Witajcie. Mam dwa dni spóźnienia z rozdziałem, jestem tego
świadoma, niestety, nie mogłam napisać tego od tak sobie. Mam nadzieję, że
wybaczycie mi te kilka dni, przecież to nie wieczność. Taka mała informacja,
żaden mój blog nie jest zawieszony, żeby nie było. Skupiam się teraz na Tomione
bo najlepiej się w nie wczuwam No to, zapraszam na rozdział.
Rozdział dedykuje, tym razem, mojej kochanej Nanami. Mam
nadzieje, że wytrwasz do końca tej historii. Zapraszam serdecznie.
Rozdział 17
Miłość jest wyjątkowo ciężka, szczególnie dla kogoś kto
poznaje ją pierwszy raz. Taką właśnie dziewiczą miłość, przechodził Tom Riddle,
który błąkał się bezwiednie po korytarzu. Nie dość, że nie pozwolili mu wejść
do Hermiony, to dodatkowo musiał czekać, a jak wiadomo, to najtrudniejsze,
szczególnie jeśli twoje uczucia szarga niepewność i poczucie winy. Zagryzł
delikatnie wargę. Poczuł, że nawet tak lekki dotyk sprawił, że w jego ustach smak
krwi, wypełnił wnętrze. Niedobrze, im dłużej będzie tutaj siedział, tym gorzej
dla niego. Bezwiednie, nie będąc do końca świadomym, swoich czynów, kopnął
filar. Bolało jak cholera jednakże miało to zbawienny wpływ na jego emocję.
Powoli zamieniały się w troskę, żyje, to pewne, wolał jednak poznać jej stan
rzeczywisty. Drzwi, które zamknęły się niedawno przed nim, wreszcie się
otworzyły.
-Może pan wejść panie Riddle- powiedziała w jego kierunku
starsza kobieta. Spojrzał w jej kierunku i z nieukrywaną radością, przekroczył
próg skrzydła szpitalnego. Wiedział już z daleka gdzie leży, zasłonięte kotary wokół
jej łóżka przyprawiły go o ból w klatce piersiowej. Niedobrze, trzeba być
spokojnym, nie może przecież pokazać jej swoich prawdziwych uczuć.
-Tom, spokojnie, musi wypocząć. Będzie dobrze, ku mojemu
zdziwieniu, tylko się poobijała. Zadziwiające, każdy przy upadku z takiej
wysokości, miałby zapewne połamane kości jednak nie ona- uśmiechnęła się do
chłopaka.
-To jakby ktoś jej pilnował, jakiś anioł, a może i demon-
dodał po namyślę, jednak nikt już nie słyszał jego słów. Wszyscy wyszli,
chcieli dać im trochę prywatności. Nieśmiało usiadł koło jej łóżka, chwycił jej
dłoń. Milczała, jej stan widocznie nie pozwalała na dłuższą rozmowę, był
świadomy tego, że jest w szoku.
-Jak się czujesz?- pierwsze, lepsze pytanie. Najlepiej jest
zacząć od czegoś prostego, jak wiadomo, nie należy denerwować chorego.
-Lepiej- jej usta drżały, a sama dziewczyna, nie wyglądała
najlepiej. Pod głową miała chyba wszystkie możliwe poduszki, jej włosy były
związane w kok.
-Wole jak są rozpuszczone- jeśli ktoś jest mistrzem mówienia
nieodpowiednich rzeczy w nieodpowiedniej sytuacji, to właśnie ten młody
chłopak. Na twarzy dziewczyny pojawił się grymas bólu. Nie tak sobie wyobrażała
spotkanie ze swoim ukochanym.
-Boli mnie głowa, trudno się dziwić, zostałam zepchnięta ze
schodów, mógłbyś się tym zainteresować, a nie moimi kłakami- dodała z
przekąsem. Właściwie, najbardziej interesowało ją to, kto miał na tyle odwagi,
oczywiście w złym tego słowa znaczeniu, aby posunąć się do takiego kroku. Nie
dość, że narobił tym sposobem wielkiego zamieszania, to dodatkowo, jest
możliwość, że będzie miał nie lada problemy z ministerstwem magii, bo jak na to
nie patrzeć, była to próba zabójstwa. Mimo tego, że teraz żyła, ktoś próbował
pozbawić ją tego słodko gorzkiego życia.
