wreszcie zagościło w sercu chłopaka. Tak miło krew pulsowała w jego żyłach gdy myślał o tych mlecznych oczach.
-Oczywiście, nic. Wiem swoje. Ukrywacie się, nie wiem dlaczego. Moim zdaniem, powiniecie się ujawnić za nim będzie za późno. Wiele osób obserwuje was, pamiętasz chyba sytuację z Ashley? Mimo tego, że sobie tak folgujecie ze wszystkimi, oni również mają na was chrapkę. Wiesz przecież ile kobiet się za tobą uganiało, a pragnę Ci przypomnieć co było przed balem, Hermiona również nie jest cichą myszką, która spokojnie siedzi w swojej dziurce. Zastanów się czy dobrze robicie- swoją wypowiedź zakończył skacząc na łóżko. Ułożył się wygodnie i zakrył swoje oczy dłońmi.
-Wiem o tym jednak nie jest na to dobry czas- nie dopuszczał do siebie tego, że będzie mógł się nią, pochwalić całemu światu. Nie teraz, niedługo święta, które spędzą razem. Nikogo oprócz nich tutaj nie będzie przecież, powinni po tym dopiero się ujawnić.
-Lepiej późno niż później. Przemyśl to, tylko radzę. Nie musisz się złościsz. Złość piękności szkodzi. W sumie… Tobie może się przydać zważywszy na twoją popularność, robię się o nią dość często zazdrosny- znowu jego śmiech rozległ się w pomieszczeniu. Zaczynał go denerwować, jednak podstawową zasadę Toma, było nie okazywać uczuć. Prawie wychodziło, właśnie, prawie.
-Idę spać, obudź mnie przed kolacją- rzucił jeszcze w stronę starszego chłopaka, a następnie odwrócił się do niego plecami. Wreszcie chwila relaksu.

(***)

