Rozdział 9



Witajcie kochani.
Mam nadzieję, że się cieszycie, że tak dużo pisze. Biorę się do roboty. Do marca skończę Tomione. Nie martwcie się. Nie przestaję pisać przecież. Cały czas będę z wami tylko z innymi paringami. Jeden pomysł się kończy a drugi zaczyna. Zrozumiecie, oby. To wszystko na dzisiaj.
 Zapomniałabym. Dzisiaj będzie pierwsza scena erotyczna w moim opowiadaniu.Uprzedzam.


Rozdział 9


Unikanie jej wpadło mu w nawyk. Gdziekolwiek się pojawiła, znikał za nim go zauważyła. Ona sama poczuła tą niechęć z jego strony. Była wręcz pewna, że Tom wstydzi się tego co między nimi zaszło. Był takiego samego zdania. Nie było to dobre, wręcz przeciwnie, było głupie i mało odpowiedzialnej z jej strony.
   Na jej barki została położona wielka odpowiedzialność, misja stulecia,  a ona co robi? Całuje największego zwyrodnialca na świecie i co najgorsze – podoba jej się to. Wszystko wyszło nie tak jak powinno.
   Usiadła samotnie w pokoju wspólnym. Jutro mają wspólny patrol, tym razem będą musieli razem porozmawiać, czy on tego chce i czy ona tego chce, nie mają wyboru.
   Poprzednie dni spędzili osobno, rozdzielali się na początku, bez słów. Oboje czuli wzajemną niechęć do siebie. Dlaczego? Ponieważ oboje zostali przyłapani na czymś co sprawiało, że ich ciała płonęły. To niedorzeczne, to niesamowite i bardzo niebezpieczne.
   Hermiona otworzyła książkę na pierwszej stronie. Czytanie zawsze ją uspokajało, koiło zmysły i pozwalało oderwać się od świata rzeczywistego. Było cudownie. Mimo tego, że kolejny raz już czytała historię Hogwartu, to i tak miała poczucie, że za każdym razem poznaje jakiś nowy zakamarek tego miejsca.
   Kochała je, to tutaj mogła udoskonalić swoje zdolności, pogłębić wiedze, którą tak uwielbiała. Przewracała stronę gdy przed jej oczami pojawił się niespodziewany gość. Ashley, koleżanka z pokoju usiadła obok niej na kanapie i spojrzała pytająco na koleżankę.
 — Gdzie jest Tom? — zapytała.
   Granger od razu chciała rzucić zgryźliwą uwagą ale porzuciła ten pomysł. Odpowie zgodnie z prawdą.
  Nie wiem  Nic ciekawego.
   Dziewczyna o blond włosach wydawała się trochę zmieszana i niezbyt przekonana do w stosunku do jej słów.
 — Szkoda, przecież wy się przyjaźnicie prawda?  to pytanie zbiło ją trochę z pantałyku.
 — Przecież oni wcale nie mają tak zażyłych relacji między sobą. To dziwne, niepojętne, że ludzie tak wchodzą w twojej życie, tak bezwstydnie i bez wcześniejszego uprzedzenia o tym.
 — Nie, nie przyjaźnimy się — była mocno zirytowana zachowaniem młodej kobiety.
   Najchętniej spławiłaby ją. Koniec miłej i kochanej Hermiony. Może wreszcie pokaże jaka jest naprawdę.
 — Naprawdę? Wszyscy mówią, że po balu zostaliście dobrymi przyjaciółmi, a skoro oboje zaprzeczyliście, że macie się ku sobie, to pomyślałam sobie, że może bym ja spróbowała do Toma, no sama wiesz o co chodzi — na jej policzkach powstały rumieńce, które jeszcze bardziej zdenerwowały starszą z kobiet.
