Witam kochani. Wreszcie usiadłam i porządnie napisałam rozdział. Jestem z siebie dumna. Miała chwilowy zastój weny, ale już wszystko dobrze. Spodziewajcie się, że do końca tygodnia, ewentualnie do poniedziałku, na każdym moim blogu pojawi się post. Nie przedłużam. Zapraszam na rozdział!
Rozdział 12
Właściwie nic ciekawego nie wydarzyło się w ostatnich
dniach. Wszystko powróciło do takowej normy, ale nie takowej, że można było
nazwać to normalnym dniem w Hogwarcie. Po prostu, Tom i Hermiona wyłączyli się z
życia publicznego.
Dziewczyna przeważnie spała, ewentualnie siedziała z książką w pokoju wspólnym. Z kolei Tom unikał rozgłosu. Po epidocie z Ashley, nie mógł dojść do siebie. Kilka dni próbował się jeszcze pozbyć natrętnej adoratorki, aż wreszcie nadarzyła się idealny sytuacja aby ją spławić.
Jak zwykle uczepiła się go w salonie. Na całe jego szczęście, większość Ślizgonów przesiadywała ostatnio w tym miejscu. Nabrał powietrza w płuca.
Dziewczyna przeważnie spała, ewentualnie siedziała z książką w pokoju wspólnym. Z kolei Tom unikał rozgłosu. Po epidocie z Ashley, nie mógł dojść do siebie. Kilka dni próbował się jeszcze pozbyć natrętnej adoratorki, aż wreszcie nadarzyła się idealny sytuacja aby ją spławić.
Jak zwykle uczepiła się go w salonie. Na całe jego szczęście, większość Ślizgonów przesiadywała ostatnio w tym miejscu. Nabrał powietrza w płuca.
— Nienawidzę takich kurew jak Ty — powiedział spokojnie
jednakże strasznie trafnie.
Dziewczyna zapłonęła rumieńcem i już miała wystartować do niego z rękoma, jednakże uniemożliwił jej to Orion. Spojrzał na nią jak na ostatniego robaka na ziemi, jego wzrok nie wróżył właściwie nic dobrego dla niej.
— Kobieta, która podnosi rękę na mężczyznę, który ją odrzuci, nie jest warta nawet złamanego knuta — skrzywił się na sam koniec i puścił jej dłoń, odwrócił się napięcie i odszedł. Całej sytuacji przypatrywał się dom Slytherina.
Dziewczyna zapłonęła rumieńcem i już miała wystartować do niego z rękoma, jednakże uniemożliwił jej to Orion. Spojrzał na nią jak na ostatniego robaka na ziemi, jego wzrok nie wróżył właściwie nic dobrego dla niej.
— Kobieta, która podnosi rękę na mężczyznę, który ją odrzuci, nie jest warta nawet złamanego knuta — skrzywił się na sam koniec i puścił jej dłoń, odwrócił się napięcie i odszedł. Całej sytuacji przypatrywał się dom Slytherina.
— Co się gapicie? — wrzasnęła na nich.
Z wszystkich stron posypały się śmiechy i chichoty. Nie tego się spodziewała. Była ładna, mógł ją przecież teraz ktoś pocieszyć.
Z wszystkich stron posypały się śmiechy i chichoty. Nie tego się spodziewała. Była ładna, mógł ją przecież teraz ktoś pocieszyć.
— Myślimy, że jesteś jednak żałosna — odezwał się ktoś z
tłumu.
W oczach dziewczyny pojawiły się łzy, łzy rozpaczy. Nic takiego nie miało się wydarzyć. Uciekła trzymając swoją twarz w dłoniach. Odprowadzili ją wzrokiem, a następnie podeszli do Riddle’a.
W oczach dziewczyny pojawiły się łzy, łzy rozpaczy. Nic takiego nie miało się wydarzyć. Uciekła trzymając swoją twarz w dłoniach. Odprowadzili ją wzrokiem, a następnie podeszli do Riddle’a.
— Wreszcie się jej pozbyłeś, gratulację — zwrócił się do niego
kolega z roku.
Kiwnął tylko w odpowiedzi głową. Nic innego nie mógł zrobić, bo co powiedzieć? Że przez tą sukę nie ma szans teraz u Hermiony? Niedorzeczność. Nikt nie powinien dowiedzieć się o uczuciach dziedzica.
Kiwnął tylko w odpowiedzi głową. Nic innego nie mógł zrobić, bo co powiedzieć? Że przez tą sukę nie ma szans teraz u Hermiony? Niedorzeczność. Nikt nie powinien dowiedzieć się o uczuciach dziedzica.
— Tak sądzę.
Najlepsze na tą porę. Miał już się oddalić gdy jego wzrok napotkał jej włosy. Te bujne loki, które delikatnie odpadały na ramiona. Przełknął ślinę. Czyżby słyszała co tutaj zaszło? Jeśli tak to może nie jest na straconej pozycji. Zamyślił się. Powolnym krokiem udał się w stronę schodów. Wspinając się na nie, rzucił jeszcze jeden raz przelotne spojrzenie na nią.
Najlepsze na tą porę. Miał już się oddalić gdy jego wzrok napotkał jej włosy. Te bujne loki, które delikatnie odpadały na ramiona. Przełknął ślinę. Czyżby słyszała co tutaj zaszło? Jeśli tak to może nie jest na straconej pozycji. Zamyślił się. Powolnym krokiem udał się w stronę schodów. Wspinając się na nie, rzucił jeszcze jeden raz przelotne spojrzenie na nią.
— Granger — jęknął pod nosem.