Robie prac domowych, tych, które zaledwie dwa lata temu musiała, w swojej rzeczywistości, dalej sprawiało jej przyjemność. Cieszyła się jak głupia z tej misji. Mimo, że chwilami było smutno, to teraz była w swoim żywiole. Jak zwykle siedziała w bibliotece sama. Nie spodziewała się dzisiaj gości, jeszcze sporo czasu zostało do świąt, a jak wiadomo, nikomu nie spieszy się do nauki, szczególnie teraz. Zatopiła się właśnie w lekturze gdy usłyszała chłopięcy głos, tuż za swoimi plecami.
-Dziękuje Hermiono- znała ten głos. Ostatnio miała przez niego problemy, jednak zbytnio się tym nie przejęła. Mogła teraz swobodnie rozmawiać z Martinem.
-Nie wiem za co mi dziękujesz ale proszę bardzo- odparła z uśmiechem na ustach. Dzisiejszy dzień był piękny. Gdyby teraz na niebie pojawiła się tęcza, narysowana przez nią, wszystkie kolory, cała ich masa, byłaby na niej. To urocze.
-Znalazłem przyjaciół wreszcie! Poszedłem za twoją radą i powoli zacząłem z nimi rozmawiać. Okazało się, że myśleli, że jestem typowym samotnikiem, a teraz wreszcie mam bliskiego kolegę- był bardzo zadowolony. Dziewczyna podzielała jego entuzjazm.
-Bardzo się z tego cieszę, a teraz powiedź mi, pomóc Ci w czymś?- skinął nieśmiało głową. Pokazała mu krzesło obok siebie na którym od razu usiadł.
-Eliksiry- westchnął. W jej świecie, nikt nie przepadał za tym przedmiotem, oczywiście pomijając Ślizgonów, którzy byli pupilkami swojego nauczyciela, Severusa Snape’a. A ona? Zawsze traciła punkty za wiedzę, którą posiadała. To zabawne, jak teraz może się z tego pośmiać. W tej chwili właściwie, jego matka powinna chodzić do szkoły. Właśnie… Powinna to sprawdzić, może i pozna tą, która spłodziła to dziecko, które tyle namieszało w życiu świata magicznego. Odrzuciła od siebie te myśli. Czas wreszcie na pouczenie swoje ucznia.
-Weź tą książkę- podała mu lekturę, która była na samym dole stosu, który piętrzył się na stole. Chwycił ją w obie ręce, a następnie otworzył. Jego oczy zrobiły się wielkie jak talerze, a następnie znowu powrócił do dziewczyny.
-Jesteś niesamowita. Tyle wiesz, byłabyś dobrą nauczycielką- wyszeptał. Pokiwała głową. Właściwie, nigdy się nad tym nie zastanawiała, jednak z drugiej strony, jej praca w ministerstwie nie była zbyt szczytna. Dostała tak naprawdę posadę, bo przyczyniła się do upadku Voldemorta, z którym teraz obcuje na co dzień. Kim właściwie chciała być Hermiona Granger, za nim dołączyła do tej instytucji? Chciała być sobą, a jeśli miałaby pozostać dalej sobą, powinna uczyć, uczyć młodzież tego czego sama już się nauczyła. Chciała tego jednak nigdy jej pragnienia nie poszły dalej. Poleciała jak głupia za swoją ówczesną miłością. Ronald Weasley okazał się jednak zboczonym erotomanem, który żądał od niej niemożliwego.
-Dziękuje- dla niej słowa tego chłopaka znaczyły tak wiele, nie chciała tego mówić na głos, jednak gdy wróci do swoich czasów, chciała móc to zrealizować. Dla siebie, dla nikogo innego. A powrót na razie stał pod wielkim znakiem zapytania bo teraz w jej sercu gościł obiekt jej misji, ten niecierpliwy, arogancki Tom Marvolo Riddle.
-Jesteś ze Slytherinu jednak jesteś inna niż oni. Dlaczego?- zadał tak niewinne pytanie. Westchnęła, oparła się na blacie. Musiała przemyśleć swoją odpowiedź.
-Właściwie to nigdy nie myślałam, za nim przybyłam do zamku, że nadaje się do tego domu jednak widać pozory mylą. Wszystko co teraz o mnie wiesz, jest to najprawdziwszą mną. Jestem w domu węża ale to nie znaczy, że jestem taka jak oni. Lubię pomagać- tak, ta odpowiedź była zadowalająca dla jedenastoletniego dziecka, które niewiele wie o świecie.
-Jak na mój gust, powinnaś być w Gryffindorze- powiedział jednak z niesmakiem. Roześmiała się perliście. Przejrzał ją.
-Czemu nie? Może zmienię dom- wyszczerzyła swoje zęby. Dalej poszło już gładko. Tłumaczyła mu po kolei co powinien zrobić, aby dobrze zrozumieć cały materiał. Kiwał tylko głową i co jakiś czas zadawał pytania. Nie zauważyła gdy przyszła pora kolacji.
-Muszę iść, Eric na mnie czeka- zerwał się z miejsca, zgarnął swoje rzeczy, a następnie poleciał w stronę drzwi, machając jej gorąco.
-Dzieci- westchnęła.

(***)