   Jeszcze chwila i wyjdzie z siebie i stanie obok. To już przegięcie i to tak wielkie, że na czole wyszła jej żyłka. Mała i niewidoczna, jednak krew przebiegająca przez nią, była niesamowicie szybka.
 — Przykro mi, możesz odejść — warknęła tylko.
   Niebieskooka zerwała się na równe nogi i z lekko zdenerwowaną twarzą spojrzała na szatynkę.
 — Czyli jesteś zazdrosna? Mam Cię! Zdobędę Toma! Zobaczysz! Riddle będzie mój — wydarła się na środku pokoju wspólnego.
   Wszyscy patrzyli na Ashley jak na wariatkę, a większość poczęła rzucać złośliwe komentarze w jej stronę.
 — Prędzej poderwiesz się z kanapy niż Riddle spojrzy na ciebie — jeden z chłopaków siedzących na fotelu przy ścianie zabrał głos.
   Przez całe pomieszczenie przeszła salwa śmiechu.
 — Zobaczycie! Uda mi się! — warknęła do nich.
   Dalej chichoty i niepochlebne komentarze zagościły w Slytherinie. Każdy, kto mógł żartował z dziewczyny. Hermiona jednak nie odezwała się na ten temat. Poczuła w sercu ukłucie, które nie powinno się teraz pojawić. Co się dzieje? Czemu akurat teraz? I dlaczego ona? Nie zauważyła nawet jak podeszła do niej Walpurgia.
 — Widzisz? Mówiłam Ci, że musisz zacząć działać  szepnęła jej na ucho, przysiadła się.
   Bacznie obserwowała dziewczynę. Nie podobało jej się co powiedziała.
 — Co Ty pieprzysz? — irytacja w jej głosie była konieczna.
   Nie mogła przecież pokazać tego, że coś właściwie czuje do Riddle, a przede wszystkim to uczucie nie było nawet zidentyfikowane.
 — A to, że teraz będzie miał wiele adoratorek. Wiem, że każdą odrzuci ale wiesz… Nie będzie czekał na ciebie całe życie. Spróbuj coś zrobić w tym kierunku. Nie stracisz, a możesz tylko i wyłącznie zyskać — stwierdziła uśmiechając się szczerze.
   To już nie było śmieszne, to było tragiczne. Serce poskoczyło, a jej umysł poleciał za tym, ułożył nawet plan i kazał go jej zrealizować. Nie! Tak być nie mogło! Nie dopuści do tego!
 — Nie mam zamiaru nic robić stwierdziła.
   Panna Black nie odpuściła sobie jednak, oni nigdy nie odpuszczają. Hermiona znała Syriusza, wiedziała, że ten człowiek był jej synem, a paskudny portret, który siedział w jego domu, był jej. Szkoda, że nie dali jej za czasów młodości. Mimo wszystko, była ciekawą osobistością, ciekawe co się stało potem.
 — Będziesz grać niedostępną? W sumie słusznie, też bym tak zrobiła, jednak nie mam po co. Orion i ja zawsze będziemy razem. Na dobre i na złe — zachichotała.
   To prawda. Ona nie miała problemu z tym, że kiedyś ją opuści. Byli zaręczeni tuż przed urodzeniem chłopaka. Mimo tego, że była starsza, ona od samego początku wiedziała, że będzie komuś przeznaczona. Te stare czasy, są dziwne i jeśli szybko z nich nie odejdzie, będzie coraz gorzej.
 — Nie zamierzam w nic grać, nie lubię bawić się uczuciami. Najlepiej będzie jeśli ten rok już się skończy — tak, tego chciała.
   Do 31 sierpnia jest skazana na ten świat, na świat Toma Riddle'a.

