Rozdział 25



Witajcie kochani. Cieszę się, że jesteście ze mną. Już tak mało zostało. Mam dziwne wrażenie, że piszę to za każdym razem więc nie zwracajcie uwagi. Po tym poście, zapraszam was na miniaturkę. Chce zakończyć to opowiadanie w maju i myślę, że należy wam się jeszcze trochę Tomione z mojej strony. Plus, jeśli macie założone konta na google, możecie dodawać ten blog do obserwowanych. Będzie mi naprawdę miło. Możecie dodać również i mnie do swoich kręgów. Jeszcze jedna informacja. Do menu doszły nowe rzeczy. Zamieściłam takie rzeczy jak STOWARZYSZENIA, POETO, GRUPA, SPAMOWNIK, FANPAGE. Zapraszam do przeglądania. A teraz, czas na post.

Pamiętajcie, czytam = komentuje.

Rozdział 25




   Walpurgia i Orion Black byli niesamowicie szczęśliwi gdy tego samego dnia Tom Riddle wrócił od swojej ukochanej. Aż promienieli pozytywną energią, co niezwykle denerwowało dziedzica. Chodził to w jedną, to z druga stronę myśląc gorączkowo nad słowami Albusa Dumbledore’a. Przyszłość jednak jest dla niego przegrana.
 — Opowiedz raz jeszcze, jak wygląda Hermiona? — pisnęła z podekscytowania dziewczyna. Ciemnowłosy partner kobiety zdawał się nie być tym zdziwiony, co tak bardzo różniło go od drugiego mężczyzny, usta wyglądały jak cienka linia.
 — Mówiłem Ci to już tyle razy. Wygląda jak dawniej tylko brzuch jej urósł — mruknął. Nie podobało mu się wcale to wypytywanie. Może jeszcze miał im zdradzić swój największy sekret, o którym wie tylko Hermiona? Nie, to nie do pomyślenia.
   Starał się skupić na książce, którą zabrał jeszcze od swojej połówki. Poleciła mu ją przeczytać aby przygotować się dostatecznie do egzaminu z eliksirów. Nie docierało do niego niestety za dużo, po dzisiejszym dniu i w rezultacie po raz czwarty czytał to samo zdanie. Dodatkowo, żeby jeszcze było mało, ta dwójka uwzięła się za niego. Doskonale wiedział, że Walpurgia powinnam jak on uczyć się do egzaminów jednak cały czas siedziała z Orionem.
 — Nie powinnaś się uczyć? — poruszył jednak sprawę. Możliwe, że to zmotywuje ją do działania.
 — Skądże znowu. To ostatni rok jak tu jestem, a dodatkowo Orion zostanie sam. Będzie mógł tu mieć inną kobietę jak mnie nie będzie. To takie smutne
 — Dobrze wiesz, że nie będę miał innej — wtrącił jej narzeczony.
 — Ale możesz. Przypominam Ci, że nasza umowa obowiązuje tylko czas po ślubie, a nie przed nim.
 — Chyba nie skorzystam patrząc na standardy naszego domu — wydawał się kompletnie niewzruszony tym co trapi dziewczynę.
 — A jeśli znajdzie się taka, która Cię zainteresuje? — nie odpuszczała.
 — Wtedy będę się masturbował myśląc o tobie. Nie martw się, dam sobie radę. Uwierz wreszcie, że jestem na tyle odpowiedzialny, mimo swojego młodego wieku, że mogę podźwignąć na barkach miłość do takiej osoby jak Ty — w dalszym ciągu, ta wymiana zdań nie wyglądała jak rozmowa kochanków. Tom skrzywił się słuchając tego wywodu.
 — Bądźcie tak łaskawi i pójdziecie do ciebie. Chce się poczuć, a wręcz muszę się poczuć — wysyczał w dalszym ciągu przez zaciśnięte zęby.
   Oboje wzruszyli ramionami i zerwali się z miejsc. Wyszli z dormitorium trzaskając głośno drzwiami. Specjalnie, żeby wiedział, że nie są zachwyceni tym, że musieli opuścić te ciepłe gniazdko.
 — Jak ja nienawidzę tej dwójki — bąknął pod nosem Riddle. Wcale nie miał nastroju na taką wymianę zdań z Hermioną. Teraz musiał wreszcie zrobić coś, co należało uczynić już dawno. Modlitwa będzie jego odkupieniem za grzechy, które popełnił w przeszłości.