-Wiesz, że dowiem się kto to zrobił- był świadomy tego, że
tera zna jego barkach, jest również przyszłość kobiety, która skradła w tak
perfidny sposób, jego serce.
-Tylko nie załatwiaj tego sam, obiecaj mi to. Wiem, że
byłbyś zdolny zabić- ostatnie słowa, prawie wypluła. Z jednej strony, to było
straszne, że ktoś próbował się zemści, nie wiadomo za co, na jej osobie, z
drugiej strony, ociągnęło to chłopaka od komnaty tajemnic. Mogła odetchnąć z
ulga, gdyby nie był ból pleców i ciągle zawroty głowy.
-Coś nie tak?- widząc, że zrobiła się biała jak ściana,
gwałtownie wstał. Wskazała miskę, stojącą na stoliku obok, którą podał jej
pospiesznie. Zaraz potem, gdy spoczęła w zasięgu jej twarzy, zrzuciła wszystko
z siebie. Nie był to za miły widok jednak takie rzeczy podobno zbliżają ludzi.
-Pielęgniarka wspominała, że takie rzeczy mogą temu
towarzyszyć, wstrząśnienie mózgu to jednak paskudna sprawa- dodała z lekkim
uśmiechem, oddychała jednak ciężko. Wziął od niego pojemnik, odstawił na dół. Z
perspektywy czasu, takie rzeczy wcale go nie ruszały, przyzwyczaił się, że nie
wszystko, zawsze musi iść dobrze, czasem jest po prostu źle, bo musi.
-Powinnaś odpocząć- podał jej chusteczkę, aby otarła swoje
usta. Uczyniła to z ochotą, w tej właśnie chwili, pomyślała sobie, co musiał
czuć Ron, na drugim roku, gdy z jego ust, ciągle wylatywały ślimaki. Roześmiała
się w duchu na to wspomnienie, to jedyne, dobre chwilę, które mogła sobie
przypomnieć, w związku z tym mężczyzną. Ten rozdział w życiu już zamknęła, nie
zamierza go nigdy więcej otwierać, teraz miała Toma, nie ważne na jak długo,
ważne, że był przy niej.
-Możliwe, że powinnam- była zmęczona, mimo, że dochodziła
dopiero dziesiąta wieczorem, czuła, że jej to koniec dzisiejszego dnia dla
niej. Gdyby nie ten upadek, zapewne wszystko inaczej by się potoczyło. Wszystko
zapisane jest w gwiazdach i widocznie taki los na nią już od dawna. Zamknęła
oczy. Czas spać.
-Dobranoc- wyszeptała. Nachylił się nad dziewczyną,
delikatnie muskając ustami jej czoło. Zachichotała. Lubiła takie niespotykane w
jego zachowaniu gesty.
-Dobranoc- zamruczał, gdy jest wargi znalazły się koło jej
ucha. Wiedział, że czas się ulotnić, czas wreszcie poznać osobę, która
podniosła rękę na dziewczynę, która należała do niego. Jak wiadomo, wszystko co
należało do niego, a zostało uszkodzone bądź różniło się od stanu, w którym
widział je ostatnim razem, musiało zostać pomszczone. Tym razem, nie będzie
zbyt miły, wręcz przeciwnie. Tym razem, pokaże swoją dawno skrywaną twarz, nie
ważne przed kim, ważne, że ten ktoś, będzie się bał. Dzisiaj, było jednak za
późno, aby rozpocząć swoje śledztwo, dzisiaj czas udać się na spoczynek, który
ukoi skołatane nerwy. Wszedł przez dziurę w portrecie do pokoju wspólnego,
powitało go kilka osób, w tym jego przyjaciele, jak zwykł ich nazywać przez ostatnie
miesiące. Walpurgia gwałtownie zeskoczyła z kolan swoje ukochanego i rzuciła
się w kierunku chłopaka.
-Co z nią?- zapytała. Widocznie, nie tylko on martwił się
stanem zdrowia Granger. Spojrzał wymownie w kierunku schodów, kiwnęła głową.
-Nie tutaj, chodźmy do waszego pokoju- powiedział cicho w
jej kierunku. Cała trójka, poszła grzecznie do pomieszczenia, które zajmowały
dziewczyny. Weszli do środka, usiedli. Tom na krześle, a ta dwójka na łóżku
ciemnowłosej. Patrzyli wyczekująco.