(***)

Tom przechadzał się korytarzem gdy zobaczył dwie rozchichotane dziewczyny wychodzące z lochów. Zapewne rozśmieszyło ją zachowanie jakiejś osoby na forum. Postanowił się dowiedzieć o co właściwie chodzi.
 — Coś się wydarzyło? — zapytał obojętnie.
   Obie przystanęły i spojrzały na niego z rozbawieniem.
 — Ashley stwierdziła, że chce z tobą być i ogłosiła deklarację, że Cię zdobędzie. Oczywiście, większość z nas śmiała się z niej, wiadomo, że i tak i tak masz Hermionę — stwierdziła jedna.
   Zmrużył oczy. To nie tak, nie… Czemu wszyscy posądzają go o to, że on chodzi z tą dziewczyną? Nie dał im powodu do tego żeby tak mówili. Narzeczeństwo Black potwierdziło swoje milczenie, a więc nikt, a nikt nie mógł go posądzić do jakieś gorące uczucia w stosunku do tej kobiety.
 — Nie będę chodził z nikim —  a one już słyszały jego oddalające się kroki.
  Westchnęły. Wiedziały, że z prefektem naczelnym zaczęło dziać się coś niedobrego, ale nikt nie mógł stwierdzić dlaczego ale mimo wszystko wiązali to zdarzenie z pojawieniem się tajemniczej Hermiony Grager, która zapewne uwiodła serce nie jednego chłopaka.
   Wszystko się psuje, wszystko, a szczególnie jeśli chodzi o ten dziwny charakter. On sam zdawał sobie sprawę z tego, że jeśli to wyjdzie na jaw, będzie stracony. Traci głowę, trzeźwy osąd, to nie był już on i co najgorsze, musiał wypić piwo jakie sobie uwarzył.
   Jęknął. Nie potrafił już nic zrobić. Popadł w chorobę. Chorobę serca, chorobę, której nie znał. To nie jest zwykłe przeziębienie, to nie jest zwykły ból gardła czy katar. Nie jest udar czy zawał. To coś innego, czego on nie potrafił nazwać i minie zapewne spora ilość czasu jak się sam do tego przyzna. Wszystko przed nim, życie, które będzie pozbawione zemsty na muglach, ale czy aby na pewno? Wszystko może się zmienić, wszystko może się wydarzyć, westchnął.
   Jest idiotą, który nie może zrozumieć swojego własnego ja, jak to możliwe? Przeoczył coś dawno temu, a jego wspomnienia niestety nie mogą się już zagłębić w tym miejscu. Przeszedł przez portret, był już w pokoju wspólnym. Zobaczył tylko, że ta dziewczyna siedzi na środku pokoju i czyta książki. Wszyscy plotkowali, śmiali się, a wiele oczy zwróciło się w jego stronę.
   Kątem oka zobaczył, że owa blondynka, o której była mowa, patrzy na niego jak na bóstwo. Niedobrze, jej naprawdę nienawidził. Lepiej iść a drugą stronę, mimo tego, że droga w tam tą stronę musiała poruszyć wszystkich znajdujących się tutaj. Usiadł na kanapie, pomiędzy panną Black, a Granger. Spojrzał na nie pytająco. Obie miały dość zszokowane miny. Nie wiedział co myśleć.
 — O co wam chodzi?  syknął.
   Obie, zmieszane nie odpowiedziały na pytanie. Hermiona zajęła się znowu lekturą, a Walpurgia czekała na Oriona, który spóźniał się już kilka minut.
   A Tom? Poszedł w ślady dziewczyny. Książka to jednak sposób na ukojenie swoich własnych spraw. Schował w stronach swoje wszystkie myśli i nie zauważył nawet, że wszyscy poszli, nawet ona.
   Został sam z lekturą, która wciągała go do środka mackami swoich własnych liter. Wszystkie haczykowate litery zaczepiały się w jego umyśle, który żył tylko wydarzeniami w książce. Nie była ciekawa, o nie, ale była tym czym była. Odłożył ją jak ostatnia strona została przez niego przeczytana.
   Westchnął. Rozejrzał się po sali. Ani żywej duszy, nawet umarli poszli już spać. Portrety chrapały głośno, ale jemu jeszcze chwilę temu nic nie przeszkadzało. A teraz to co innego. Wszystko powróciło ze zdwojoną siłą, głowa bolało go od ich natłoku. Czas iść spać, bo tylko sen jest wybawieniem od tego. Może właśnie to nocne marzenie, pokaże mu co zrobić dalej, kim być, a kim nie.
   Czy w ogóle jego istnienie potrzebne jest tutaj, na ziemi. Wszystko to co ciekawiło, a co nie, może dowiedzieć się tylko tam. Udał się na piętro, spojrzał jeszcze przelotnie na dół. Tak, już na niego czas.

(***)