(***)

   Jeśli ktoś wiedział w życiu szczęśliwszą osobę niż Hermiona Granger, trzeba było zrobić jej zdjęcie i wysłać do Proroka Codziennego. Dziewczyna aż emanowała pozytywnymi emocjami, zupełnie jakby ciągle taka była. Wiele osób z personelu zupełnie zapomniało, że wcześniej była taka bez życia.
 — Jak się dzisiaj czujemy? — medyk wchodząc do pomieszczenia od razu spotkał się z uśmiechem kobiety. Był naprawdę piękny.
 — Całkiem dobrze tylko bolą mnie niezwykle żebra — powiedziała wskazując na nie. Mężczyzna podszedł do niej. Dotknął dłonią bolesne miejsce, a następnie przemówił.
 — To zapewne noga pani dziecka. Proszę się nie przejmować, to normalne. Dzieci tak już mają, ze będąc w łonie matki, psują ją dokumentnie — tutaj spojrzał na przerażoną twarz dziewczyny — Ale proszę się nie obawiać, to nikomu nie zaszkodzi. W ciągu kilku dni ból powinien ustać, a pani znowu poczuje się w miarę komfortowo — zakończając wypowiedź wyszedł z pokoju delikatnie zamykając drzwi.
 — Jak dobrze, co maluchu? — zapytała gładząc swój brzuch. Dawno nie była taka wolna i radosna. Wreszcie poczuła, że życie otworzyło przed nią tajemnice, której możliwe, że w przyszłości, nigdy by nie przyszły. Miłość, możliwe, że największa moc na świecie. Uśmiechała się patrząc przed siebie, życie jest piękne tylko trzeba umieć je przeżyć, godnie i z klasą.

(***)

Powoli nadchodził czerwiec. Wielkimi krokami zbliżały się egzaminy Toma i wyjście Hermiony ze szpitala. Wszystko działało jak należy. Chłopak skupił się na nauce i zdobyciu ze wszystkich przedmiotów minimum ocen wybitnych, a dziewczyna z przyjemnością przyjmowała go w wolnej chwili. Oboje, stanowili jedność. Tylko i wyłącznie razem tworzyli coś innego. Osobno, byli nieuchwytni dla społeczeństwa, razem jednak tworzyli barierę, która uniemożliwiała innym rozbicie tej więzi.
   Albus Dumbledore przechadzał się po klasie. To już przedostatni tydzień nauki. Wzdychał co jakiś czas, przechodząc między ławkami. Kolejny rok nauki w Howgwarcie się kończy, a on w dalszym ciągu jest na służbie. Zachichotał cicho. Doprawdy, kochał dzieci, szczególnie takie małe i nieporadne. Dla niego misją było wskazać im drogę i pchnąć ku szczęściu. Tak właśnie myślał o związku Riddle’a i Granger, byli młodzi ale drzwi były otwarte przed nimi, wszędzie gdzie by się udali, mogliby znaleźć coś dla siebie do roboty.
 — Tu jesteś Albusie, szukałem Cię — do pomieszczenia kroczył tanecznym krokiem dyrektor szkoły. Przyjrzał się uważnie nauczycielowi, który był dzisiaj niezwykle zadowolony.
 — Tak, siedzę tutaj i myślę — przytaknął. Bardzo lubił Armanda. Był jego przyjacielem mimo różnicy wieku. Zgadzali się w wielu rzeczach dotyczących szkoły i wiedział, że właśnie jego typuje na swojego zastępcę.
 — Znowu o Hermionie? Szkoda, że musi leżeć dalej w Mungu, biedaczka. Wiem, że zobowiązuje Cię milczenie ale może byś mi powiedział… — nie dane mu było skończyć. Dumbledor spiorunował go wzrokiem powodując, że starszy czarodziej od razu odzyskał trzeźwy rozum.
 — Przepraszam — bąknął pod nosem. Sam nie spodziewał się, że tak wyjdzie.
 — Nie szkodzi, ona niedługo wychodzi i jestem zmuszony wziąć ją do siebie. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło — uśmiechnął się.
 — Nie ma nikogo blisko?
 — Niestety nie. Postaram się jej pomóc. Wiem, że ona i Tom stworzyli ze sobą coś w rodzaju więzi, bardzo mocnej i trwałej. Razem staną na nogi szybciej niż myślisz — powiedział po chwili namysłu. Tak, to wyjątkowa para nastolatków.
 — Nie zdziwiłbym się gdyby zasiedli na najwyższych pozycjach w ministerstwie magii. Oboje inteligentni, sama Rowena by się nie powstydziła gdyby miała ich w swoim domu — przytaknął. Trudno było rozmawiać o czymś czego się nie wie.
 — Będę już szedł. Jakbyś potrzebował pomocy wiesz do komu się zwrócił — puścił oczko w kierunku słynnego osobnika, który delikatnie się skłonił. Tak, to będzie ciekawy czerwiec.