-Przestań wreszcie milczeć, to nie jest dobry moment na
takie rzeczy. Chcemy wiedzieć co się konkretnie stało- warczał w jego kierunku
Orion, którego dziewczyna ścisnęła porządnie za rękę. Mimo całej tej chorej
sytuacji, musieli zachować spokój. Nie było po co się kłócić, i tak i tak,
powie im wreszcie czego się dowiedział.
-Spokojnie, muszę zebrać myśli, sam nie wiem od czego
zacząć- nie wiedział jak zabrać się do rozmowy z tą dwójką. Miał coś na końcu
języka, jednak gdy otwierał usta, żeby coś powiedzieć, zaraz je zamykał. To dziwne,
że akurat teraz musiał cierpieć na jakiś zanik szarych komórek.
-Opowiedz nam lepiej od samego początku. Z tego co udało nam
się ustalić, pokłóciliście się z Hermioną, a ona następnie wyszła z pokoju
wspólnego, dalej, to nikt nie wie, każdy ma swoją wersję, a jak wiadomo, jest
ona inna, zależna od osoby, która opowiada daną historię- propozycja dziewczyny
była całkiem niezła, przystał na nią.
-Jeśli tak, to od tego zacznijmy. Pokłóciliśmy się, nie wiem
czy można tak to nazwać. W każdym bądź razie, wyszła, chciała się przejść, a ja
nie chciałem jej w tym przeszkadzać, czasem potrzebna jest chwila samotności.
Mniejsza o to. Wiedziałem, że może potrwać, w sensie, ten jej spacer, jednak
nie spodziewałem się, że jakieś pół godziny po jej wyjściu, wpadnie do salonu
nie kto inny jak Ashley i ogłosi, że znalazła Hermionę, która spadła ze
schodów. To naprawdę jej dziwne- zakończył pierwszą część. Owa dwójka pokiwała
głowami. Naprawdę coś tutaj ostro śmierdziało, a wszyscy, mieli na myśli
dziewczynę.
-Coś mi się wydaje, że ta dziwka maczała w tym palce- dodała
po namyślę panna Black. Nikt nie śmiał się z nią nie zgodzić.
-Ciekawe tylko, jaki miała powód- Orion chyba nie za bardzo
rozumiał kobiety, które nie były jego narzeczoną. Walpurgia pokiwała z
zażenowania głową, widocznie musiała i to mu wytłumaczyć.
-Posłuchaj uważnie kochanie. Zazdrosna kobieta jest w stanie
zrobić wszystko, aby zdobyć mężczyznę swojego serca. Jak widać, bo jestem
pewna, że właśnie ona przyczyniła się do upadku naszej przyjaciółki. Powód jest
wszystkim znany. On!- pokazała palcem w kierunku ciemnowłosego chłopaka, którzy
patrzył na nich z politowaniem. Możliwe, że to właśnie przez niego trafiła do
skrzydła szpitalnego ale przecież nie za jego sprawą. Nic jej nie zrobił, a tą
sukę dorwie we własne ręce, rozprawi się z nią tak jak powinien to zrobić już
dawno. Nie odpuści.
-Ale to nie powód, żeby pokazywać mnie palcem- dodał
urażony. Opuściła swoją rękę i nastała niezręczna cisza. Nikt chyba nie chciał
się odezwać, po prostu głupio było pytać o to co zamierza.
-A co teraz u niej?- młodszy chłopak postanowił przerwać tą
chwilę, po jaką cholerę milczeć skoro mają tyle do omówienia, a jest tam późno?
Kiedyś spać przecież trzeba, energia się przecież sama nie skumuluje i nie
przyjdzie do ciebie jak tego potrzebujesz.
-Lepiej. Wszystko ją boli, ma wstrząs mózgu. Na całe jednak
szczęście, nic nie jest połamane. Nawet pielęgniarka powiedziała, że to cud-
wyraźnie przejście do tego punktu rozmowy, od razu spowodowało, że wszyscy
odetchnęli z ulgą. Nic się nie stało, to dobrze dla nich.
-A kiedy wyjdziesz wreszcie z tego więzienia?- nutka
rozbawienia w głosie dziewczyny, spowodowała, że na twarzach pozostałej dwójki,
zagościł uśmiech. Lekki ale jednak, uśmiech to uśmiech.
