Rozdział 10

Witajcie. Wiem, że rozdział miał być wczoraj ale wyjątkowo mi się nie chciało. Jestem tak wykończona, że nie mogę się skupić na wykładach, a właśnie ten rozdział musiałam na nich pisać. To dziwne, nie mam notatek, a z tego przedmiotu będzie odpowiedź ustna. Powodzenia dla mnie. Oto tylko i wyłącznie dla was rozdział.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ


Rozdział 10


Następny dzień, a właściwie ranek powinien być najlepszym ze wszystkich jakie przeżyli w całym swoim życiu. To naprawdę jest coś, pierwszy raz z kim kogo się kocha…
   Chwileczkę? Kocha? Przecież Tom wcale nie jest obiektem jej uczuć, a może jednak jest? Kim on jest właściwie? Lordem Voldemortem, to na pewno. Nikim więcej.
   Otworzyła oczy. Przerażona ujrzała wczorajszy sufit. To właśnie to wiedziała wczoraj gdy chłopak odbierał jej to co najcenniejsze. Z kącika oka pociekła jej łza. To jest niemożliwe. Nie powinno do tego dojść.
   Uniosła się delikatnie na rękach, spojrzała na chłopaka leżącego koło niej. Teraz był piękny i swobodny. Spał przykryty do pasa lekką, białą kołdrą. Był niezwykłe umięśniony co oczywiście wczoraj zdążyła zauważyć. Czy właściwie to był ten prawdziwy Tom Riddle? A może to ktoś inny, może akurat wczoraj pokazał swoje prawdziwe ja? Niemożliwe. To wszystko to jeden wielki nonsens.
   Ostrożnie wyszła z łóżka. Widziała, że kołdra gdzieniegdzie posiada czerwone plamy. To właśnie jest dowód na siebie. Skazała się na ból i cierpienie z powodu tego chłopaka, tego idiotę, który potem przyniesie zagładę na tak wiele pokoleń czarodziejów. Kolejny łzy, mimowolnie, kapały jej po policzkach.
 — Nienawidzę się — szepnęła.
   Pierwszy raz od bardzo dawna była ze sobą tak szczera. Właściwie to wszystko co zaszło, nie powinno mieć miejsca.
   Pospiesznie zebrała ciuchy z podłogi. Zbierając swoją bieliznę, nie potrafiła już powstrzymać wybuchu. Cisza, którą przerwał jej wybuch, powoli budził chłopaka. Dochodziło do niego powoli, że coś jej na rzeczy. Jego źrenice napotkały opór w postaci światła. To co się wczoraj stało było najszczęśliwszym uczuciem w jego życiu. Nie prosił o to, przyszło samo. Zagościło gdzieś głęboko w nim i powoli się zadomawiało. To takie cudowne i przyjemne.
   Obrócił się na bok. Nie spotkał się ze spojrzeniem kobiety, która wczoraj sprawiła, że jego serce zabiło szybciej, a gorące pragnienie wyszło wreszcie z klatki. Puste miejsce, a im dalej przed siebie tym gorzej. Hermiona stała koło drzwi łazienki. Miała jednocześnie zdziwioną i smutną minę. Po jej twarzy spływały szlaczki usłane łzami. Nie to spodziewał się dzisiaj zobaczyć.
 — Dzień dobry — powiedział chłodno.
   Dziewczyna kiwnęła głową. Nie wiedział jak się zachowań, pierwszy raz znalazł się w takiej sytuacji. Z resztą, nie tylko on. Ona właściwie najchętniej wyszłaby już stąd.
  Dlaczego się ubierasz?  zapytał.
   Popatrzyła na resztę ciuchów, które trzymała w ręku. Był to wczorajszy sweter, który jeszcze nie zagościł na ciele właścicielki. Chwyciła go mocno i przycisnęła do swoich piersi. Już nigdy nie pozwoli żeby wiedział ją w takim stanie. Nie można tak bawić się czyimiś uczuciami. Nie tego oczekiwała.
 — Wychodzę — powiedziała.