(***)

   Dzień wyjścia ze szpitala przybliżał się nieuchronnie. Podczas owutemów, które bacznie obserwował Albus Dumbledore, znaczą uwagę skupił na młodym, ciemnowłosym chłopaku. Jego oczy połyskiwały błękitem w słońce, które wpadało przez otwarte okno. Wyprostował się. Kolejny egzamin pisemny, wszystko zostało przez niego napisane, dosłownie nie miał coś robić. Przeciągnął się zawzięcie i ziewnął. Jeszcze dużo czasu zostało do końca. Położył swoją głowę na ławce i tak leżał, delikatnie zamknął oczy. Nawet nie zauważył, że zasnął. Obudziło go dopiero gdy główna czarownica z komisji, ogłosiła donośnie koniec.
 — Dziękuje za waszą ciężką pracę. Wszystkie egzemplarze proszę zostawić na biurku — poleciała, a ręką wskazała na blat. Riddle wzruszył ramionami i jako pierwszy poderwał się z miejsca. Nie miał ochoty dalej tkwić w tym pomieszczeniu. Odniósł swoją pracę, a kobieta spojrzała na niego porozumiewawczo. Widocznie zauważyła, że skończył wcześniej, jednakże nie miała ochoty do niego podchodzić i wypuścić go z tego wariatkowa. Nie zaszczycając jej żadną, niemą odpowiedzią, wyszedł przez wielką salę. Odetchnął świeżym powietrzem. Tak w środku, prawie setka uczniów siedziała i kisiła się w letnim słońcu. Co niektórzy pocili się jak świnie. Na wspomnienie tego zapachu, zrobiło mu się automatycznie niedobrze.
 — Jak Ci poszło? — obok niego znikąd pojawiła się Walpurgia. Wyszczerzyła do niego zęby w pięknym uśmiechu. Zignorował ją. Zamierzał iść i przygotować się na ostatni egzamin pisemny, który odbędzie się wieczorem. Szedł przed siebie, ani myśląc się obejrzeć.
 — Do cholery, stój! Nie nadążam — krzyknęła za nim ciemnowłosa dziewczyna, która przeskakiwała po dwa schodki. Nie zwolnił tylko przyspieszył. Ona będzie mu tylko utrudniała naukę. Znalazł się w lochach, tuż przed portretem.
 — Czysta krew — mruknął. Wejście do pokoju wspólnego stało otworem. Przekroczył je jak najszybciej się dało i opadł na najbliższy fotel. Nigdy nie spodziewał się, że będzie aż tak zmęczony. Książka, którą z resztą rano zostawił na stoliku, nadal była nietknięta. Może i umiał już wszystko z transmutacji jednakże dalej brakowało mu czegoś, na stopień wybitny.
 — Wreszcie Cię mam. Nie musiałeś tak uciekać — warknęła w jego stronę. W dalszym ciągu była ignorowana.
 — Orion kończy dopiero za dwadzieścia minut, a ja tak się nudzę — powiedziała padając na kanapę. Rozłożyła się na całym meblu spoglądając na rówieśnika.
 — Idź do pokoju, rozbierz się i ubrania pilnuj. Gwarantuje Ci, że Black będzie zachwycony — odpadł niewzruszony Tom. Dziewczyna zarumieniła się po cebulki włosów.