Co zrobić żeby odzyskać stracone chwilę, czas. To takie nierealne. Jeśli to miłość, to ona boli bardziej niż cokolwiek innego. Taki ból nie jest do zniesienie. Ciało wzmaga się z cierpieniem, a nic nie jest zrozumiałe. To jest wręcz wstrętne. Pchnął drzwi od dormitorium, na swoim łóżku zobaczył Blacka. Patrzył w sufit i widocznie czekał aż wreszcie pojawiły się w swych komnatach.
Co zrobić żeby odzyskać stracone chwilę, czas. To takie nierealne. Jeśli to miłość, to ona boli bardziej niż cokolwiek innego. Taki ból nie jest do zniesienie. Ciało wzmaga się z cierpieniem, a nic nie jest zrozumiałe. To jest wręcz wstrętne. Pchnął drzwi od dormitorium, na swoim łóżku zobaczył Blacka. Patrzył w sufit i widocznie czekał aż wreszcie pojawiły się w swych komnatach.
— Długo czekałeś? — rzucił do młodszego chłopaka.
Ten powoli kiwnął głową. Westchnął. Usiadł w nogach łóżka tak, że drugi z nich musiał się lekko przesunąć. Mierzyli siebie wzrokiem.
Ten powoli kiwnął głową. Westchnął. Usiadł w nogach łóżka tak, że drugi z nich musiał się lekko przesunąć. Mierzyli siebie wzrokiem.
— Słyszała, prawda?
Tom nie mógł tak po prostu sobie odpuścić. To kłucie w sercu… To nie jest na miejscu, jednak teraz… Sprawia, że chce żyć, inaczej niż dotychczas. Dziwne uczucie, możliwe, że chodzi tylko o cielesne zbliżenia, pocałunki, pieszczenie się nawzajem, seks… Ale mimo wszystko, chce to kontynuować.
Tom nie mógł tak po prostu sobie odpuścić. To kłucie w sercu… To nie jest na miejscu, jednak teraz… Sprawia, że chce żyć, inaczej niż dotychczas. Dziwne uczucie, możliwe, że chodzi tylko o cielesne zbliżenia, pocałunki, pieszczenie się nawzajem, seks… Ale mimo wszystko, chce to kontynuować.
— Słyszała, jestem tego pewien. Mimo wszystko… Siedzisz tutaj
zamiast lecieć za nią, to trochę idiotyczne, nie sądzisz?
Tak, trudno było mu przyznać rację. Podszedł do lustra, przejrzał się w nim. Odznaka prefekta błyszczała, ale jego twarz nie pasowała zupełnie do takich zaszczytów. Była zmęczona, a włosy roztrzepane. Zupełnie jak nie on, a to właśnie jej wina.
Ta Hermiony Granger, która na każdym kroku stara się, lub nie, do tego doprowadzić. Udaje jej się, mimo, że nieświadomie, obudzić w nim uczucia, które wcześniej uważał za niepotrzebne.
Tak, trudno było mu przyznać rację. Podszedł do lustra, przejrzał się w nim. Odznaka prefekta błyszczała, ale jego twarz nie pasowała zupełnie do takich zaszczytów. Była zmęczona, a włosy roztrzepane. Zupełnie jak nie on, a to właśnie jej wina.
Ta Hermiony Granger, która na każdym kroku stara się, lub nie, do tego doprowadzić. Udaje jej się, mimo, że nieświadomie, obudzić w nim uczucia, które wcześniej uważał za niepotrzebne.
— Możliwe, że masz rację. Wracam za trochę.
Puścił w jego kierunku oczko. Natomiast młody mężczyzna był pewny jednego. Jeśli się pogodzą to dzisiaj nie wrócą także będzie mógł iść na spokojnie do swojej dziewczyny i skorzystać z uroków życia w narzeczeństwie. Uśmiechnął się pod nosem.
Puścił w jego kierunku oczko. Natomiast młody mężczyzna był pewny jednego. Jeśli się pogodzą to dzisiaj nie wrócą także będzie mógł iść na spokojnie do swojej dziewczyny i skorzystać z uroków życia w narzeczeństwie. Uśmiechnął się pod nosem.
— Walpurgio, nadchodzę — szepnął.
Nareszcie sami, im też przyda się chwila spokoju. Niestety ostatnimi czasy żyli tylko i wyłącznie uczuciami swoich przyjaciół, o ile można ich tak nazwać.
Nareszcie sami, im też przyda się chwila spokoju. Niestety ostatnimi czasy żyli tylko i wyłącznie uczuciami swoich przyjaciół, o ile można ich tak nazwać.
(***)
Schodził ostrożnie po schodach. Chciał znowu ją zobaczyć,
zakochał się w tym mlecznym spojrzeniu. Co poradzić. Nic nie można zrobić gdy
do ciebie puka takie dziwne uczucie, które powoli zatapia się w twoim wnętrzu.
Gdy znalazł się już na samym dole, przeklął na samego swojego przodka. Nikogo nie było, nigdzie. Widocznie rozeszli się, trudno się dziwić.
Dochodziła godzina dziewiąta, a jutro miał być normalny dzień nauki jednak nie spodziewał się, że jej tutaj nie zastanie, wzruszył ramionami. Patrol razem mieli wczoraj, mimo tego nie odzywała się do niego. Będzie musiał poczekać do jutra, a teraz ma czas, na przemyślenia, przecież trzeba wiedzieć co powiedzieć prawda?
Gdy znalazł się już na samym dole, przeklął na samego swojego przodka. Nikogo nie było, nigdzie. Widocznie rozeszli się, trudno się dziwić.