   Chłopak doznał nieprzyjemnego poczucia porzucenia. Jego ręce zacisnęły się w pięści, a wzrok powędrował na kobietę. Gdyby nie ten smutek i te łzy, dzisiaj wyglądałaby cudownie ale jednak… To nie była ona. Czyżby zrobiła to wbrew sobie? Poczuł niemiły uścisk w klatce piersiowej. To nie może być prawda.
 — Dlaczego?  takie proste pytanie, a tak bardzo przybiło osobę słuchającą tego.
   Nie wiedziała jak właściwie odpowiedzieć.
 — Bo to co między nami zaszło nie powinno się wydarzyć — powoli, sylabizując wypowiedziała te słowa.
   Coś się tutaj nie zgadzało. Popatrzył bezwiednie na prześcieradło. Poczuł, że na jego twarzy pojawiają się rumieńce. To nie tak, nie tak miało wyjść. Chciał ja przeprosić i cofnąć czas. Nie dało się jednak tego osiągnąć. To było niemożliwe.
   Zbierał się na to, żeby do niej podejść i przytulić, właśnie, on chciał to zrobić jednak gdy tylko wykonał kroku do przodu, odsunęła się pospiesznie. Widział, że płakała, teraz jednak jej bezbarwna twarz była pusta. Wyglądała jak plastikowa lalka, którą ktoś porzucił. Tym kimś był teraz on. Bezwstydnie zbezcześcił jej ciało.
 — Przepraszam, więcej tego nie powtórzę. Naprawdę przepraszam. Tak nie powinno być — powiedział patrząc się w ścianę za nią.
   Pokiwała tylko głową. Ubrała się szybko do końca. Rzuciła jeszcze jedne, smutne spojrzenie na niego.
 — Zapomnijmy — wyszła z pokoju życzeń pozostawiając go samego.
 — Zapomnijmy — powtórzył cicho.
   Czy można zapomnieć tak szczęśliwe wydarzenie? Wątpliwe, co zrobić aby odwrócił bieg wydarzeń. Nic, nic a nic. To właśnie bezczynność jest dla nas zgubna.
   Wciągnął na siebie bokserki, spodnie i koszulę. Po cichu wyszedł z pomieszczenia i skierował się do pokoju wspólnego. Przeszedł przed dziurę w portrecie. Zobaczył tłum osób siedzącym przy kominku i o czymś zawzięcie dyskutujących.
 — Coś się stało? — zapytał podchodząc do nich.
   Jak zwykle na jego twarzy była maska. Lubił ją zakładać, nikt nigdy nie zwrócił uwagi, jaki jest naprawdę.
 — Gratulację stary  powiedział jakiś Ślizgom wyciągając do niego dłoń.
   Spojrzał na nią zdziwiony, nie uścisnął jej. Nie miał ku temu powodu.
 — Z jakiej racji? — to niewinne pytanie zbiło wszystkich z pantałyku.
 — Jak to z jakiej? Nie bądź już taki skromny. Ani ciebie ani Hermiony nie było w nocy w dormitorium. Zapewne nieźle się zabawiliście — powiedział następny.
   Przeniósł zimny wzrok na chłopaka, który pod jego wpływem zarumienił się nieznacznie. Mężczyźni się naprawdę obrzydliwi, a skoro nawet Tom Riddle się ich brzydzi, to już jest coś na rzeczy.
 — Nie wiedziałem jej — powiedział tak obojętnie, że wszystkich zrzedły miny.
    Nie wyglądali na zachwyconych, ściszyli głosy. Plotka została stłamszona za nim wybuchła na cały zamek.
   Westchnął. Nie dość, że trzeba o tym zapomnieć to jeszcze przez cały rok będzie musiał ja widzieć. Patrole, ona również jest prefektem.
   Zacisnął pięści. To nie tak miało być, to nie tak. Chciał komuś to powiedzieć, jednak wiedział, jakiego mogą być tego następstwa. Musi z tym zostać sam. Ciekawe co w tej chwili robi Hermiony, czy ona naprawdę powiedziała o tym co myślała? Nie dowie się tego, zapewne nigdy.