 — Przebywanie z tobą w jednym pomieszczeniu grozi postradaniem zmysłów. Strzeż się Riddle. Zabije Cię kiedyś gołymi rękoma — oburzona zerwała się z kanapy i poszła do swojego pokoju. Wreszcie. Cisza i spokój o jakiej dawno zapomniał. Cały czas prześladowały go koszmary. Co noc, praktycznie od kilku dni, ciągle widział śmierć Hermiony. Jego serce stawało wtedy na kilka chwil, a po policzkach stróżkami płynęły łzy. Sam nie był tego świadom, jednakże któregoś dnia, jego współlokator uświadomił go o tych wydarzeniach.
 — Płaczesz jak mała dziewczyna w nocy. Może Ci jeszcze pieluchę założyć? — żartował za każdym razem, gdy chłopak wstawał z opuchniętymi oczami.
 — Yhm — mruczał w jego kierunku.
 — A tak właściwie, co Ci się śniło?
 — Nie twój interes — rozmowa kończyła się zawsze tak samo. Nie było sensu jej kontynuować.
   Mimo wszystko, jego życie było całkiem dobre, mimo czekającej go, nieuchronnej przyszłości. Przecież nawet nie ma osiemnastu lat, a w mugolskim świecie, te osiemnaście lat jest ważne, bardzo ważne. Pomijając już fakt, że niedawno stał się dopiero pełnoletnim czarodziejem… Mniejsza. Tyle przed nim, a on zasypuje sobie głowę niepotrzebnymi rzeczami. Spojrzał na zegarek.
 — Cholera — w pośpiechu złapał książkę w rękę i podbiegł znowu w kierunku wielkiej sali. Egzamin z transmutacji miał się zacząć za pięć minut, a on nawet nie ruszył książki, że też zachciało mu się wspominać jakieś bezsensowne rzeczy.
 — Zabije się jak nie zdążę, no zabije się — mruczał pod nosem mijając kolejnych uczniów, którzy patrzyli na niego. Biegł na tyle szybko, że wzbudzał sensację wśród młodszych roczników. Nie przejmował się tym zbytnio, teraz miał ważniejsze sprawy.
 — Tom, nie wejdziesz chyba na egzamin z książką — usłyszał tuż za swoimi plecami. Odwrócił się napięcie i spojrzał w oczy Albusa Dumbledore’a. Wyglądał na rozbawionego jego zachowaniem.
 — Jasne, zapomniałem zupełnie. Czy mógłby pan ją wziąć ze sobą? — zapytał niewinnym tonem patrząc już na swoje stopy.
 — Oczywiście. A teraz zmykaj bo zaczną bez ciebie — wziął od chłopaka książkę, a następnie poczekał aż wejdzie do środka.
 — Co ja z wami mam, no co ja z wami mam — powtarzał idąc korytarzem w kierunku pokoju nauczycielskiego. Na ten przedmiot, nie mógł wejść choćby chciał. Sam wykładał go tutaj w szkole, a jego wejście do pomieszczenia, zapewne przeszkodziłoby zdającym napisanie testów, nie wspominając już o ich unieważnieniu z powodu jego obecności.