Dochodziła godzina dziewiąta, a jutro miał być normalny dzień nauki jednak nie spodziewał się, że jej tutaj nie zastanie, wzruszył ramionami. Patrol razem mieli wczoraj, mimo tego nie odzywała się do niego. Będzie musiał poczekać do jutra, a teraz ma czas, na przemyślenia, przecież trzeba wiedzieć co powiedzieć prawda?
— Przeklęta Granger — rzucił tylko pod nosem.
Nie wiedział jednak, że Hermiona siedziała ukryta za jedną z kanap. Pragnęła w tej chwili tylko jednego, aby nie zauważył jej. Nie mogła sobie pozwolić na konfrontację z nim. Za dużo się wydarzyło, za dużo, szczególnie biorąc po uwagę aspekt poznawszy. Powoli zakochiwała się z nim.
Na jej twarz wypełzł nieśmiały uśmiech. Uczucie, które dało o sobie znać, poprawiało jej każdą część dnia, mimo, że teraz po tej sytuacji z Ashley, nie rozmawiali, sam jego widok cieszył jej oczy. To wszystko jest za bardzo skomplikowane dla dziewiętnastoletniego serca, a tym bardziej dla kogoś kto nigdy nie czuł się kochany. A Tom właśnie należał do takich osób, takich niewinnych w miłości. Lubiła tą jego cechę, te jego nieśmiałe pocałunki, pieszczoty. Był zupełnie inny niż wszyscy jednak… Gdy przyszło co do czego, gdy zbliżyli się do siebie jeszcze bardziej, pokazał, że jest prawdziwym mężczyzną. Przystojny, delikatny ale i czuły, marzyła o tym od kiedy pamięta.
Mieć chłopaka zmieniło się na mieć faceta, który będzie stał u jej boku całe życie. To piękne uczucie, którego doświadcza się raz w życiu, a ona będzie musiała to porzucić. Pojedyncza łza spadła na jej kolana. Jeszcze kilka miesięcy i odejdzie, a ona nie będzie istniała. Wróci do swoich czasów, a czas będzie dla niej zbawienny. Zapomni o Tomie, przecież on nigdy nie będzie Lordem Voldemortem.
Nie wiedział jednak, że Hermiona siedziała ukryta za jedną z kanap. Pragnęła w tej chwili tylko jednego, aby nie zauważył jej. Nie mogła sobie pozwolić na konfrontację z nim. Za dużo się wydarzyło, za dużo, szczególnie biorąc po uwagę aspekt poznawszy. Powoli zakochiwała się z nim.
Na jej twarz wypełzł nieśmiały uśmiech. Uczucie, które dało o sobie znać, poprawiało jej każdą część dnia, mimo, że teraz po tej sytuacji z Ashley, nie rozmawiali, sam jego widok cieszył jej oczy. To wszystko jest za bardzo skomplikowane dla dziewiętnastoletniego serca, a tym bardziej dla kogoś kto nigdy nie czuł się kochany. A Tom właśnie należał do takich osób, takich niewinnych w miłości. Lubiła tą jego cechę, te jego nieśmiałe pocałunki, pieszczoty. Był zupełnie inny niż wszyscy jednak… Gdy przyszło co do czego, gdy zbliżyli się do siebie jeszcze bardziej, pokazał, że jest prawdziwym mężczyzną. Przystojny, delikatny ale i czuły, marzyła o tym od kiedy pamięta.
Mieć chłopaka zmieniło się na mieć faceta, który będzie stał u jej boku całe życie. To piękne uczucie, którego doświadcza się raz w życiu, a ona będzie musiała to porzucić. Pojedyncza łza spadła na jej kolana. Jeszcze kilka miesięcy i odejdzie, a ona nie będzie istniała. Wróci do swoich czasów, a czas będzie dla niej zbawienny. Zapomni o Tomie, przecież on nigdy nie będzie Lordem Voldemortem.
(***)
Obudziła się następnego dnia na kanapie przykryta kocem.
Zarumieniła się lekko. Miała nadzieję, że to nie on przysłużył się do tego, aby
dzisiaj nie narzekała na swój kręgosłup. Zwlokła się ostrożnie z niego, gdy
poczuła, że ktoś kładzie jej rękę na ramieniu. Najeżyła się jak kotka i szybko
strąciła dłoń.
— Oszalałaś? — zapytała rozbawiona współlokatorka dziewczyny.
Spojrzała badawczo na osobę przed sobą. Na całe szczęście nie był to chłopak, o którym nie mogła ani na chwile zapomnieć, ale ona? Coś dziwnego, zazwyczaj trzyma się na uboczu.
Spojrzała badawczo na osobę przed sobą. Na całe szczęście nie był to chłopak, o którym nie mogła ani na chwile zapomnieć, ale ona? Coś dziwnego, zazwyczaj trzyma się na uboczu.
— Przepraszam.
W jej głosie była nuta skruchy. Ciemnowłosa pokiwała tylko głową. Nie lubiła zbytnio takich sytuacji.
W jej głosie była nuta skruchy. Ciemnowłosa pokiwała tylko głową. Nie lubiła zbytnio takich sytuacji.
— Co z Tomem?- zapytała od niechcenia.
Właściwie nie chciała jednak coraz bardziej denerwowała ją ta napięta sytuacja między tą dwójką. Hermiona przełknęła głośno ślinę.