(***)

Siedziała skulona na łóżku. Nie wiedziała co ze sobą zrobić. Koleżanek z pokoju nie było, całe szczęście. Mogła pozostać sama z tym wielkim ciężarem. To co się stało… To było najgorsze.
   Podobało jej się, chciała więcej Toma. Tego prawdziwego, który wczoraj zachowywał się pierwszy raz tak luźno i emocjonalnie. To w jaki sposób ją całował, w jaki sposób pieścił jej nagie ciało, wtedy gdy oboje pierwszy raz dali się porwać pożądaniu.
   Oboje tacy niedoświadczeni i niepewni. To naprawdę było cudowne ale i niebezpieczne dla niej samej. Nie spodziewała się, że alkohol tak rozluźnia, a szczególnie jego. Zaklęła pod nosem.
 — Cholera — syk, który wydobył się z jej ust przeraził ją samą.
   Widocznie przeziębiła się ewentualnie za dużo wypiła. Teraz chrypiała jak samochód, który ma coś z tłumikiem. Niedobrze. Właśnie wtedy gdy chciała się podnieść do pokoju wpadła panna Black. Miała dość zarumienioną twarz i patrzyła z wyczekiwaniem na Granger.
 — I jak było? — zapytała.
   Hermiona postanowiła grać na zwłokę. Nikomu i to nikomu, nie może powiedzieć co zaszło między nią, a chłopakiem.
 — Nie rozumiem?  popatrzyła na nią z udawanym zainteresowaniem.
   Walpurgia zbita z tropu wywróciła oczami. Nie podobała jej się postawa dziewczyny.
 — Wszyscy wiedzą, że spędziłaś noc z Tomem, przyznaj się. Jak było? Opowiadaj. Masz moje słowo, że nikomu nie powiem — pokazała jej język i usiadła na łóżko obok niej.
   Dziewczyna westchnęła. Czy mogła jej powiedzieć i liczyć na to, że jeśli się zwierzy, to tylko Orionowi? Czy to w ogóle możliwe?
 — Nie chciałabym poruszać tego tematu na forum, tym bardziej, że on mnie boli. Cały ten pieprzony Riddle mnie boli — teraz w jej głosie dało się słyszeć ból i rozterkę.
   Nieśmiało przytuliła się do kolan dziewczyny, a ta pogłaskała ją po głowie.
 — Miłość nigdy nie jest łatwa.
   Możliwe, że miała rację jednak tego uczucia nie mogła zdefiniować jako zakochanie. To było coś innego, miała poczucie, że to jest tylko misja, ale ten plan runął wczoraj. Dzisiaj czuła się już pewna, zauroczona w wyglądzie chłopaka, powoli mu ulegała, a co gorsza, nie znała jego uczuć.
 — To nie jest miłość — odparła.
   Możliwe, że oszukiwała samą siebie lecz nie dbała o to teraz. Chciała się pierwszy raz skupić na sobie. Pierwszy raz nie interesować się mężczyzną. Wiktor, Ron, a teraz Tom… To dla niej za dużo. Jest zbyt młoda, żeby zawracać sobie głowę takimi rzeczami.
 — Możliwe, że masz rację bądź, że jej nie masz. Ja i Orion jesteśmy od zawsze zaręczeni i nasze uczucie jest takie jak powinno, musimy się kochać, od tego zależy nasza przyszłość. Całe szczęście, że łączy nas taka głęboka namiętność, jesteśmy dobrymi kochankami. Moi rodzice i rodzice mojego kochanego, nie pasują do siebie. Zawsze się kłócą, są ze sobą z obowiązku, nie z prawdziwego uczucia. Masz czas, nie jesteś obciążona nazwiskiem, Tom też nie. Zastanów się — pierwszy raz była wdzięczna jej za te słowa.