Nastał kolejny dzień, pełen radosnych chwil, osobno. Cieszyli się, że nie są razem teraz. Na zajęciach siedzieli osobno, Hermiona, jak zwykle, starała się kandydować na aurora, więc uczęszczała na obronę przed czarną magią, zielarstwo, numerologię, eliksiry. Dzisiaj jednak miała tylko i wyłącznie dwie godziny eliksirów z Gryffonami.
   Osobiście chciałaby, żeby ich tam nie było. Przysiadła się dzisiaj do Walpurgii, która była zachwycona jej towarzystwem. Był to naprawdę dla niej ratunek, szczególnie, że właśnie z tego przedmiotu jej nie szło. Obie na tym korzystały chociaż tylko jedna z nich była z tego powodu zadowolona. Black ciągle mówiła o Tomie, co z kolei jednocześnie irytowało i uspokajało Granger, a ona pomagała jej w przedmiocie.
   Profesor Slughorn był wielce zadowolony z postępów obu pań, dlatego starał się aby na lekcji najczęściej się udzielały. Nie było z tym problemu. Zgłaszały się na przemian, tym samym zdobywając na koniec zajęć aż pięćdziesiąt punktów dla swojego domu. Były szczęśliwe, ale tym samym złościły siedzących z tyły uczniów z innego domu.
   Tom nawet nie zwracał na nie uwagi. Siedział we własnym świecie ale nie aż tak bardzo jak poprzedniego dnia. Wyrwany z tego świata mógł bez problemu odpowiedź na pytanie profesora bądź jakiegoś swojego kolegi. Zajęcia zakończyły się wcześniej niż oczekiwali. Wychodzili szybko z klasy ale jak zwykle prefektów zatrzymano na chwilę.
 — Poczekam na ciebie — powiedziała Walpurgia w kierunku Hermiony.
   Dziewczyna pokiwała głową i podeszła do nauczyciela. Tak samo zrobił przystojny chłopak, który stał koło niej. Tom Riddle prezentował się dzisiaj o wiele lepiej niż zazwyczaj.
 — Słuchamy panie profesorze  musiała zachowywać się grzecznie mimo tego niekomfortowego towarzystwa obok siebie.
 — Moi prefekci kochani. Mam nadzieję, że dobrze się wam razem współpracuje jednakże… Jedno dnia kiedy sprawdzaliście salę, profesor Dumbledore przechadzał się po szkole i tuż po waszym patrolu, znalazł dwójkę uczniów w dość nietypowej sytuacji. Nie będę wspominał jakiej, bo nie wypada, ale to jednak nie jest ważne. Musicie się bardziej starać. Wszędzie chodzicie razem na patrole czy raczej się rozdzielacie? — zapytał.
   Dziewczyna głośno przełknęła ślinę. Miała nadzieję, że nie będzie z tego powodu nieprzyjemności.
 — Osobno — powiedział Riddle.
   Horacy pokiwał głową ze zrozumieniem.
 — Uważam, że to jednak błąd. Powinniście razem przeczesywać wszystkie kąty zamku. Nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej. Specjalnie dzisiaj chciałem z wami porozmawiać bo wiem, że patrol macie dzisiaj wieczorem. Mam nadzieję, że bardziej się postaracie i niż nigdy więcej nie będę miał z waszego powodu problemu. A teraz zmykajcie — uśmiechnął się szczerze.
   Hermiona była wyjątkowo zadowolona z tego, że nie będzie z tego powodu konsekwencji. Zapomniała już, że idzie obok niego, a on przyglądała jej się wesoło.
 — Widzę, że bardzo się cieszysz — powiedział niedbale.
   Popatrzyła na niego zdumiona i bez chwili zastanowienia odpowiedziała na jego zaczepkę.
 — No jasne!  prawie krzyknęła.
   Zdziwiła go jej gwałtowna reakcja ale jednak było to zadziwiająco miłe. To była prawdziwa Hermiona, nie taka porządna i nie taka spokojna, ta była wyjątkowo pociągająca.
 — Widzimy się wieczorem  szepnął i delikatnie ręką musnął jej policzek, a następnie oddalił się w drugą stronę.
   Stanęła na środku korytarza, widziała z daleka swoją koleżankę, która machała do niej zawzięcie. Podbiegła do niej czym prędzej.
 — Znowu jakieś romanse? —  zapytała.
   Zignorowała ją na tyle ile mogła i zaczęła opowiadać o tym co zaszło w klasie.
 — Profesor ma do nas żal ponieważ nie potrafiliśmy znaleźć wszystkich osób, które kręcą się po nocach w szkole. Przez niego będę musiała spędzić bite trzy godziny z Tomem, nie możemy się już rozdzielać — powiedziała to jednym tchem.
 — Myślę, że tym lepiej dla ciebie, będziesz mogła z nim teraz bez problemu porozmawiać i dodatkowo nikt nie będzie w stanie was podsłuchać. Uważam, że to nawet romantyczne —rozmarzyła się.
   Zobaczyła jednak grymas na twarzy koleżanki.
 — Black, powtarzam Ci po raz setny. Nas nic nie łączy, a to co widzieliście to było jednorazowe i była to kwestia przypadku. To była chwila kiedy ja i on tego chcieliśmy i nigdy, przenigdy się to nie powtórzy  może nie było to zgodne z prawda ale musiała jakoś się bronić przed tym wszystkim.
   Dziewczyna jak zwykłe teatralnie westchnęła. Wiedziała, że nie da się przekonać dziewczyny do tego aby przyznała się do swoich uczuć.
 — Chodźmy więc na obiad — rzuciła tylko.
   Druga z nich pokiwała głową. Udały się na posiłek.

