Witam. Minęło trochę czasu. Zdaję sobie sprawę, że zabrakło mi wszystkiego, co potrzebne dobremu bloggerowi. Zostało mi tylko jedno, dobre chęci. Wracam, powoli. Tym razem nie będę się spieszyć. Nie ma takiej potrzeby. Kolejne Tomione, tak. Czuje, że to jedyny pairing z Harry'ego Pottera, który jest mi bliski.
Prolog chce dedykować Rav - mojej becie, Frozence, która cierpliwie przeczytała i oceniła moje opowiadanie, Sylwii, która nie może dodawać komentarzy, ale zawsze czeka na nowy rozdział.
Prolog
Nazywam się Tom Marvolo Riddle. Obecnie siedzę i patrzę na taflę jeziora, która dzisiaj wyjątkowo mieni się błękitem. Przezroczystość zawdzięcza słońcu, które grzeje niemiłosiernie.
Wzdycham. Nie mam co robić, wszystko idealnie zaplanowałem. Nie ma potrzeby wertowania tego po raz setny. To pewne, zostanę wielkim czarodziejem. Ze swoim nieprzeciętnym intelektem jestem w stanie tego dokonać.
Nawet brak przyjaciół czy nawet znajomych mi nie przeszkadza. Pokochałem samotność. Przynajmniej tak sobie to tłumaczę. Wszystko zaczęło się od pobytu w sierocińcu. Tak, dokładnie. Tam zostałem wychowany. Wszystko to wina mojego drogiego ojczulka, którego już nie ma na tym świecie. Dzięki mnie ten plugawy mugol nie oddycha tym samym powietrzem co wszyscy.
Straciłem wątek. Niedobrze. Trzeba wrócić do wcześniejszego tematu, który mi tak brutalnie przerwały własne, ludzkie ułomności. Powinienem tego pilnować tak na przeszłość.
Sierociniec pokazał mi, jak jestem odmienny i nienormalny w stosunku do innych. Dzieci bały się mnie, przez co byłem sam. Nie mam im tego za złe. I tak, i tak padną do mych stóp. Już niedługo nie będzie Toma Riddle'a, narodzi się Lord Voldemort.
Gdy już stanę się sławny, a moje imię znać będą miliony i wypowiadać je z największą czcią, będę szczęśliwy. Wtedy zasmakuję tego, co brutalnie zabrał mi los.
Nigdy nie kochałem i kochać nie będę. To uczucie jest bezwartościowe. Moc czerpię skądinąd. Książki, to właśnie one. Zgłębianie wiedzy jest jak mania, otumania mnie. Potrafię zachłysnąć się tym wszystkim, jednakże nie marnuję czasu, działam.
— Dlaczego prefekt siedzi na mokrej ziemi? — Ten znajomy głos. Uśmiecham się specjalnie. Przyodziewam maskę dla ludzi. Nie chcę, aby znali moje pragnienia, uczucia. Nikomu nie powinno się mówić o własnych słabościach, bo wtedy stajesz się łatwym celem. Dobra mina do złej gry zawsze wyjdzie ci na dobre, jak dostatecznie dobrze się spiszesz.
— Panie dyrektorze, słońce tak wygrzało glebę, że wyschła po mroźnej zimie. Jednocześnie dalej daje chłód, który dzisiejszego dnia jest niezbędny
Patrzę, jak starszy mężczyzna łapie się w pułapkę. Wierzy mi we wszystko, co powiem. Śmieszne, naprawdę śmieszne. Jestem jego ulubieńcem, pupilkiem, a ja nigdy nie pokazałem siebie temu człowiekowi. Co wiara robi z człowieka, co robi z tych biednych, nieświadomych i łatwowiernych ludzi?
— Jak zawsze doskonała odpowiedź. Inaczej powinienem zadać to pytanie — zamyślił się, w dalszym ciągu patrząc na mnie. — Dlaczego siedzisz tutaj, zamiast się uczyć?
Chciałem już przestać się zagrywać. Dostatecznie długo Dippet próbuje wyciągnąć ze mnie, cokolwiek się da. Prawie mu się udało, raz jedyny. Od tego momentu pilnuję się jeszcze bardziej.
— A uwierzy mi pan, jak ośmielę się stwierdzić, że umiem wszystko?
— Tobie jednemu jestem skory w to uwierzyć.
Nie zadziwiło mnie to ani trochę. Raczej spłynęło to po mnie, jak po kaczce. Wzruszyłem ramionami. Znowu muszę wypowiedzieć znienawidzone przeze mnie słowa.
— Dziękuje, zatem już pójdę
Wstałem, otrzepałem się. Jak miło jest rozprostować nogi.