   Kurczowo ścisnęła jej sweter, a jedna łza zniknęła z materiale jej ubrania.
 — Dziękuje, chyba tego potrzebowałam. Możesz mnie wysłuchać prawda?  kiwnęła tylko głową w odpowiedzi.
    Hermiona nabrała powietrza z płuca. To będzie ciężka rozmowa, była tego świadoma.
 — Ja… Nie wiem co we mnie wstąpiło. Uległam pierwotnym instynktom, moje pożądanie wzięło górę nad rozsądkiem, to nie jest normalne. Uwierz mi, jak mnie całował, czułam, że odpływam, jak mnie dotykał, czułam, że jestem motylem zdolnym do pięknych rzeczy, jak już doszło co do czego, czułam się tak szczęśliwa jak nigdy, a dzisiaj rano… Bałam się go. Był piękny gdy leżał tak niewinnie obok mnie, gdy spał, taki nieogarnięty i wreszcie inny niż zazwyczaj. Moje serce zabiło, a potem przypomniałam sobie co było wcześniej. Chciałam od niego uciec — powiedziała to z wypiekami na twarzy.
   Black słuchała jej uważnie.
 — Twoje serce chce czegoś zupełnie niż rozum. Poddaj się wreszcie temu uczuciu bo będziesz przez całe życie czuła tylko ból i cierpienie. Tom Cię pociąga i uwierz mi w jedno. Było kilkanaście dziewczyn, które zabiegały o jego względy. Tylko tobie pozwolił na takie spoufalenie. Wierzę, że jest w nim coś więcej niż ta chłodna maska. To człowiek, cierpiący, kochający, ale możliwe, że nie potrafi okazywał uczuć. Z tego co pamiętam Orion mówił, że jest z mugolskiego sierocińca. Matka nie żyje, ojciec też. Dlaczego tam trafił? Nie wiem. Wstydzi się tego, nikt nie zna go z tej strony poza nami. To trudny aspekt dla niego, dlatego jest taki bo kto mógł go nauczyć tego ludzkiego życia, ludzkich emocji, zawsze jest sam. Nawet tutaj w Hogwarcie, choć tutaj czuje się jak w domu. A teraz jesteś Ty, zważ na to, że jemu dużo nie potrzeba, poza tym, nieśmiało się rumieni na twój widok
— ostatnie zdanie wypowiedziała chichocząc pod nosem.
   Czyli to jednak może być coś więcej. Plącze się już sama ze sobą. Serce, a rozum. Dusza, a ciało. To wszystko niepojętne i zadziwiające, jak może ze sobą nie współpracować.
 — Wiesz… Masz rację. Mam czas, dużo czasu — powiedziała to ciszej żeby zabrzmiało w miarę wiarygodnie.
    Postanawia, że misja musi być wykonana, a ona musi się poddać tej namiętności, chociaż będzie cierpieć potem, zrobi to dla dobra świata czarodziejów. Wstała, popatrzyła w stronę łazienki.
 — Powinnaś się wykąpać — stwierdziła.
   Udała się pospiesznie do łazienki. Miała rację, cuchnęła alkoholem, który jeszcze krążył po jej żyłach. Uśmiechnęła się. Musi być dla niego miła ale jednak dalej musi być sobą, bo odrzuci jej uczucia. Będzie cierpieć, dla dobra innych. Była jednak szczęśliwa bo czekało jej kilka miesięcy, które będą dla niej cudownymi wspomnieniami w przyszłym życiu.