(***)

Godzina dwudziesta druga przyszła szybciej niż ktokolwiek się spodziewał. Stanęła przed nim, ubrana ciasne spodnie, które uwierały ją w biodra oraz w za dużym swetrze z dość sporym dekoltem. Wyglądała całkiem zachęcająco. Z kolei Tom został w tym w czym był. Uważał, że jednak służba nadal zobowiązuje do noszenia mundurka.
 — Idziemy? — zapytała.
   Pokiwał tylko głową. Poszli więc przed siebie. Panowała głucha cisza, portrety spały, a nigdzie nie było żywego ducha. Szli więc przed siebie i zagłębili się głęboko w swoje umysły. Dziwne, są koło siebie i czują dziwne wibracje. Nie wiedzieli jednak, że oboje mają to samo na myśli. Zostali sami dla siebie. Po jakimś czasie pierwsza odezwała się dziewczyna.
 — Dziękuje za pomoc — wiedział o co chodzi.
   Kiwnął tylko głową.
 — Nie ma za co — odparł.
   Teraz ona zastanawiała się co dalej.
 — Nie musiałeś wiesz o tym? — pytanie z jej ust lekko wytrąciło go z równowagi.
   Powinien bardziej przygotować się na tą rozmowę.
 — Wiem jednak musiałem Ci pomóc. Nie zapominaj, że ta sprawa również wiąże się ze mną. Oboje jesteśmy prefektami, nie powinnaś mu pomagać — mówiąc to patrzył przed siebie i nie zamierzał spojrzeć w jej kierunku.
   W sumie, trudno mu się dziwić. Jedno spojrzenie na nią mogło obudzić w nim pierwotne zwierzę.
 — Dalej jednak twierdzę, że coś ukrywasz pod tymi argumentami, spróbujemy to jakoś wydobyć—  zaśmiała się.
   Nie wiedział co planuje ale zabrzmiało to jednak bardzo zachęcająco.
 — Jak niby? — bezwiednie z jego ust wydobyło się pytanie.
   Ona potrafiła na niego spojrzeć jednak wiedziała, że on tego nie odwzajemni.
 — Skończmy patrol, a dowiesz się — rzuciła przez ramię.
   Im dłużej się do siebie nie odzywali tym bardziej ciągnęło ich do siebie. W pewnym momencie stanęli na korytarzu na siódmym piętrze.
 — Kończymy chyba?  zapytała.
   Nie widziała jak kiwa głową. Pociągnęła go po prostu do rękę i śmiejąc się w niebogłosy, zawołała.
 — Musisz się wreszcie wyluzować Tom — zobaczył jej szczery uśmiech.
   Pierwszy raz od tak dawna był pewien, że ktoś jest z nim szczery, że kłamstwo nie przysłania mu innych pobudek. To było tego co potrzebował. Na jego twarzy wystąpił lekki uśmiech.
 — Możliwe, że powinienem — właściwie nie był pewny czy dobrze robi ale miał niespożytą chęć spędzenie czasu z tą osóbką, która jako pierwsza doszła do tego, że jego serce bije szybciej.
   Zaciągnęła go przed pustą ścianę, po chwili pokazały się drzwi. Pamiętał ten pokój doskonale. Weszli powoli do pomieszczenia, przed ich oczami pojawił się ogromny pokój. Na środku stał stół, który zapełniony był jedzeniem, a dodatkowo alkoholem. Spojrzał na nią pytająco.
 — Nie pije — zgodnie z prawdą powiedział.
   Pokiwała tylko z rozbawieniem głową.
 — Dzisiaj raczej będzie inaczej  rzekła bardzo poważnie czym zbiła z tropu.
   Nie spodziewał się po niej takiego zachowania jednak posłusznie usiadł na kanapie obok nie. Dziewczyna rozpoczęła rytuał od otworzenia butelki z ognistą whiskey. Spojrzała ukradkiem na chłopaka. Uśmiechnęła się. Im obojgu przyda się rozluźnienie, to było wręcz do przewidzenie, że już po pierwszym kieliszku dziewczyna będzie bardziej otwarta i rozmowna niż zazwyczaj.
 — Jeszcze raz dziękuje Tom  powiedziała lekko przeciągając jego imię.
   Nadała swojemu głosowi taki ton, że Riddlowi przeszły ciarki po całym ciele. Już wtedy był, że źle się to skończy.
 — Nie masz za co— ponownie potwierdził swoje myśli.
   Kolejny kieliszek spowodował, że żadne nie opierało się w swoich uczuciach. Usiadła bliżej Toma, a on patrzył w jej mleczne oczy.