W nocy miała sen, bardzo znaczący sen. Zobaczyła w nim martwego Harry’ego, Lunę, Fred i George, wszystkich swoich znajomych, a nad nimi, z wyrazem triumfu stał ten, który teraz go nie przypomina. Lord Voldemort, który aktualnie jest Tomem Riedlem. Tego, którego zna, znacznie różni się od tego co jest w przyszłości ale czy takie wewnętrzne pragnienie władzy, można tutaj zakończyć? Przygryzła wargę.
Właściwie nie chciała jednak coraz bardziej denerwowała ją ta napięta sytuacja między tą dwójką. Hermiona przełknęła głośno ślinę.
W nocy miała sen, bardzo znaczący sen. Zobaczyła w nim martwego Harry’ego, Lunę, Fred i George, wszystkich swoich znajomych, a nad nimi, z wyrazem triumfu stał ten, który teraz go nie przypomina. Lord Voldemort, który aktualnie jest Tomem Riedlem. Tego, którego zna, znacznie różni się od tego co jest w przyszłości ale czy takie wewnętrzne pragnienie władzy, można tutaj zakończyć? Przygryzła wargę.
— Nic.
Odpowiedziała zgodnie z prawdą. Właściwie nic między nimi nie było. Seks… To ich połączyło na jedną, pamiętną noc. Czego chcieć więcej? Mimo jego czułości w stosunku do niej, nic jej nie dał. Myliła się, bardzo.
Odpowiedziała zgodnie z prawdą. Właściwie nic między nimi nie było. Seks… To ich połączyło na jedną, pamiętną noc. Czego chcieć więcej? Mimo jego czułości w stosunku do niej, nic jej nie dał. Myliła się, bardzo.
— Nie rozumiem Cię. Wiem wszystko, pamiętaj o tym. Myślę, że
powinnaś z nim pomówić, to będzie dobre dla was obojga.
Podniosła się z dywanu i jak baletnica pobiegła w stronę schodów. Postanowiła zostawić ją samą, przecież kiedyś trzeba zastanowić się nad tym co dobre, a co złe. I możliwe, że dzięki temu właśnie, mogli się pogodzić. Siedząc tak bezczynnie na kanapie, gdy większość uczniów schodziła na śniadanie, intensywnie starała się skupić. Było to dla niej tak ważne, jak oddychanie. Zawsze była dobra w podejmowaniu trudnych decyzji, a sen… Sen dodatkowo pomógł w tym. Przecież dostała misję, nie mogła pozwolić sobie na chwilę zawahania, od niej zależały losy świata prawda? Na dobrą sprawę, jest tutaj tylko jedną małą chwilę, która faktycznie może pomóc, lub co gorsza, zmienić świat na jeszcze gorszy.
Podniosła się z dywanu i jak baletnica pobiegła w stronę schodów. Postanowiła zostawić ją samą, przecież kiedyś trzeba zastanowić się nad tym co dobre, a co złe. I możliwe, że dzięki temu właśnie, mogli się pogodzić. Siedząc tak bezczynnie na kanapie, gdy większość uczniów schodziła na śniadanie, intensywnie starała się skupić. Było to dla niej tak ważne, jak oddychanie. Zawsze była dobra w podejmowaniu trudnych decyzji, a sen… Sen dodatkowo pomógł w tym. Przecież dostała misję, nie mogła pozwolić sobie na chwilę zawahania, od niej zależały losy świata prawda? Na dobrą sprawę, jest tutaj tylko jedną małą chwilę, która faktycznie może pomóc, lub co gorsza, zmienić świat na jeszcze gorszy.
— Cholera.
Wstała tak szybko, że przestraszyła siedzących obok siebie pierwszoklasistów. Popatrzyli na nią wielkimi jak talerze oczami, zignorowała ich. Popędziła za ciemnowłosą na górę. Umyła się, przebrała, aktualnie nie miała w planie żadnych zajęć więc postanowiła udać się do biblioteki. Oaza wiedzy, miejsce ciszy. To właśnie ono.
Była sama, nie licząc oczywiście bibliotekarki, która mówiła coś do siebie pod nosem. Tutaj mogła się doskonale skupić, wyrazić na kartce papieru swoje uczucia. Położyła przed sobą skrawek pergaminu, zamoczyła pióro w kałamarzu, zamyśliła się. Co właściwie napisać, a najważniejsze czy prawda wyzwoli ją od tego wszystkiego. Pióro, które trzymała nad papierem, uroniło kroplę, która utworzyła na nim wielką plamę.
Zmarszczyła brwi. Będzie musiała się udać po nowy, miała już wstawać, gdy poczuła, że jest obserwowana. Podniosła wysoko głowę, zobaczyła osobę, której właściwie się tutaj nie spodziewała.
Wstała tak szybko, że przestraszyła siedzących obok siebie pierwszoklasistów. Popatrzyli na nią wielkimi jak talerze oczami, zignorowała ich. Popędziła za ciemnowłosą na górę. Umyła się, przebrała, aktualnie nie miała w planie żadnych zajęć więc postanowiła udać się do biblioteki. Oaza wiedzy, miejsce ciszy. To właśnie ono.
Była sama, nie licząc oczywiście bibliotekarki, która mówiła coś do siebie pod nosem. Tutaj mogła się doskonale skupić, wyrazić na kartce papieru swoje uczucia. Położyła przed sobą skrawek pergaminu, zamoczyła pióro w kałamarzu, zamyśliła się. Co właściwie napisać, a najważniejsze czy prawda wyzwoli ją od tego wszystkiego. Pióro, które trzymała nad papierem, uroniło kroplę, która utworzyła na nim wielką plamę.
Zmarszczyła brwi. Będzie musiała się udać po nowy, miała już wstawać, gdy poczuła, że jest obserwowana. Podniosła wysoko głowę, zobaczyła osobę, której właściwie się tutaj nie spodziewała.