Horkruks, zdobył już przedmiot, który powinien być odpowiedni. Gdy jeszcze słońce świeciło na niebie, a upał panował każdego dnia, podszedł do mugolskiej księgarni. Chodził w jedną i drugą stronę, aż wreszcie stanął przy jednym z regałów, gdzie były zeszyty. W twardej oprawie. Był niezwykle ładny. Wziął go bez większego namysłu, zapłacił w kasie, a następnie wrócił do sierocińca, w którym mieszkał. Usiadł do razu do biurka, zamoczył pióro w kałamarzu, zamarł. Przecież to odpowiednie narzędzie do wszczepienia w nie swojej duszy. Odłożył go na miejsce, a następnie zatopił się w lekturze, Historia Hogwartu. Właśnie w tej książce znalazł wzmiankę na temat Komnaty Tajemnic, która jak się okazało, została zbudowana przez jego przodka.
-Znajdę ją- powiedział pod nosem. I właśnie tak się stało. Już na początku września odnalazł wejście do pomieszczenia, a dziennik dalej spoczywał w jego kufrze. Było to miłe uczucie, być kimś więcej niż tylko zwykłym uczniem, jednak teraz gdy wreszcie wszystko było gotowe, pojawiła się ona. Co robić, co robić?
-Nad czym tak myślisz?- zapytała. Właśnie zorientował się, że siedzi w wielkiej sali, a jego łyżka jest w połowie drogi do jego ust.
-Nad niczym- nie miał zamiaru rozmawiać z nią o tych sprawach. Następne kilka minuty stół Slytherinu, zatopił się w posiłku. Nikt nie odważył się odezwać, dlaczego? Obserwowali tą dwójkę, która siedziała obok siebie, bez słowa.
-Idziemy?- zapytała wesoło Walpurgia trójkę swoich przyjaciół. Wszyscy kiwnęli tylko głowami i wyszli. Poszli do pokoju wspólnego, zajęli całą kanapę i fotel. Tom oczywiście zasiadł na tronie, bo jakby to inaczej, narzeczeństwo Black usiadło wraz z Granger na kanapie. Dziewczyna wzięła książkę w rękę i rozpoczęła czytanie, reszta rozmawiała ze sobą po cichu.
-Zostajecie na święta?- zapytał Orion. Wszyscy spojrzeli po sobie. Nikt nie zamierzał odpowiedzieć pierwszy. Przecież to było logiczne, że jeśli, któreś z ukrytych kochanków coś powie, zostanie to skwitowane śmiechem.
-My z kochaniem zostajemy. Nie chcemy teraz wracać do domów, jak możemy być razem. To mój ostatni rok w Hogwarcie, a potem będę musiała czekać na swojego przyszłego męża- zrobiła smutną minę. Hermiona zachichotała cicho.
-Nie przesadzaj, to tylko dwa lata- powiedziała ciepło. Oczywiście cała ta rozmowa była dla żartu jednak po chwili Tom przybrał dość ponurą minę.
-A Ty co planujesz na święta?- zapytał wprost dziewczyny. Zaniemówiła na chwilę, a następnie spojrzała na Blacków, którzy już szczerzyli swoje śnieżnobiałe zęby.
-Zostaje w zamku, to akurat chyba jasne. Nie mam dokąd pójść więc myślę, że święta w Hogwarcie będą dla mnie najlepszy punktem planu. Nie chce wydawać za dużo pieniędzy- odparła niechętnie. Wiedziała, że mimo tego, że rozmowa kręci się między nimi, to inni nadstawiają uszu.
-Ja również zostaje, widzę, że spędzimy święta i nowy rok we czwórkę- teraz nawet i Riddle się zaśmiał. Wszyscy wiedzieli jak to będzie wyglądać, Hermiona spędzi czas z Tomem, a państwo młodzi razem w osobnych pokojach oczywiście. Wszystko będzie w należytym porządku czyli jak zwykle.
-Zapewne tak będzie, będziemy się szampańsko bawić- dodała z radością Walpurgia, która następnie pocałowała namiętnie swojego ukochanego. Ci dopiero nie wstydzili się swoich uczuć w stosunku do siebie publicznie.
-Idę do pokoju- powiedziała Hermiona. Upewniła się, gdy brała torbę z ziemi, że nikt nie widzi jak puszcza oczko w kierunku swojego chłopaka. Zrozumiał od razu, przyjdzie do niej gdy tylko wszyscy pójdą spać, a oni spędzą kolejną noc w swoich ramionach.
-My idziemy się przejść do zamku, cześć- Orion od razu zaciągnął swoją partnerkę w kierunku portretu, który otworzył się przed nimi w zadziwiająco szybkim tempie. Widocznie, tutaj musiały pomóc im jakieś czary, przynajmniej takie wrażenie odniósł Riddle, który aktualnie został sam w pokoju wspólnym.
-No i zostawili mnie samego- westchnął. Na jego kolanach pojawiła się książka, którą chciał przeczytać znowu. Historia Hogwartu, była niezwykle interesująca jednak nie znał drugiej osoby, która oprócz niego, ją przeczytała. Znowu znalazł fragment o Komnacie Tajemnic. Czytał powoli, nie spiesząc się zanadto. Zerwał się na równe nogi, przecież musi iść do łazienki dla dziewczyn na drugim piętrze. Popędził ile sił w nogach, stanął przed drzwiami, które popchnął szybko. Nie spodziewał się tutaj nikogo zastać to też nie zdziwił się gdy była pusta.
-Doskonale- szepnął pod nosem. Był niezwykle zachwycony swoim pomysłem. Delikatnie pieścił dłonią wybrzuszenia na kranach aż wreszcie znalazł właściwy. Nigdy nie mógł zapamiętać, który jest prawdziwym wejściem.
-Otwórz się- jego głos, zmienił się. Rozumiał owe słowa, jednak nie powiedział ich, jak normalny człowiek, tylko wysyczał się. Cała budowla ruszyła, a otwór, który pokazał się w podłodze, był na niego jak światełko w tunelu.
-Na reszcie- ucieszył się, a następnie zniknął, a cała budowla wróciła na swoje miejsce.