-Możliwe, że jutro. Na razie wiem tyle, że ciągle wymiotuje,
a wszystko przez te upadek- zamyślił się. Miał wielką nadzieję, że już jutro
będzie mógł znowu wziąć ją w ramiona i na dodatek, chciał być przy niej ciągle.
Tym razem nie odstąpi jej ani na krok, przecież jej prześladowczymi może być
blisko.
-Jesteś naprawdę rozkoszny, nie chcieliśmy znać takich
szczegółów. Co tam widziałeś, a czego nie, zostaw dla siebie bo i mi się robi
niedobrze- powiedział z udawanym oburzeniem Black. Roześmiali się serdecznie.
Miło było czasem porozmawiać z kimś tak po prostu.
-Fakt, zapomniałem dodać, że potem musiałem to wynieść-
sytuacja dziewczyny nie była za dobra, jednak czas do żartów zawsze się
znajdzie. Gdy wreszcie ich chichoty ustały musieli poruszyć temat, który
interesował ich najbardziej.
-Co zamierzasz?- kobiety jednak zawsze chcą wiedzieć co
będzie w niedalekiej przyszłości. Są jak małe dzieci, które dopiero uczą się
mówić, a pytanie dlaczego, co to, jest na porządku dziennym. Zawsze, wszystko
wiedzą, bo taka jest ich natura.
-Dowiem się, czy to ona dopuściła się tego czynu. Jeśli tak,
spotka ją wielka kara, oj wielka- tyle rzeczy przecież można komuś zrobił, jest
tyle tortur do przetestowania, a przecież można zastosować też zaklęcie
niewybaczalne, niekoniecznie od razu zabijać, zwykle crucio wystarczy, jest
przecież pełnoletni, jego namiar nie istnieje, a nikt nie będzie w stanie się
dowiedzieć, kto właściwie zaatakował ofiarę.
-Nie przesadź, dobra ruszaj się, idziemy spać- bez dłuższego
namysłu opuścił pokój swojej dziewczyny. Udał się samotnie do własnego, gdzie
rzucił się na łóżko, jak przyszedł tak usnąć i nic do samego rana, nie stanęło
mu na przeszkodzie. Spał jak kamień.
(***)
Kolejny dzień, przyniósł szczęśliwa wiadomość dla dwójki
zakochanych w sobie nastolatków. Nie dość, że Hermiona mogła na spokojnie
opuścić skrzydło szpitalne, to dodatkowo Tom musiał, bo taki był warunek,
spędzać z nią każdą minutę swojego czasu. Oboju bardzo odpowiadała ta forma
bycia ze sobą, wreszcie nie musieli szukać pretekstu, żeby być ze sobą. Nie
musieli nawet prowadzić rozmowy, po prostu, zawsze byli w zasięgu swojego
wzroku, tak aby od czasu do czasu złapać się za ręce, a nawet skraść drugiej
osobie pocałunek. Zwyczajnie, nigdzie się nie spiesząc.
-Chyba musze do łazienki- powiedziała już kolejny raz dziewczyna.
Fakt, dostał pouczenie od pielęgniarki, że niestety przez kilka dni będzie tak
to wyglądać. Trudno się dziwić. Granger może i wyglądała lepiej jednak dalej
była osłabiona i niezdolna do ciężkiej pracy. Pracę domowe zaczęła odrabiać
jednak tuż po wyjściu z miejsca tortur, jak je nazwała, tyle, że musiała
poświęcić na nie dużo więcej czasu niż zazwyczaj. Tom skinął tylko głową i
odprowadził ją do łazienki na drugim piętrze. Jak zdążył zauważyć, czysty
przypadek, że obok miejsca w którym obecnie stali, znajdowało się miejsce do
komnaty.
-Lepiej?- zapytał jak dziewczyna uniosła się do góry.
Pokiwała ledwo żyjąc głową. Przełknął głośno ślinę, nie podobał mu się jej stan
jednak nie zamierzał się odzywać. Jeśli może tutaj przebywać to co mu do tego.
Nie zamierzał się z nią kłócić, szczególnie w tym stanie, była za słaba.
-Tak, znacznie- poszła za jego wzrokiem, skrzywiła się.
Wpatrywał się akurat w ten kran, nie wróżyło to nic dobrego. Była święcie
przekonana, że już nie chce wypuszczać bazyliszka, jednak jak się nad tym
zastanowić, to był dla niego cios. Musiał jej obiecać, ale to jest przyszły
Lord Voldemort, a jak wiadomo, ten człowiek, a wtedy już istota, nie potrafił
dotrzymywać danego słowa… A Tom? Któż to wie.