— Witam, panno Granger.
Albus Dumbledore, pojawia się zawsze tam gdzie jest potrzebny, kiwnęła mu tylko na powitanie głową. Usiadł na krześle obok niej, spojrzał wyczekująco jednak ona nadal milczała, podjął jednakże rozmowę.
Albus Dumbledore, pojawia się zawsze tam gdzie jest potrzebny, kiwnęła mu tylko na powitanie głową. Usiadł na krześle obok niej, spojrzał wyczekująco jednak ona nadal milczała, podjął jednakże rozmowę.
— Słyszałem, że całkiem nieźle Ci idzie.
Uśmiechnął się. Tego można było się po nim spodziewać. Tutaj młody i pełny wigoru, a tam gdzie ona żyła, poczciwy starzec.
Uśmiechnął się. Tego można było się po nim spodziewać. Tutaj młody i pełny wigoru, a tam gdzie ona żyła, poczciwy starzec.
— Nie nazwałabym tego w ten sposób. Najgorsze z tego wszystkiego
jest to, że ja, chyba… nie wiem jak to nazwać. Moje serce bije do niego
znacznie mocniej niż do innych i jestem bez niego taka samotna — mówiła jak
najęta, nie zauważyła, że twarz profesora zmieniła wyraz.
Była nadmiernie szczęśliwa, dlaczego właściwie? Czyżby cieszył się z obrotu sprawy? Przecież to nielogiczne, on był pierwszą osobą, która zauważyła w nim ten zalążek zła.
Była nadmiernie szczęśliwa, dlaczego właściwie? Czyżby cieszył się z obrotu sprawy? Przecież to nielogiczne, on był pierwszą osobą, która zauważyła w nim ten zalążek zła.
— Właściwie Hermiono, nie rozumiem dlatego jesteś w
niewiedzy. Jesteś starsza od uczniów Hogwartu i zapewne znasz już takie uczucie
jak miłość, ja osobiście wiem o nim tyle co nic. Nigdy nie kochałem tak bardzo,
możliwe, że kiedyś będę zdolny do takich uczuć, jednak Ty nie możesz zaprzeczyć
temu co czuje twoje serce, kochasz go, nieświadomie, bo taka jest młodzieńcza
miłość, wszystko przed tobą, mam nadzieję, że zmienisz go. Ja widzę jakim jest
człowiekiem i doprowadź do tego, żeby pozostał takim jakim jestem, bo kiedyś
przyjdą inne czasy, a on może stać się niebezpieczny, teraz to wiem. Gdy tylko
Cię ujrzałem, pomyślałem o tym, że coś jednak jest nie tak.
Dlatego wszystko stało się jasne, dlatego jej serce podskoczyło. Co tam, że będzie tutaj tylko chwilę, tak nieznaczącą dla jej życia, co tam, że poczuła czym jest namiętna miłość, liczyło się tylko to, aby zabić w nim zło, które kiedyś może być kolosalnych rozmiarów. Westchnęła.
Dlatego wszystko stało się jasne, dlatego jej serce podskoczyło. Co tam, że będzie tutaj tylko chwilę, tak nieznaczącą dla jej życia, co tam, że poczuła czym jest namiętna miłość, liczyło się tylko to, aby zabić w nim zło, które kiedyś może być kolosalnych rozmiarów. Westchnęła.
— Ma pan rację, poradzę sobie jakoś.
Tak, poradzi sobie, teraz poczuła w sobie tą moc, moc, która pomoże jej przetrwać najgorsze, a najlepsze zwieńczyć powodzeniem misji, dodatkowo można do tego dodać trochę przyjemności, a co jak co, może być przecież ona chwilami z Tomem.
Tak, poradzi sobie, teraz poczuła w sobie tą moc, moc, która pomoże jej przetrwać najgorsze, a najlepsze zwieńczyć powodzeniem misji, dodatkowo można do tego dodać trochę przyjemności, a co jak co, może być przecież ona chwilami z Tomem.
— W to nie wątpię.
Wstał, odszedł kawałem i pomachał do niej. Odwzajemniła ten gest, wreszcie będzie mogła napisać coś poprawnego i coś dzięki czemu da radę sobie ze wszystkim. Popatrzyła na blat, leżał na nim czysty kawałek pergaminu. Jednak ten nauczyciel potrafi sprawić cuda, czy tu czy tam, zawsze był niesamowity i właśnie jego tak bardzo podziwiała. Podziękowała mu w duchu, wzięła pióro do ręki. Wreszcie napiszę wiadomość do Riddle’a, który powinien się z tego ucieszyć. Nie pomyliła się za dużo.
Wstał, odszedł kawałem i pomachał do niej. Odwzajemniła ten gest, wreszcie będzie mogła napisać coś poprawnego i coś dzięki czemu da radę sobie ze wszystkim. Popatrzyła na blat, leżał na nim czysty kawałek pergaminu. Jednak ten nauczyciel potrafi sprawić cuda, czy tu czy tam, zawsze był niesamowity i właśnie jego tak bardzo podziwiała. Podziękowała mu w duchu, wzięła pióro do ręki. Wreszcie napiszę wiadomość do Riddle’a, który powinien się z tego ucieszyć. Nie pomyliła się za dużo.