(***)

 — Reasumując, jutro się pożegnamy — powiedział medyk wychodząc z pokoju Hermiony Granger, która aż promieniała z radości. Wiedziała, że niedługo powinien zjawić się u niej Tom. Była po prostu w siódmym niebie. Trudno się dziwić. Znowu byli razem. Mimo tego, że był potworem, mimo tego, że znała tą jego złą stronę, pokochała go. Miłość idealizuje wszystko co widzimy, zaślepia umysł, który poddaje się gorącemu uczuciu. Tym razem, była zadłużona po uszy.
 — Szkoda Hermiono, że już wychodzisz. Tak dobrze nam było z tobą.
 — Nie przesadzaj. Wreszcie będzie mogła stąd wyjść. Ja bym oszalała gdyby mi kazali tutaj leżeć i patrzeć się w sufit. A ona? Jest taka posłuszna.
 — Nie szkodzi proszę pani. Wreszcie będę mogła zaczerpnąć świeżego powietrza. W końcu już jest lato, a ja jeszcze ani razu nie byłam na dworze — powiedziała młoda kobieta, cicho wzdychając. Tak dawno nie była między ludźmi, a teraz wreszcie wróci do tej rzeczywistości, której tak bardzo jej brakuje.
 — O patrz kto przyszedł! — zawołały pokazując w stronę schodów. Tom Riddle prezentował się dzisiaj olśniewająco dobrze. Podszedł do swojej narzeczonej, a następnie ucałował je dłoń.
 — Nie wiem skąd go wytrzasnęła ale jest po prostu nieziemski — powiedziała lekko zazdrosnym tonem jedna z pielęgniarek do drugiej. Hermiona zachichotała.
 — Stare kwoki Cię napastują
 — Raczej ciebie obgadują, a to różnica — uśmiechnęła się od ucha do ucha wpatrując się w reakcję chłopaka. Wzruszył tylko delikatnie ramionami. Dzisiaj był jakiś nie w sosie.
 — Jak poszła wczoraj transmutacja pisemna?
 — Nienajgorzej, możliwe, że będzie wybitny jednak nie pogniewam się za powyżej oczekiwań. Zrobiłem wszystko co w mojej mocy. Weź pod uwagę, że koło mnie lata Orion wraz z Walpurgią. Ci dwoje strasznie mnie denerwują — załączył mu się słowotok, który przerwała dziewczyna, składając na ustach chłopaka namiętny pocałunek. Zamilkł jakby rażony zaklęciem i delektował się tą chwilą zapomnienia. Tylko ona i on.
 — A wracając do rozmowy — powiedziała odrywając się od niego, na co on zrobił niepocieszoną minę — jak poszło wszystko? — nie zamierzała z nim dyskutować. Dzisiaj było cudownie i tak miało zostać. W sumie, nie mogła się przecież denerwować więc powinien ją zrozumieć.
 — Mam nadzieję, że wszystko będzie na poziomie wybitnym. Jeszcze dzisiaj wieczorem czeka mnie praktyka, tak samo jutro z rana. Dodatkowo jeszcze Ty wychodzisz ze szpitala i musimy deportować się z Dumbledore’m do doliny Godryka. Sporo pracy jak na kilka godzin. Mniejsza. Jak Ty się czujesz? — próbował zmienić temat.
 — Ujdzie. Bolą mnie cholernie żebra. Medycy mówią, że to normalne, a ja mam zaufanie do nich. Poza tym, powiedzieli mi, że jutro przed wyjściem powiedzą mi płeć dziecka — wyglądała jakby dostała gwiazdkę z nieba.
 — Świetnie —jedyny komentarz jaki przyszedł mu do głowy.
 — Nie cieszysz się?
 — Właściwie, to dalej czuje się z tym nieswojo. Musisz zrozumieć. Mamy osiemnaście lat, a ja już zostanę rodzicem. To nie takie łatwe jak się wydaje. Sama rozumiesz, nowa sytuacja, nowe miejsce, nowa przyszłość. Planowałem zupełnie coś innego. Co ja bredzę, przecież nie muszę Ci tego mówić. Poza tym w dalszym ciągu nie umiem żałować za grzechy — miał dość smutną i posępną minę wspominając o horkruksach.
 — Uda się, zobaczysz — przytuliła się do jego klatki piersiowej. Czuła jak serce rytmicznie uderza. Uśmiechała się. Kochała go, ale musiał wyjść wreszcie z objęć pana piekieł.
   Tom spojrzał jeszcze raz przelotnie wychodząc ze Świętego Munga na Hermionę, która machała mu z okna. Nikt oprócz niego nie widział tego. Dobrze jest być czarodziejem. Wracał w drogę powrotną. Machnął ręką, a tuż przed nim zmaterializował się Błędny Rycerz. Czas wrócić jeszcze na jeden dzień do domu, który opuści wreszcie, po tylu latach.

44 komentarze:

  1. Pierwsza! Super rozdział!
    Życzę weny i czekam z niecierpliwością na nowy rozdział :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż... Jestem mile zaskoczona. Twój styl się zmienia. Powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialna końcówką. Ta ich rozmowa o egzaminach i o ciąży... To było najlepsze, ale cały rozdział też był świetny :)
    http://nocturne.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  4. koffam <3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3
    ~Kachna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps. Kiedy napiszesz coś na blogu o dramione?

      Usuń
    2. Myślę, że do końca marca powinnam coś wstawić.

      Usuń
  5. Powracam do komentowania. Miło się czytalo, przyjemne i lekkie. Liczę na happy end, ale po tb można się wszystkiego spodziewać :D. Możliwe że niedługo się spotkamy, w maju bd w wawie, może wstąpie do złotych ;) wracając do tematu, fajnie to wszystko się rozwija, nie mogę uwierzyć że już niedługo koniec.