-Chyba nie myślisz, sam wiesz o czym? Nie podoba mi się jak
zachłannie wpatrujesz się w miejsce, które prowadzi do komnaty- momentalnie
spuścił wzrok. Nie powinien prowokować jej, jak się na niego zdenerwuje, to nie
wiadomo czy jej stan przypadkiem się nie pogorszy. Na coś takiego nie może sobie
pozwolić, nie chciał aby znalazła się daleko od niego.
-Idziemy?- udał, że wcale nic się nie wydarzyło. Uśmiechnęła
się do niego słabo. Wyszli powoli idąc w kierunku sali transmutacji, nie
wiedzieli jednak, że cały czas są obserwowani.
(***)
Mimo tego, że zemsta tej blondynki, opłaciła jej się, dalej
nie była zadowolona z efektu. Teraz wszyscy zapomnieli o wydarzeniach z
przyszłości, teraz była bohaterką, która od razu przybiegła po pomoc dla tej
dziewczyny… Była na ustach wszystkich uczniów w Hogwarcie, tylko ona jednak,
znała prawdziwy sekret, o którym nikt nie mógł się dowiedzieć, oczywiście poza
jej wiernymi koleżankami, których w zwyczaju miała nadmiar. Dodatkowo, długi
język młodej kobiety, będzie dla niej zgubny. Była za głupia aby domyślić się, że
popełniła właśnie największy błąd życia.
-Muszę wam coś powiedzieć- jej usta, które rozsiewały w koło
miliony plotek, zaświeciły śnieżnobiałymi zębami. Wszystkie przyjaciółeczki
nadstawiły ochoczo uszy.
-Mów, mów!- popędzały ją nawzajem. Każda miała w tym swój
ukryty cel. Właściwie, żadna z nich nie lubiła dziewczyny za to jaka była, a
prawda jest taka, że nie należała do interesujących osób, za to wiedziała wiele
na temat każdego ucznia, dlatego też, polegały na jej plotkach, które zawsze
miała w zanadrzu. Dzięki temu zawsze były na bieżąco i mogły znaleźć swoje
miejsce w danej sytuacji.
-Słyszałyście o upadku Granger?- wszystkie kiwnęły głowami.
A kto nie słyszał. Przecież niebieskooka zadbała o to, żeby wszyscy o tym
wiedzieli, szczególnie jeśli ona brała w tym udział. Spojrzały na nią
wyczekująco.
-To ja ją zrzuciłam- pochwaliła się puszczając do nich
oczko. Żadna, naprawdę żadna, nie chciała zabrać głosu w tej sprawie. Nie
spodziewały się czegoś takiego, nawet dla nich zachowanie dziewczyny było
odrażające i obrzydliwe. Jedna z nich, kręciła się na krześle, na tyle głośno,
że dziewczyna zwróciła na nią swoją uwagę.
-Może Ty coś powiesz?- zachęcała. Zaprzeczyła, tutaj nic nie
można powiedzieć, można to jedynie zgłosić. Ashley, nieświadoma swojego błędu,
westchnęła tylko i odrzuciła swoje długie włosy do tyłu.
-Idę z kimś innym porozmawiać, zajmijcie mi miejsce- to
powiedziawszy oddaliła się od swoich koleżanek, które teraz omawiały znacznie
ciekawszą sprawą, a mianowicie, jak zawiadomić ministra magii i tym
wykroczeniu. Jedynym dobrym rozwiązaniem było wziąć sowę i napisać na małym
kawałku pergaminu, wszystko co usłyszały. Tak właściwie zrobiły, dumne z
siebie, patrzyły z nienawiścią w kierunku głupiej dziewczynie. Dostanie za
swoje.
(***)
Sala transmutacji nigdy nie wydawała się jej taka wielka i
obrzydliwa. Na samą myśl o godzinnych zajęciach w tym miejscu, robiło jej się
niedobrze. Nie potrafiła jednak pokazać tego chłopakowi więc twardo stała w
swoim miejscu. Nie może znowu spowodować żeby się martwił i tak cały czas jest
z nią. Może to i lepiej jednak każdy po jakimś czasie się męczy.