(***)
Wysłała list po jakiej godzinie. W tym celu udała się do
sowiarni, była dzisiaj zadziwiająco pusta i mroczna. Co się dziwić. Powoli
szła zima, a dnie stawały się coraz krótsze. Powoli stąpała po śliskich
schodach, gdy nagle zachwiała się. Całe szczęście, że ktoś szedł za nią, powoli
i dyskretnie. Znowu była w jego silnych ramionach. Mimo szczupłej sylwetki, był
nad wyraz silny i bez problemu mógł ją powstrzymać przed upadkiem. Stanęła na
prostych nogach, oddychają szybko.
— Dziękuje. — wysapała.
Stanęła obok w oko z obiektem westchnień połowy szkoły, a jednocześnie z mężczyzną, który obdarzył ją dość urokliwym uczuciem. Zawahała się. Nie chciała teraz konfrontacji, a jak ona przyszła, obawy narastały jeszcze bardziej. Lekko się zarumieniła, schowała swoją buzię w szalik.
Stanęła obok w oko z obiektem westchnień połowy szkoły, a jednocześnie z mężczyzną, który obdarzył ją dość urokliwym uczuciem. Zawahała się. Nie chciała teraz konfrontacji, a jak ona przyszła, obawy narastały jeszcze bardziej. Lekko się zarumieniła, schowała swoją buzię w szalik.
— Muszę iść. — rzuciła tylko.
Wiedziała, że jak się nie pospieszy, to sowa zawróci w poszukiwaniu odbiorcy, a wtedy będzie jeszcze gorzej, szczególnie jeśli przeczyta to tuz przed jej nosem. Popędziła w dół, nie przejmując się za bardzo, że może jej się coś stał, jak na przykład przed chwilą. Miała rację. Zobaczyła tuż nad zamkiem mały punkcik na niebie, który zawracał w kierunku miejsca wylotu. A on? Stał tak bezczynnie patrząc jak jej włosy powiewają na wietrze. Nie mógł się jednak spodziewać, że zaraz na jego ramieniu usiądzie sowa.
Wiedziała, że jak się nie pospieszy, to sowa zawróci w poszukiwaniu odbiorcy, a wtedy będzie jeszcze gorzej, szczególnie jeśli przeczyta to tuz przed jej nosem. Popędziła w dół, nie przejmując się za bardzo, że może jej się coś stał, jak na przykład przed chwilą. Miała rację. Zobaczyła tuż nad zamkiem mały punkcik na niebie, który zawracał w kierunku miejsca wylotu. A on? Stał tak bezczynnie patrząc jak jej włosy powiewają na wietrze. Nie mógł się jednak spodziewać, że zaraz na jego ramieniu usiądzie sowa.
— Czego chcesz?
Właściwie przeszkodziła mu w rozmyślaniu, więc po mógł zrobić innego? Spostrzegł, że do nóżki zwierzaka przyczepiony jest list. Powoli go odwiązał i puścił wolno wysłannika. Uśmiechnął się czytając od kogo jest ta wiadomość.
Właściwie przeszkodziła mu w rozmyślaniu, więc po mógł zrobić innego? Spostrzegł, że do nóżki zwierzaka przyczepiony jest list. Powoli go odwiązał i puścił wolno wysłannika. Uśmiechnął się czytając od kogo jest ta wiadomość.
— Dlaczego uciekłaś Granger? Nie ładnie.
Jego kpiący ton miał coś w sobie czułego, co uwiodłoby nie jedną dziewczynę. Rozerwał kopertę, która pachniała jeszcze jej delikatnymi perfumami. Zaczął czytać, pospiesznie, nie mógł przecież pozwolić sobie na chwilę wytchnienia. Przeczytał całą treść w ciągu kilku sekund, mocno ścisnął kartkę.
Jego kpiący ton miał coś w sobie czułego, co uwiodłoby nie jedną dziewczynę. Rozerwał kopertę, która pachniała jeszcze jej delikatnymi perfumami. Zaczął czytać, pospiesznie, nie mógł przecież pozwolić sobie na chwilę wytchnienia. Przeczytał całą treść w ciągu kilku sekund, mocno ścisnął kartkę.
— Miałem taką nadzieję, że właśnie tak się stanie.
W tej wiadomości było podane konkretne miejsce, godzina, a wszystko wskazywało na to, że będzie to tuż po ich patrolu. Spojrzał na zegarek, który był na jego ręku. Dochodziła powoli godzina dwunasta. Tyle jeszcze czasu, a tak dużo do zrobienia. Powolnym krokiem poszedł na zajęcia. Ani razu nie spojrzał na dziewczynę. Nie chciał aby się krępowała, postanowił poczekać, przecież tylko do wieczora. Stukał palcami po ławce, powoli mijała godzina za godziną.
Po kolacji umył się, ubrał, zarzucił na swe barki szatę, jak zwykle na patrol. Niech nie myśli sobie przecież, że jemu zależy aż tak bardzo. Schodził po schodach, godzina patrolu już się zbliżała. Czekała na niego, nic specjalnego dla oczu innych, dla niego coś pięknego. Opięte dżinsy, a do tego koszula, czarna jak smoła. Próbował nie zawiesić na niej oka, po co… Nie może tego zrobić dla dobra sprawy. Szli przed siebie w milczeniu, patrolując korytarze, następnie sale. Nic ciekawego dzisiaj się nie wydarzyło, nic ciekawego nie mogło się wydarzyć, tak będzie lepiej dla tych dwojga.
W tej wiadomości było podane konkretne miejsce, godzina, a wszystko wskazywało na to, że będzie to tuż po ich patrolu. Spojrzał na zegarek, który był na jego ręku. Dochodziła powoli godzina dwunasta. Tyle jeszcze czasu, a tak dużo do zrobienia. Powolnym krokiem poszedł na zajęcia. Ani razu nie spojrzał na dziewczynę. Nie chciał aby się krępowała, postanowił poczekać, przecież tylko do wieczora. Stukał palcami po ławce, powoli mijała godzina za godziną.