 — Jesteś taki piękny — powiedziała gładząc go delikatnie po włosach.
   Jęknął. Miejsca, które właśnie dotykało zapłonęło za sprawą jej dotyku.
 — Nie jestem piękny, jeśli już to przystojny — powiedział z lekko przymrużonymi oczami.
   Wiedział, że to tylko gra, która ma na celu coś więcej. Uśmiechnęła się, pokazując przy tym swoje śnieżnobiałe zęby.
 — Możliwe, że jest i tak — tak właściwie było to gra.
   Gra, która została zaczęta dzięki piciu alkoholu. Niedługo po tym siedziała mu już na kolanach i obejmowała jego szyję rękami. Przytuliła się do szyi i wdychała jego słodki zapach, który rozlewał się po jej ciele jak narkotyk. Chciała więcej Toma, tego prawdziwego, bez skorupy.
 — Pocałuj mnie  rzekła.
   Jej życzenie stało się rozkazem dla chłopaka, który ujął jej twarz w dłonie i delikatnie pocałował. Czuła, że jej ciało poci się niemiłosiernie, a ją zalewa fala gorąca. Było tak jakby w tej chwili stała na słońcu, topiła się od środka, a jej usta coraz zażarciej całowały wargi chłopaka. Jej odwaga dała chłopakowi pole do popisu.
   Delikatnie zaczął podwijać jej sweter do góry. Czuł, że tego właśnie od niego oczekuje. Zaraz potem leżał już na podłodze, a góra część bielizny była tuż przed jego oczami wielkimi i niebieskimi jak morze. Całował jej dekolt, mrucząc przy tym jak rasowy kot. Odchyliła głowę do tyłu. To takie przyjemne, że aż żałowała, że nie zrobiła tego wcześniej.
   Dobrał się do rozporka jej spodni. Ściągnął je w oka mgnieniu. W tym czasie dziewczyna pozbawiła go górnej części garderoby. Nie wiadomo skąd w pomieszczeniu pojawiło się wielkie łóżko. Bez chwili namysłu wylądowali na nim. Zręcznie, jakby robił tu już nie raz, rozpiął jej stanik, który dołączył do reszty ubrań na podłodze. On został w bokserkach, a ona w czarnych figach. Spoglądali sobie w oczy z czułością.
 — To mój pierwszy raz — powiedziała z lekką nutą strachu.
  Mój też, obiecuje, że będę delikatny  pokiwała głową ze zrozumieniem.
   W jej oczach pojawiły się łzy gdy ściągnął z niej majtki. Gdy on pozbył się swoich popatrzyła na niego z przerażeniem.
 — Cii… maleńka. Będzie dobrze — rozchylił jej uda i delikatnie wprowadzał członka w jej wnętrze.
    Przywarła do niego najściślej jak mogła. Delikatnie gładził dłonią jej plecy. Poczuła, że w jej wnętrzu coś się przerywa. Pisnęła z bólu, a usta chłopaka delikatnie pocałowały ją w czoło.
 — Teraz będzie lepiej —  szepnął.
    Nie był w stanie myśleć o niczym innym niż ona. Była taka idealna dla niego. Taka jaka powinna być. Nie przesadzona, nie za bardzo cicha. W sam razy. Gdy jego penis doszedł do końca spojrzał jej pożądliwie w oczy. Była jego, a on jej. Zaczął powoli się w niej poruszać.
   Ból ustąpił miejsca wielkiemu i żarzącemu się podnieceniu, które targało ciałami obojga. Czuli, że są tak blisko nieba. Szeptali swoje imiona raz po raz, aby nie stracić swojego kochanka z oczu. Było to piękne i cudowne. Kochała go, dopiero teraz uświadomiła sobie jak bardzo.
 — Już dalej nie mogę — jęknął.
   Wiedziała o co mu chodzi. Delikatnie wysunęła jego fallusa z pomiędzy swoich ud, a on doszedł na kołdrę. Opadł zaraz potem na poduszki obok niej. Odwrócił się od razu w jej stronę.
 — Nie wiem jak bardzo byłym głupi wcześniej, że tego nie zauważyłem. Idź spać Hermiono. Jutro porozmawiamy — skradł jej jeszcze jeden pocałunek, którego tak potrzebowała.
   Zaraz potem ulokowała się w jego ramionach, szczęśliwa i nie przewidująca niczego złego jutrzejszego dnia. Myliła się i to bardzo.
 