(***)

Przechadzał się niespokojnie po dormitorium, popatrzył na swój strój. Pierwszy raz od dawna zrzucił z siebie mundurek szkolny, założył normalne spodnie i koszulkę. Czuł, że jednak musi coś na siebie normalnego zarzucić.
   Sweter z godłem Slytherinu to jedyne co pozostało ze stroju jego domu. Przejrzał się w lustrze i skrzywił. To nie jest do niego podobne jednak musi przywyknąć. Niedługo skończy się szkoła, a on będzie musiał zrobić coś ze swoim życiem, będzie musiał opuścić wreszcie sierociniec i zacząć normalne życie na własną rękę.
 — Dziwnie wyglądasz  powiedział Orion.
   Tom posłał mu mordercze spojrzenie, które zignorował. Nie wiedział co ze sobą zrobić, chciał nade wszystko znaleźć w tej chwili Hermioną i z nią porozmawiać. Oczywiście z daleka od gapiów, a w szczególności z daleka od narzeczeństwa Black, którzy denerwowali go tak bardzo, że czasem różdżka bardzo ciążyła w jego kieszeni. To wszystko dobijało go bardzo.
 — Wybierasz się gdzieś?  zagadnął znowu.
   Nie wiedział co odpowiedzieć. Ta sytuacja na dole w pokoju trochę wytrąciła go z równowagi mimo, że tego nie okazał.
 — Idę kogoś poszukać  odparł.
   Orion pokiwał głową ze zrozumieniem. Nie musiał nawet pytać bo i tak wiedział o kogo chodziło.
 — Hermiona… Musiałeś jej to zrobić?  zapytał.
   Spojrzał na niego nieprzytomnymi oczami, które wyrażały dzisiaj więcej niż zazwyczaj. Było w nich poczucie winy i ból, którego nigdy, przenigdy nie widział w jego oczach. Oczy młodszego chłopaka zrobiły się wielkie jak talerze, a on już miał coś powiedzieć jednak chłopak uprzedził go.
 — Już wiesz? Walpurgia Ci powiedziała, domyśliłem się. Zraniłem ją, moja wina. Wiem o tym, a jeśli chcesz mi to wypominać to zamilknij na wieki  powiedział cicho.
   Właściwie nie chciał mu ciosać kołków na głowie i tak wystarczył mu widok tego chłopaka, który wreszcie czuł skruchę. Usiadł ciężko na krześle, które stało obok jego łóżka. Założył nogę na nogę i spojrzał beznamiętnie na starszego mężczyznę.
 — To czemu tutaj siedzisz, a jej nie szukasz? Myślę, że powinniście razem porozmawiać  stwierdził. Riddle patrzył na niego tak jakby właśnie czytał z jego wyrazu twarzy.
   Właściwie nie było to trudne. Nic prostszego. Skinął tylko głową, a drzwi trzasnęły za nim. Orion nieświadomy tego co mówi wyszeptał cicho.
 — Myślę, że to wszystko jest dziwne, nie rozumiem takiego postępowania  zanurzył się w rozmyślaniach. Tyle jeszcze przed nim, a tyle za nim.

(***)