Po kolacji umył się, ubrał, zarzucił na swe barki szatę, jak zwykle na patrol. Niech nie myśli sobie przecież, że jemu zależy aż tak bardzo. Schodził po schodach, godzina patrolu już się zbliżała. Czekała na niego, nic specjalnego dla oczu innych, dla niego coś pięknego. Opięte dżinsy, a do tego koszula, czarna jak smoła. Próbował nie zawiesić na niej oka, po co… Nie może tego zrobić dla dobra sprawy. Szli przed siebie w milczeniu, patrolując korytarze, następnie sale. Nic ciekawego dzisiaj się nie wydarzyło, nic ciekawego nie mogło się wydarzyć, tak będzie lepiej dla tych dwojga.
— Chciałaś o czymś porozmawiać — rzucił gdy już zbliżali się
do końca swojego zadania.
Zignorowała go. Nie skończyli co oznacza, że jeszcze wykonują pracę, którą im powierzono, co jednoznacznie mówi o tym, że porozmawiają później. Wszystko byłoby dobrze gdyby Tom nie zagrodził jej przejścia. Wpadła w jego sidła. Nie chciała się uwolnić, rozkoszne ciepło rozlało się po jej ciele. Aż westchnęła, było jej tak przyjemnie.
Zignorowała go. Nie skończyli co oznacza, że jeszcze wykonują pracę, którą im powierzono, co jednoznacznie mówi o tym, że porozmawiają później. Wszystko byłoby dobrze gdyby Tom nie zagrodził jej przejścia. Wpadła w jego sidła. Nie chciała się uwolnić, rozkoszne ciepło rozlało się po jej ciele. Aż westchnęła, było jej tak przyjemnie.
— Myślę, że musimy. — sapnął jej do ucha.
Ale czy to przypominało rozmowę? Skądże znowu. Pocałowała go, mocno i namiętnie. Otulił swoimi dłońmi jej policzki, tak aby przyciągnąć ją jeszcze bliżej siebie. Powoli wędrowali w miłosnym uścisku do przodu aż wreszcie napotkali portret, wypowiedzieli hasło, jednocześnie, jakby czytali sobie w myślach. Nie przejmowali się, że ktoś może ich nakryć. Wręcz przeciwnie. Szli powoli przed siebie, po schodach, nadal nie odrywając się do siebie. Drzwi otworzyła ona, niecierpliwie szarpiąc za klamkę. Jakie to szczęście, że Walburgia poszła do Oriona. Dziękowała jej za to w duchu. Runęli na jej łóżko, powoli pozbawiając się odzienia.
Ale czy to przypominało rozmowę? Skądże znowu. Pocałowała go, mocno i namiętnie. Otulił swoimi dłońmi jej policzki, tak aby przyciągnąć ją jeszcze bliżej siebie. Powoli wędrowali w miłosnym uścisku do przodu aż wreszcie napotkali portret, wypowiedzieli hasło, jednocześnie, jakby czytali sobie w myślach. Nie przejmowali się, że ktoś może ich nakryć. Wręcz przeciwnie. Szli powoli przed siebie, po schodach, nadal nie odrywając się do siebie. Drzwi otworzyła ona, niecierpliwie szarpiąc za klamkę. Jakie to szczęście, że Walburgia poszła do Oriona. Dziękowała jej za to w duchu. Runęli na jej łóżko, powoli pozbawiając się odzienia.
— Obawiam się, że nic nie będzie z naszej rozmowy — szepnęła
mu na ucho. Uśmiechnęło się zadziornie do niej.
— I wyobraź sobie, nie żałuje tego ani trochę.
Znowu zamknęli się w pocałunku. Ich ręce pożądliwie pieściły sobie nawzajem ciała. Wszedł w nią szybko, gdy tylko byli nadzy. Penetrował jej wnętrze raz delikatnie, a raz tak jakby jutro świat się skończyć miał. Brał to co do niego należało, ona była nim, a on nią. Byli złączeni w tej chorej miłości. Ona z przyszłości, czego on nawet nie wiedział, a on w tych czasach, czasach, które zupełnie do niego nie pasowały. Zasnęli w swoich ramionach. I tak minęła im noc, nie spodziewali się, że z rana będą mięli niespodziankę.
Znowu zamknęli się w pocałunku. Ich ręce pożądliwie pieściły sobie nawzajem ciała. Wszedł w nią szybko, gdy tylko byli nadzy. Penetrował jej wnętrze raz delikatnie, a raz tak jakby jutro świat się skończyć miał. Brał to co do niego należało, ona była nim, a on nią. Byli złączeni w tej chorej miłości. Ona z przyszłości, czego on nawet nie wiedział, a on w tych czasach, czasach, które zupełnie do niego nie pasowały. Zasnęli w swoich ramionach. I tak minęła im noc, nie spodziewali się, że z rana będą mięli niespodziankę.
(***)
Młoda kobieta właśnie wracała do swojego dormitorium. Była
bardzo rada z tego, że współlokator jej narzeczonego, postanowił nie pojawiać
się dzisiaj w nocy. Kolejny seks, taki intensywny jak nigdy. Wreszcie dali
upust swoim pragnieniom, które narastały z dnia na dzień, do takich rozmiarów,
że samo myślenie o drugiej osobie, w intymnej sytuacji, bolało. Westchnęła. Już
dawno nie czuła się tak dobrze.