28 komentarzy:

  1. O jaa! :33 Dedyk dla mnie przy takim rozdziale. :33 Jak zajebiście! :D

    Trochę zagmatwane, ale podobało mi się. ^^ <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Komuś chciałam zadedykować, padło na ciebie XD ahahaha.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  2. Jak szybko! Oczywiście jestem pozytywnie zaskoczona...
    Widzę, że pomiędzy Tomem i Mioną wszystko idzie w dobrym kierunku :P
    Czekam na next :D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. *.* nie spodziewałam się tego *.* czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy :p
    Pozdrawiam i życzę weny
    ~NaĆpAnA pOtTeReM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy będzie kolejny rozdział na bank dowiesz się o tym na facebooku :)

      Usuń
    2. Nie mogę się doczekać *o*
      Życzę jak najwięcej weny ;p
      ~NaĆpAnA pOtTeReM

      Usuń
  4. Doczekałam się! W końcu! Rozdział cudowny, taki... słodki! Pisz dalej!

    Ps. To ja, Angela Malfoy. Piszę z drugiego konta.

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny rozdział. Po raz kolejny wspominam, że uwielbiam Twojego Toma. Gratuluję Ci pomysłu i tego, że potrafisz na prawdę grać na emocjach i jednocześnie prowadzić akcję dynamicznie. Dodaję to co zwykle czyli życzę mnóstwo weny i oby wszystkie rozdziały pojawiały się tak szybko jak ten. Pozdrawiam K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieje, że będą pojawiały się szybko. Oby wena była, na razie jest na wyczerpaniu ;)

      Usuń
  6. Kamana kiedy następny rozdział? Mówię ci teraz to co godzinę sprawdzam :cc *wariuje* ~NaĆpAnA pOtTeReM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, zobaczymy jak się wyrobię. Na razie jestem w trakcie nauki, chyba.

      Usuń
  7. lepiej justuj tekst zanim dodasz, bo lepiej to wygląda. ;x

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo fajny rozdzial. Sory ze innych nie z komentowalam ale czytalam to jednym tchem. Tak wiec pisz dalej bo swietnie ci idzie. Szybko dodaj nn. Takie pytanie znasz wiecej takich opowiadan o tomie i mionie bo cos mnie wzielo na ten paring. Weny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrych nie znam, niestety. Czytałam może, 2-3 blogi i nie były zbyt udane. Przynajmniej moim zdaniem.

      Usuń
  9. Kiedy kolejny rozdzial? Blog niesamowity! Dawno nie czytalam tak fajnego opowiadania tomione. I mimo, że znalazłam parę błędów stylistycznych, nie są one strasznie rażące. Kochaaaaaam tomione <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Och, nie zauważyłam, że jest kolejny. Wracam do czytania :d

    OdpowiedzUsuń
  11. Mmm pięknie wyszła ci scena erotyczna *.*
    Tom jak zawsze boski <3
    Biorę się za 10 rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  12. O mój Boże.
    To było d o b r e .
    Pozdrawiam,

    Panna Nanase

    OdpowiedzUsuń
  13. O mamuniu jakie to świetne haha serio jesteś genialna ;3 pozdro lecę czytać dalej Itamiś taka szczęśliwa xD

    OdpowiedzUsuń

Informacje

 photo Intro 1.gif
Opowiadanie „Zmienię czas, by z tobą być” zostało zakończone.
Rozdziały 1-8 zbetowała Raving. Rozdziały kolejne w trakcie korekty Aleksa.
Szablon wykonała Kamana.