Hermiona wykąpała się. Powinna być świeża i wyglądać dobrze tak aby nikt nie miał powodów do pomówień. Nienawidziła ich od zawsze, a teraz denerwowały ją jeszcze bardziej. Wcisnęła na siebie spodnie i bluzkę, zarzuciła też na siebie lekki sweter. Ostatnio nie było za ciepło w zamku, szczególnie na korytarzach gdzie od czasu do czasu hulał wiatr.
   Westchnęła. Czy powinna robić z siebie uległą kobietę? Zawsze ceniła w sobie tą wolność i wrażliwość na to co ludzie robią, a teraz raptem musi się stać uległa, pociągająca i oddana w miłości. Poddać się temu uczuciu, którego od niej wymagał mężczyzna. Nie byle jaki. Mimo tego kim stał się później, Tom Riddle był wyjątkowo inteligentny, przystojny i ciekawy. Jego maska obojętności spadała przy niej i roztrzaskiwała się na podłodze. Można było zaobserwować u niego złość, radość, pożądanie, namiętność. Nie wiedziała jeszcze miłości ale miała wielką nadzieję, że dzięki niej zdobędzie się na takie uczucia.
   Spojrzała na siebie w lustrze. Była całkiem zgrabna i proporcjonalna. Nie musiała się niczego wstydzić. Wyszła z pomieszczenia i usiadła w pokoju wspólnym. Jak zwykle miała ze sobą lekturę. Rozłożyła się powoli na kanapie i zagłębiła w literach, które świdrowały w jej oczach. Usłyszała znajomy głos za swoimi plecami.
 — Porozmawiamy?  stał za nią ten o, którym nie mogła już zapomnieć.
   Poszła za nim. Stanęli przed drzwiami opuszczonej klasy. Spoglądali na siebie niepewnie, jednakże weszli do środka. Zamknęli drzwi na klucz, który znajdował się od wewnętrznej strony drzwi. Usiadła na ławce i spojrzała wyczekująco na niego. Nie wiedział jak ubrać to w słowa.
 — Przepraszam  jedno słowo, które już słyszała jednak tym razem podziałało na nią inaczej.
 — Rozumiem, również przepraszam za swoje zachowanie  rzekła. Teraz znowu pojawiły się schody. Nie wiadomo jak dojść do tego drażliwego tematu dla niej.
 — Tylko, że ja przepraszam za odebranie Ci czegoś ważnego, moje zachowanie jednak było poprawne. Twoja prowokacja, podziałała na mnie zaskakująco. Jestem niedoświadczony i niezbyt biegły w tych sprawach, dzięki tobie poznałem, niektóre aspekty życia, które do tej pory mnie nie interesowały  teraz już tylko żałował dziewczyny, sam chciał więcej.
 — Jak mam to interpretować?  właściwie nie wiedział co myśleć. Chyba jego słowa były dla niej tak samo kojące co dla niego. Oboje chcieli dalej to kontynuować.
 — Jak tylko chcesz  wyznał.
   Odchyliła się delikatnie na ławce. Spojrzała mu prosto w oczy. Tym razem był wyjątkowo poważny, uśmiechnęła się.
 — Oczywiście chcesz przez to powiedzieć, że coś to jest między nami dalej będzie w stanie spoczynku czy raczej odwrotnie?  zamyślił się. Oczywiście, pragnął tego.
 — Chciałbym Cię poznać bliżej  takie to proste, takie banalne jednak sprawiało, że jej serce skakało radośnie w jej klatce piersiowej.
 — Poznałeś mnie już wyjątkowo blisko. Myślisz, że mam coś jeszcze do ukrycia?  prowokowała go. Tym razem i na jego twarzy pojawiły się kpiący uśmieszek.
 — Myślę, że gdybyś nie miała nic do ukrycia, nie zainteresowałbym się twoją osobą. Przestań zadawać takie głupie pytania bo nie chce Cię w niższej klasie  takie droczenie się z nią było cudowne takie naturalne między nimi, intymne.
 — Będę robić co mi się podoba, Tom  tak uroczo wypowiadała jego imię, tak bardzo zapragnął teraz posmakować jej ust.
   Jęknął w niemocy. Zrozumiała go bez słów. Zeskoczyła w dół, stanęła przed nim, a palcami musnęła jego policzek. Przymknął powieki, skóra w miejscu, które dotykała, paliła się.
 — Musimy tylko coś ustalić  powiedziała gdy delikatnie musnęła ustami jego szyję. Mruknął coś potwierdzającego. Dał jej pole do rozmowy.
 — Nie chce aby te nasze relację ujrzały światło dzienne. Nie podołam temu w tym czasie. Na razie niech to pozostanie naszym sekretem  ugryzła płatek jego ucha. Był bardzo zniecierpliwiony.
 — Też tak sądzę  trzeźwe myślenie przestawało powoli mieć górę nad nimi. Chcieli się znowu zagłębić w swoich własnych ramionach.
 — To dobrze, że się rozumiemy  całowała jego policzki, oczy, nos.
   Tak bardzo był zdenerwowany, że omija jego wargi. Kolejny pocałunek złożyła już w kąciku jego ust. To było za dużo dla chłopaka. Ostatecznie przyciągnął ją mocno do siebie i wbił w jej wargi, takie ciepłe i słodkie. Pogłębił pocałunek, dziewczyna rękami znalazła ławkę z tyłu o którą się oparła. To co ich łączyło było głębsze i trwalsze niż mogli sobie wyobrazić. Nieświadomie jeździł swoją ręką do jej udzie. Nagle odepchnęła go od siebie. Oprzytomniał i nieznacznie się zarumienił.
 — Przepraszam  szepnął.
   Jeszcze raz pokazała mu jaka więź ich łączy. Kolejny pocałunek, który złożyła był już bardzo czuły, aż on sam zdziwił się. To takie przyjemne.
 — Nie szkodzi ale nie tu i nie teraz, wracajmy  Musieli.
   Mimo tego, że nikt nie zauważył ich wyjścia to musieli się pojawić w odstępach czasowych. Ukrywanie się jest teraz ich priorytetem.