(***)

Hermiona siedziała w swoim pokoju. Dalej czytała książkę, jednak wiedziała, że coś tutaj nie gra. Powoli zbliżał się czas kiedy powinien do niej dołączyć Tom jednak nic nie wskazywało na to, że się pojawi. Czyżby usnął? Dziwne. Zarzuciła na siebie sweter i wyszła do pokoju wspólnego. Jak zwykle o tej porze był pusty. Zdziwiła się. Nawet Riddle’a tam nie było. Podreptała więc w kierunku portretu, a następnie wyjrzała na zewnątrz. Nic. Zdenerwowała się. Miała pewną obawę, że poszedł właśnie do miejsca, które otworzy i wypuści na świat bestię. Pędziła ile sił w nogach, nie przejmowała się nawet tym, że woźny może ją złapać. Wreszcie dotarła do drzwi, które popchnęła w pośpiechu. Widziała, widziała jak komnata się zamyka, widziała jego przerażoną minę.
-Co Ty do cholery robisz?- warknęła w jego kierunku. Nie wiedziała co począć, co zrobić. Poczuła tylko silne ramiona, które przyciskają ją do siebie. Była w nich taka bezpieczna, taka kochana… Chwileczkę… Ale przed chwilą, ten człowiek otworzył komnatę tajemnic, komnatę zła. Otworzył puszkę Pandory.

40 komentarzy:

  1. Jestem pierwsza i rezerwuje miejsce na długi komentarz :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahahaha, no nie mogę. Bitwa o miejsce :D

      Usuń
    2. Rozmyślania Toma są cudowne. To jak myśli o ojcu, czuć tutaj tą melancholie, która mu towarzyszy. Sposób w jaki myśli o Hermionie jest z kolei po prostu aww *O* Szkoda by było gdyby dowiedział się kim ona jest naprawdę i dlaczego udała się w jego czasy :D
      Końcówka mnie oszołomiła. Ten rozdział pokazał, że Tom mimo wszystko jest tak naprawdę tym samym Tomem, którego znamy. Nie zrezygnował ze swojej misji i otworzył komnatę tajemnic. Hermiona będzie teraz wstanie na niego spojrzeć tak jak dawniej? Bo w końcu do tej pory odrzucała od siebie myśl, że Riddle nadal jest Voldemortem, którego zna z przyszłości.
      Jeśli chodzi o Toma to jest on idealny, tajemniczy, chłodny, taki jakiego zawsze sobie go wyobrażałam *.*
      Porównanie Komnaty Tajemnic do Puszki Pandory jest świetne.
      Rozdział ogólnie świetny (jak zawsze) i czekam na nn (sobie pewnie poczekam). Miałam się bardziej rozpisać, ale weny brakło na komentarz .-.
      To weny i czasu ^^
      ~Vichi

      Usuń
    3. Następny post zaplanowany jest na wigilię więc nie będziesz czekała za długo :D

      Usuń
  2. Super rozdzial. Mam nadzieję, że teraz zacznie sie prawdziwa akcja :)
    Z niecierpliwością czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje serdecznie :D Będzie niedługo, gwarantuje.