    OdpowiedzUsuń
  6. SUPER!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Zaimponowałaś jak zwykle. Teraz moje myśli krążą wokół tego jak to się skończy. Hmm, pewnie nie będzie przewidywalnie. Jednak ciekawie(szyderczy uśmiech).

    OdpowiedzUsuń
  8. Tom w roli przyszłego ojca - robi się ciekawe :D Kocham moją wyobraźnię XD :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja też nie jest głodna, a ja znam już zakończenie :D

      Usuń
  9. Cudowny rozdział! Jak ja lubię jak się wszystko tak dobrze układa :) uwielbiam twojego bloga i bardzo się ucieszyłam że jest nowa notka :)
    Pozdrawiam i weny życzę
    Aneta :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Coraz lepiej piszesz! Naprawdę świetnie! Jak tak piszesz o tych egzaminach, to przypomniało mi się, że powinnam zakuwać do matury, a ja na blogach siedzę xd Ale nic, nie samą biologią żyje człowiek, trochę relaksu też się przyda.
    Płeć dziecka powiadasz... obstawiam chłopca :) Wymyśl coś, żeby Hermi nie musiała wracać do swoich czasów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie powiem co zrobię :D ja już wiem, jak to zakończę :D

      Usuń
    2. To dobrze, że masz koncepcję od początku do końca. Ja niestety szybko się wypalam jeśli chodzi o pisanie :) Ale tak mnie skręca z ciekawościii....

      Usuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojć! To jeszcze raz:
      Czy ty musisz się tak nade mną znęcać?Błagam wstawiaj ten 26 rozdział, bo się uzależniłam od twojego ff.
      To żałowanie za grzechy genialnie wymyślone. Ogółem ta zmiana Toma jest taka naturalna. Dużo Tomione jest sztuczne, a twoje nie, więc pozostaje mi pogratulować.
      Mam nadzieję, że ukrócisz moje cierpienia ;)
      ~ Carla

      Usuń
  12. Proszę napisz jak najszybciej rozdział 26, nie katuj nas.
    Życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  13. Przyznam szczerze, że nigdy nie byłam zainteresowana tym paringiem. Na twojego bloga trafiłam czystym przypadkiem. Przeczytałam pierwsze rozdziały i opowiadanie wciągnęło mnie tak, że pochłonęłam wszystko. Teraz siedzę, próbując napisać sensowny komentarz i... no, trochę mi to nie wychodzi.
    Strasznie mi się podoba. Właściwie, Droga Autorko, to jesteś osobą, dzięki której polubiłam Tomione. Wcześniej niczego takiego nie czytałam. Podejrzewam, że teraz zachłannie będę szukała czegoś równie dobrego, co twoje opowiadanie, również o Hermionie i Tomie.
    Czekam ze zniecierpliwieniem na rozdział 26.
    Serdecznie pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jakie uczucia mogą wystąpić po zakończeniu Tomione? ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo spodobał mi się ten rozdział, również ze względu na twój ciągle rozwijający się styl pisarski. Ogólnie całe opowiadanie czyta się bardzo przyjemnie i lekko, ale fakt faktem z każdą nową notką jest coraz lepiej.
    Jestem ciekawa jak zakończysz całe opowiadanie. Zwykłym, chociaż jakże pięknym happy endem, czy też skomplikujesz znajomość Toma i Miony i wyślesz ją z powrotem do jej czasów.
    Z niecierpliwością czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje. Kto wie, co zrobię. Mam jeszcze kilka rozdziałów do popisu i kto wie, czy raptem nie zmienię całej koncepcji.

      Usuń
  16. https://www.youtube.com/watch?v=n-y-DODRZFY
    Jak posłuchałam tej piosenki, odrazu skojarzyła mi się z tym opowiadaniem, ze stosunkiem Toma do Hermiony :) Cudne opowiadanie, nigdy nie czytałam czegoś podobnego na tak wysokim poziomie, czekam na nowy rozdział :))

    OdpowiedzUsuń
  17. Kamcia, rozdział świetny jak zwykle ;)

    OdpowiedzUsuń

Informacje

 photo Intro 1.gif
Opowiadanie „Zmienię czas, by z tobą być” zostało zakończone.
Rozdziały 1-8 zbetowała Raving. Rozdziały kolejne w trakcie korekty Aleksa.
Szablon wykonała Kamana.