-Gotowa?- zapytał. Wcale na nią nie patrzył. Śledził,
idącego z oddali profesora Dumbledore’a, który również przyglądał mu się
badawczo. Wzruszyła ramionami.
-Mogło być lepiej- odparła. Miała rację, zawsze może być
lepiej niż jest w danej chwili. Nawet mały szczegół może poprawić to co wydaje
się na pierwszy rzut oka idealne. Odgarnęła swoje długie włosy do tyłu. Znowu
usiądzie w pierwszej ławce i będzie mogła na spokojnie notować. Tak tylko
myślała bo została jednak perfidnie zaciągnięta na miejsce obok Toma, który
patrzył na nią wyczekująco.
-Musimy tutaj siedzieć? Wole jednak bliżej nauczyciela- jej
ton głos aż prosił o to, żeby się przesiedli jednak chłopak nie należał do
osób, które zgadzają się z propozycją kobiety. Dzisiaj nic na nim nie zrobi
wrażenia, choćby nawet chciała.
-Siadaj- zarządził. Nie miała nawet czasu zaprotestować bo
została pociągnięta za rękę i mimowolnie zajęła miejsce obok niego. Przeklęła
cicho pod nosem, lekcja wreszcie się rozpoczęła. Jednak nie było tak jak
zawsze, kompletnie nie mogła się skupić na tym co mówi nauczyciel, każde słowo
docierało do niej jakby z opóźnieniem. Zawiesiła się, powoli zanikała jej
zdolność samodzielnego myślenia.
-Hermiona?- od dobrych trzydziestu sekund chłopak starał się
ocucić dziewczynę, wszystko jednak na nic. Leżała bez życia na ławce. Profesor
od razu zauważył powagę sytuacji.
-Do skrzydła szpitalnego z nią- chłopak kiwnął głową i wziął
ją na ręce.
-Cholera- znowu musiała wracać do tego miejsca, a wszystko
przez wczorajszy dzień, dzień, który zapoczątkował te straszne wydarzenia,
wydarzenia, które zburzą nie tylko jego światopogląd ale i cały jego
dotychczasowy świat.
Zamawiam miejsce na długi komentarz :D
OdpowiedzUsuńJak zwykle świetnie, ale czuję niedosyt. Jak zwykle muszę marudzić. Dla mnie najlepiej by było napisać całą książkę o było by dobrze : ). Odnośnie całego opowiadania mogę stwierdzić, że odwalasz bardzo dobrą robotę. Znalazłam bardzo mało Tomione w internecie, lecz jest parę naprawdę dobrych i mogę stwierdzić, że ty jesteś u mnie na 1 miejscu w rankingu Tomione. Wiem, że komentarz nie zbyt długi, ale jest. <3
UsuńPozdrawiam, Alexandra.
Ewentualnie, jeśli posiadasz facebooka, zapraszam Cię na grupę TOMIONE PL, którą zarządzam. Jest jeszcze jedna dziewczyna, Sonia, które piszę o tym paringu jednak jest on zupełnie inny niż w moim przypadku. Postaram się tego 23 dodać post, wena jest, gorzej z czasem. Dziękuje :D
UsuńWow *.*
OdpowiedzUsuńCzyli się podobało? Jeśli tak, jestem szczęśliwa :D
Usuńuhuhu, nie mogę doczekać się następnego ;]]
OdpowiedzUsuńJa też :D Tyle planów, a tak mało czasu na pisanie.
UsuńJezu, Kamana, dlaczego w takim momencie? Kurze no, wiem, że to nie będzie ta sama przyczyna pobytu w skrzydle szpitalnym, bo to by było strasznie przewidywalne.
OdpowiedzUsuńJak wiesz, kocham to ff i ten parring.
I.. Cholera no, nie wiem, co powiedzieć. Bosko i pisz pisz, bo będzie wpierdol xD
*kurde
UsuńTen słownik w telefonie -.-
Nie chce wpierdolu, będę pisać :D
UsuńNo! Z każdym nowym rozdziałem wydaje mi się, że przechodzisz sama siebie a tu co? Nowy rozdział i znowu coś niesamowitego. Jesteś cholerycznie nieprzewidywalna i tyle mam do powiedzienia. Czekam teraz na resztę tej zajebistej historii.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny itd. itp. Postaraj się mnie nie zawieść c; Twoja itd. Fanka
Dziękuje! Jestem szczęśliwa, że paring Tomione, jest czym co się wam podoba. Dziękuje z całego serca za te komentarze.