15 komentarzy:

  1. Tak słodko, tak słodziutko!
    Bardzo podoba mi się sposób, w jaki prezentujesz uczucia Riddle i Granger. Chociaż moim zdaniem Hermiona za szybko pozbyła się rezerwy do naszego przyszłego Voldzia :)
    Co nie zmienia faktu, że rozdział super.
    Aa, jeszcze jedna kwestia estetyczna - irytuje mnie to, że piszesz myślnik zaraz po wyrazie, zamiast zrobić odstęp spacją, tj.
    -Cześć.-powiedziała Hermiona.
    zamiast
    - Cześć. - powiedziała Hermiona.
    -----------
    pozdrawiam, chochlik :*
    JA CHCĘ NEXT ROZDZIAŁ!
    ------------
    dramione-niewiedza.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie. Powinno być -Cześć- ale to już moja wena twórcza mi tak mówi. Będzie niedługo, zapewniam.

      Usuń
  2. Awww ale słodkie....kocham twoje Tomione :) nie bardzo lubię Hermione, uważam ją za.... no nieważne tak czy siak Toma od zawsze kochałam :3
    Czekam na next .-.
    Pozdrawian ciepło i życzę mnóstwo weny
    ~felicis

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten rozdzial byl moim marzeniem na koniec tygodnia ;)
    Tom, który przeprasza i czuje coś do Hermiony... Cudo ;)
    Czekam na next :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. ahh <33
    Przeczytałam dziś wszystkie rodziały na jednym wdechu <3
    Boże , czekałam na takie Tomione .
    Choć wiem , że to nie ja pisze to bardziej podoba mi sie to Jak Tom jest taki władczy i wgl <3 Niegrzeczny <3

    zyyyycze dużo weny ! <3
    Już się nie moge doczekać na kolejne rodziały <3
    Ps. Znasz może jakieś fajne Tomione?

    Reene~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie znam. Żaden z przeczytanych nie przypadł mi do gustu. Kolejny rozdział już w niedziele.

      Usuń
  5. To jest B O S K I E !!!!!!!! Twoje Tomione powinni sfilmować !!!!!!! Życzę dużo weny i kolejnych zapierających dech w piersiach rozdziałów.
    Pozdrawiam S.W. Potter

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuje ale wolałabym napisać autorską książkę i żeby ona została sfilmowana ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Na pewno uda ci się napisać książkę z takim talentem :D Cdowny jak pozostałe :D Jestem tak bardzo ciekawa co będzie dalej, że nie bd się rozpisywać :D

    OdpowiedzUsuń

Informacje

 photo Intro 1.gif
Opowiadanie „Zmienię czas, by z tobą być” zostało zakończone.
Rozdziały 1-8 zbetowała Raving. Rozdziały kolejne w trakcie korekty Aleksa.
Szablon wykonała Kamana.