      Usuń
  3. Wow , cudne , czekałam i czekałam i tu takie zasko xD może i mi przyjdzie wena na Fremione <3 świetny rozdział , pomijając błędy , bardzo fajnie się czytało :)

    OdpowiedzUsuń
  4. .O(≧∇≦)O jestem ciekawa co na to Tom 💕 Jeżeli karzesz mi czekać na 14 rozdział równie długo to cię ukatrupię! ┐( ̄ヮ ̄)┌

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, będzie w wigilię :D

      Usuń
    2. w wigilię chyba cie na gowe powaliło !! dorry ale jestem zła bardzo
      PS.czemu usumełaś bloga z dramione ? już dawna to wiedziałam ale teraz cie o to pytam :(
      ~Kachna

      Usuń
    3. Nie usunęłam tylko zmieniłam adres na www.castle-dramione.blogspot.com

      Usuń
  5. Wrrrrryyy!!!!!! Zua Kamana! Zua! ZUAA! JAK KAMANA MOGŁA SKOŃCZYĆ W TAKIM MOMENCIE?! :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, gwarantuje, że rozdział czternasty będzie dłuższy.

      Usuń
  6. Kocham. Czekam. Z niecierpliwościom. Jak możesz kończyć w takim momencie? A więc do wigilii.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten rozdzial byl taji fajny. Podobal mi sie koniec. Wgl sie tg nie spodziewalam :) a to jak mysli o Hermionie bylo takie awww ^w^ swietnie piszesz i oby tak dalej. Weny <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne *.* Czekam na kolejny wpis, Kamana mistrzu XD

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam nadzieję, że przy 14 rozdziale też się będę cieszyć jak głupia XD. Świetnie przedstawiasz uczucia ;). Czekam na Wigilię :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieje, że 14 rozdział wam się spodoba. JA już wiem, od samego początku jaki jest plan wydarzeń więc i zakończenie znam :D

      Usuń
  10. Właściwie to ja chyba nie mam nic do powiedzenia, bo brak mi słów. Czekam do Wigilii na kolejny rozdział ;D

    OdpowiedzUsuń
  11. Ta groza. Ta niepewność :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale śliczny szablon *-*
    Jak zrobiłaś taką sweet czcionkę? ;*
    Koniec dramatycznie wyszedł xd

    OdpowiedzUsuń
  13. Końcówka najlepsza, a bohaterowie super skonstruowani, boskie. Czekam na nn.
    Caluję.
    ~*lu*

    OdpowiedzUsuń
  14. Końcówka najlepsza.
    Teraz czekać, aż ten dzień minie. Polubiłem Tomione, chociaż nie lubię paringów gdzie jest ta szlama. ;;
    Życzę weny i pozdrawiam,
    Zutio.

    OdpowiedzUsuń
  15. Och jednak ją otworzył... Ale Mionka.. :c Z drugiej strony to jest ten Tom którego kocham <3 Ciekawa coraz bardziej i bardziej :3 Nie ma to jak zarwać noc dla bloga w końcu jest dopiero 05:17 pfff xd <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Kurdeeee. Genialny pomysł na to Tomione. Nie wpdlabym na cofnięcie się w czasie. Poelcilam już paru znajomym i też się zakochali *.*
    Świetnie opisujesz emocje młodego Voldka. Dokładnie tak sobie fo wyobrażałam, Hermiona też świetnie przedstawiona.
    Warsztat pisarski również genialny. :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Aaaa weszlam akurat na nowy szablooooon! :3 *Like a Boss*

    OdpowiedzUsuń

Informacje

 photo Intro 1.gif
Opowiadanie „Zmienię czas, by z tobą być” zostało zakończone.
Rozdziały 1-8 zbetowała Raving. Rozdziały kolejne w trakcie korekty Aleksa.
Szablon wykonała Kamana.