UsuńCudny rozdzial. Nawet nie wiesz jak sie cieszylam jak zobaczylam ze dodalas nowy rozdzial. Jak zwykla albo nie bylo bledow alvo ja ich nie widzialam. Podoba mi sie Tom jakiego przedstawiasz w swoim opowiadaniu. W sumie jesl czytalam jeszcze jaiies fajne tomione to byla to 3 czesciowa miniaturka. Weny <3
OdpowiedzUsuńPizdrawiam Psycho :*
Znam ją, na pamięć. Przez tą miniaturkę, zainteresowałam się tym paringiem :D Dziękuje :)
UsuńIntrygujący. Pisz dalej.
OdpowiedzUsuń/Nie ma to jak Kamana, która umila ferie./
Tak prosta odpowiedź, że aż miło popatrzeć :D
UsuńKocham ten paring! ^^
OdpowiedzUsuńCiesze się bardzo.
UsuńCzemu w takim momencie ?!
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze świetny :)
Teraz trzeba czekać na następny
Raptem trzy dni :D Nie przesadzajcie.
UsuńJak zawsze przecudny :3 Z niecierpliwością czekam na następny rozdział <3 Dziękuję, że odrywasz od codziennych obowiązków :D No, bo co innego robić? Uczyć się do sprawdzianu? Nie, lepiej czytać rozdział :D
OdpowiedzUsuńHahaha, czas umila Kamana <3 fajnie to brzmi, dziękuje :D
UsuńKamana zawsze umila czas :3 Fajnie jest mówić o sobie w trzeciej osobie :*
UsuńFajnie :D
UsuńMmmmm to było ... Kamanowe <3 rozdział idealny, intrygujący i zacny, czyli dzień jak codzień ^^
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego *~*
~Enigma Nox (dawniej Neveah Dramione)
<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3
Wiem, nie musisz tego pisać. Widzę :D cały czas.
UsuńKamana niczym Trelawney :D
UsuńAlways :P
UsuńSkomentuje to tak... Przeczytałam wszystko na tym blogu w 4 godziny- bez przerwy. Większego talentu nie widziałam w internecie. Błagam Cię nigdy nie przestań pisać!
OdpowiedzUsuńLul. Serio? Jestem zaskoczona i dziękuje bardzo.
UsuńSzczerze nie wiem czym jesteś zaskoczona + nie ma za co. Czekam na następne rozdziały!
UsuńJestem bo paring Tomione, nie jest zbyt popularny :D
UsuńA ja widziałam prawdziwe cudo w necie:
Usuńbitwa-mysli.blogspot.com
Autorstwa Bully.
Powiem tak:
OdpowiedzUsuńOstatnio natrafiłam zupełnie przypadkowo na twego bloga. Nie można tu powiedzieć o czytaniu. Ja dosłownie POCHŁONĘŁAM wszystkie rozdziały. Super się czyta, masz talent! Najlepiej by było, gdybyś od razu wstawiła tu całą książkę. Czekam na kolejne rozdziały do pochłonięcia. Życzę duuużo weny! Kiedy mogę się spodziewać kolejnego?
Jutro, przynajmniej mam nadzieję, że tym razem wyrobię się z terminem. Wszelkie informację są po prawej stronie bloga :)
UsuńOkej no to muszę napisać długi komentarz :D
OdpowiedzUsuńTak więc pomijając literówki to było zajebiste!
Jak powszechnie wiadomo kocham twój styl pisania ^^
Świetnie rozegrana akcja, i ukazanie powiagi sytuacji, a Ashley ma dostać wpierdol :p
Czytam twoje opki od początku istnienia Opowiadania o HP jak zresztą wiesz, a fanką Tomione jestem ogromną
Dzięki tobie piszę własne ff tak więc dziękuję że jesteś :*
Dziękuję że przyjełaś mn pod swoje skrzydła, i mogłam zasmakować przygody jaką jest pisanie na stronce.
Teraz masz wielu fanów, jesteś "sławna" w necie, ale ja pamiętam cię jako malo rozpoznawalną i znaną osobę zaczynającą pisanie na stronce.
Dziękuję że zaczęłaś pisać bo bez cb nie byłoby mnie teraz tutaj.