Weszła bez pukania do pokoju, roześmiała się na ten widok. Postanowiła, że zgarnie tylko swoje rzeczy i wyjdzie z pokoju. Wyglądało na to, że Tom Riddle wraz z Herminą Granger, mieli bujną noc erotyczną. Aktualnie leżeli pod kołdrą, zapewne nadzy. Ulotniła się szybko, uśmiechając pod nosem. Wchodząc do pokoju swojego chłopaka, zawołała radośnie.
Weszła bez pukania do pokoju, roześmiała się na ten widok. Postanowiła, że zgarnie tylko swoje rzeczy i wyjdzie z pokoju. Wyglądało na to, że Tom Riddle wraz z Herminą Granger, mieli bujną noc erotyczną. Aktualnie leżeli pod kołdrą, zapewne nadzy. Ulotniła się szybko, uśmiechając pod nosem. Wchodząc do pokoju swojego chłopaka, zawołała radośnie.
— Chyba nie będziemy mieli więcej problemów z tą dwójką.
Wyszczerzyła się do niego. Spojrzał na nią badawczo.
Wyszczerzyła się do niego. Spojrzał na nią badawczo.
— Skąd ta pewność?
Nie dowierzał jej słowom. Był ciekawy co zobaczył jej oczy, gdy ona tutaj leżał i odpoczywał.
Nie dowierzał jej słowom. Był ciekawy co zobaczył jej oczy, gdy ona tutaj leżał i odpoczywał.
— Otóż państwo Riddle leżą w moim dormitorium w dość ciekawej
pozycji po zapewne ciekawym wieczorze.
Oboje się roześmiali. Pocałował swoją starszą wybrankę. Czasem te małżeństwa ustalane przez rodziców, miały prawdziwą moc, moc miłości.
Oboje się roześmiali. Pocałował swoją starszą wybrankę. Czasem te małżeństwa ustalane przez rodziców, miały prawdziwą moc, moc miłości.
<3
OdpowiedzUsuń<3
UsuńYeeeey! Nowy rozdział, calkiem słodki... Ale dzięki Bogu nie dostałam cukrzycy.
OdpowiedzUsuńCo prawda gdzieś wylapalam jakiś błąd stylistyczny, ale ogólnie jest dobrze ;D
Mam nadzieję, że kolejjy rozdział pojawi się tak samo szybko lub szybciej.
Jedna prośba: skup się na opowiadaniu, a wiersze zostaw na później.
Pozdrawiam,
Philie
Dobra, zostawię :P
UsuńGenialny rozdział ;) Dumbledore pojawił się w odpowiednim czasie :P Ten to zawsze miał wyczucie.
OdpowiedzUsuńTom i Hermiona się pogodzili... I dobrze, bo biedni państwo Black w koncu by oszaleli xD
Czekam na kolejną część :)
Pozdrawiam i życzę weny :*
Życie bez seksu u państwa Black? Nigdy! :P
UsuńBaedzo fajny rozdzial. Szkoda ze jest tak malo opkow z tym paringiem. Dodaj szybko nn. Weny <3
OdpowiedzUsuńBoski rozdział ! <3
OdpowiedzUsuńCzekam już na następny ! <3
Życzę duuuużo weny ! :3
-Renee~
Dziękuje :)
UsuńUwielbiam ten klimat i historię :) po prostu niesamowite opowiadanie ^^
OdpowiedzUsuńDziękuje :) To dla mnie wiele znaczy.
UsuńKoooooocham to!!! :*
OdpowiedzUsuńPisz, muszę to czytać, bo umrę!!!
~*lu*
Na razie nie wiem kiedy nowy post, będę informować na fp, kiedy będzie następny w trakcie pisania :D
UsuńKocham <3 czekam na kolejny :D
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńProszę Cię, spraw aby Hermiona nie musiała wracać do przyszłości i została z Tomem. To byłaby najwspanialsza rzecz jaką mogę sobię wymarzyć :). Bardzo mnie wciągają Twoje opowiadania. Cały czas myśle: "co może się stać w następnej części :D. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńHaha, obiecuje, że niedługo pojawi się kolejna część. Nie wiem kiedy ale postaram się jak najszybciej ;)
UsuńWłaśnie, niech zajdzie w ciąże, albo żeby Dumbledore jej pomógł zostać :D Z wytęsknieniem czekam na następną część ;)
OdpowiedzUsuńNic nie powiem co będzie dalej, niespodzianka :D
UsuńCoś ostatnio zaczęłaś się opierdzielać xD
OdpowiedzUsuńNie, mam inne blogi.
Usuń*brak czasu na komentarz* <3 Kocham!
OdpowiedzUsuńNepriaa.
Hahahahaha xD *brak czasu na post* :D
UsuńKiedy można spodziewać się 13 rozdziału?
OdpowiedzUsuńPozdro, P.
Myślę, że do końca tygodnia się pojawi ;)
UsuńKiedy kolejny rozdział ?
OdpowiedzUsuńPo prawej stronie bloga masz informator, nowy rozdział będzie dzisiaj.
Usuńhej i jak tam?
UsuńHm... Mam 3 strony napisane ale wczoraj zasnęłam. Dzisiaj będzie post :3
UsuńHahahah kocham pańswo Black <3
OdpowiedzUsuńŻycie bez seksu? Pffff xd Śmieszne xD
Cieszę się że już 12 rozdział ale nie chce tak szybko kończyć później taki niedosyt mam no :c
Jeszcze przed nami tyle, a tyle za nami :D
Usuń♥
OdpowiedzUsuńPanna Nanase
♥
Usuń