Jak każdy mam problemy, i to teraz niestety spore... ale gdy czytam twoje opowiadania, stare czy nowe od razu zakwita uśmiech na mojej twarzy, i przez chwilę jestem szczęśliwa. Kuźwa, niby zwykły dedyk a tak wiele to dla mnie znaczy! Troszku się rozpisałam, nie jestem dobra w okazywaniu uczuć, ale myślę że zrozumiałaś jak wiele dla mnie znaczysz!
Kiedyś się spotkamy i będę mogła ci to powiedzieć prosto w twarz.
Kocham cię Kamciu! Dziękuję! <333 :**** ~Nanami
Ja ciebie też słoneczko <3
UsuńDasz radę na jutro z rozdziałem?
OdpowiedzUsuńTak, zaczęłam go pisać.
UsuńA o jakiej porze dnia będzie się go można spodziewać? :D
UsuńW nocy.
UsuńIle zajmuje Ci napisanie rozdziału? Zawsze mnie to ciekawiło ;)
OdpowiedzUsuńW sumie, jak przysiądę, wyłączę facebooka to piszę go w dwie godziny.
UsuńA ile najwięcej godzin pisałaś jeden rozdział?
UsuńNie wiem.
UsuńCóż tu napisać. Rozdział jak zwykle przerósł oczekiwania. Dodam tylko, że śledzę na bieżąco i już z niecierpliwością czekam na następny. Pozdrawiam i życzę weny.
OdpowiedzUsuńDziękuje serdecznie :)
UsuńDlaczego przerwałaś w takim momencie? Nie mogę się doczekać następnego rozdziału :) Życzę weny!
OdpowiedzUsuńDzięki.
UsuńWiesz przeczuwam ze Miona będzie w ciąży :( Nieee..! Hermiona nie jest osobą która by sobie na to pozwoliła , nie w tak młodym wieku ;) Ja pierdziele przeżywam to tak jakbym tam była :D
OdpowiedzUsuńChociaż taki Voldek (przyszły) w roli czułego ojczulka?! :D Nie no odwala mi ale już sobie wyobrażam takiego małego (lub małą) bejbi a Tom nad nim -Nie płacz maluszku XD :D
UsuńHahahaa, nie zdradzę swoich genialnych pomysłów :D
UsuńJestem taka nakręcona, że już nie mogę wytrzymać! ;) Długo jeszcze? :D
OdpowiedzUsuńZapewne dodam jakoś około 2-3 w nocy xD
UsuńChcę 18! ;_; Czemu madal go nie ma? Tęsknie :(
OdpowiedzUsuńBo zasnęłam :D Niedługo będzie.
UsuńXD Będę odświeżać co 10 min ;)
UsuńNie ma potrzeby, niedługo będzie.
Usuń:D
OdpowiedzUsuńxD co?
Usuń<3
OdpowiedzUsuń<3
UsuńOj, Olka... Wiesz, polonistką nie jestem, ale Twoją psychofanką też nie jestem i czuję się zobowiązana do powiedzenia Ci prawdy. Całej.
OdpowiedzUsuńTwój blog jest intrygujący. Tak, muszę to przyznać. Ale nie jest także idealny, skoro co 2-4 linijki natykam się na błędy, np. ,,Tera zna" zamiast ,,Teraz na" itp. Albo zatrudnij betę, albo bądź na błędy bardziej wyczulona. Może być to także wina Bloggera, który czasem przekształca dobrze napisane wyrazy na błędnie napisane.
Ale i tak życzę Ci powodzenia w dalszym prowadzeniu bloga, mocnych nerwów do krytyków i szczęścia do weny :D
Kryty Niekrytyk vel Deri
Od razu, zwalę, jak mam czas, ja zawsze piszę nocami, bo nie mam czasu wcześniej :D Beta jest ale betuje od pierwszego rozdziału, mam ją od niedawna.
UsuńŚwietny! Przepraszam za swoją długą nieobecność.
OdpowiedzUsuńJednak zależy mu na Hermionie, bardziej niż myślałam.
Ashley jest coraz bardziej nieznośna,lubię takie postacie jeśli mają trochę charakteru i inteligencji... Jednak ona nie jest postacią, której warto poświęcić więcej czasu. Co do Toma, to mam nadzieję, że rozprawi się z nią szybko i zajmie się Mionką, dawno nie było sceny erotycznej... :3 Czekam na nią. :D
♥
Usuń