— Miłego dnia, Tom.
— Panu również.
Delikatnie ukłoniłem się przed majestatem. Moja cała dusza kpiła sobie z niego, jednak ciało dawało złudne nadzieje dla profesora.
Idąc tak przed siebie, nie mając wytyczonego celu, trasy, jedyne co można zrobić, to poszukać towarzystwa. Od czasu do czasu musiałem przecież zbierać zwolenników. Rozmowa między nimi, a mną ograniczała ich do potakiwania, gdy ja głosiłem monolog. Ku mojemu ogólnemu zachwytowi zgadzali się ze mną.
Właściwie czasem mam wątpliwości. Zgadzają się ze mną, bo jestem prefektem naczelnym i pupilem dyrektora? A może naprawdę mają podobne plany do moich? Może...
Nie, to nie czas i miejsce. Oni niczego nie osiągną, to głupcy. Ja jestem lepszy, definitywnie. Nawet nie ma ku temu żadnych wątpliwości.
Nie wiem dlaczego stoję przed Zakazanym Lasem. Wcale nie chciałem się tu znaleźć. Plan był inny... A jednak nie. Nie było żadnego.
Wzdycham. Przeczesuje dłonią swe ciemne włosy. Z lekkim oburzeniem stwierdzam, że słońce rozjaśniło moje oblicze. Zwykle blady, niczym nieboszczyk, dzisiaj nabrałem kolorów. Moje czarne jak smoła oczy błyszczą niczym cenne klejnoty. Rzadko patrzę w lustro, jednakże nie da się nie zauważyć, że nie poskąpiła mi natura. Nie narzekam na braki w tym aspekcie.
To robi się powoli żałosne. Ja i takie myśli, doprawdy...
Zefir owiał moją zmęczoną dniem twarz. Czułem, jak kropelki potu spływają po moim czole, a następnie spadają na ziemię. To właśnie są ludzkie ułomności, których nienawidzę. Ciało człowieka dalekie jest do ideału, do którego dążę. Chce być jak wąż, który zrzuci swoją starą powłokę i przyodzieje się na nowo.
Las mnie kusi, zaprasza. Byłem w nim nie raz, ciekawość i przyjemny dreszczyk emocji zawsze towarzyszą mi, gdy zagłębiam się między drzewa. Tym razem jednak jest zupełnie inaczej. Niewidzialne macki wciągają do środka, a ja, zauroczony, poddaję się.
Oglądam się za siebie. Na wszelki wypadek. Nie chce się potem nikomu tłumaczyć z tego, gdzie byłem, co czyniłem. To tylko byłby problem, a ja ich unikam. Czasem nie warto otwierać ust. Milczenie jest złotem.
Stwierdzam, że jestem bezpieczny przed ciekawskimi oczami uczniów i profesorów. Radośnie wkraczam do mojego azylu, który otwiera swe zielone drzwi przede mną. To uczucie godzi w moje serce. Mimo, że nigdy nie pokocham drugiego człowieka, na spokojnie mogę dążyć uczuciem przyrodę, która sama mi się podporządkowuje.
Staje pośród drzew, unosząc wysoko głowę. Przyjemny chłód owładnął moje ciało. Chcę tu zostać, wiecznie. Problem w tym, że nie mogę. Moja chęć samodoskonalenia to uczucie wyższe. Mówiłem już, to nałóg.
Niepostrzeżenie koło mnie przebiegł jednorożec. To piękne zwierzę, bardzo cenne. Mimo tego, że zabiłem już dwie osoby, dalej cieszę się z małych rzeczy. Nie wykluczam, że kiedyś i ten koń przyda się do moich badań. Jednak teraz, wolny i tętniący życiem, wygląda pięknie.
Szczegóły, to wszystko szczegóły mojego życia. Niedługo porzucę ten zakątek, możliwe, że tu nie wrócę. Słyszałem, że w Albanii poszerzę horyzonty, właśnie tam zamierzam. Czarna magia uśpiona w tamtejszych lasach czeka, abym przybył i ją zgłębiał. Tak, pragnę tego. A co potem? Czy jest możliwość powrotu do domu? Hogwarcie, wrócę, obiecuję.
Wreszcie nadciągają ciemnie chmury. Cieszę się niezmiernie. Deszcz, tego oczekiwałem. Podchodzę do drzewa, opieram ręce na korze. Jest przyjemna, taka chłodna. Opieram również czoło. Tak, tego mi trzeba.
— Trzeba iść, czas ucieka — szepczę.
Tak, racja. Im dłużej mnie nie ma, tym gorzej. Odwracam się w kierunku, skąd przyszedłem. Ostatnie promienie słońca przebijają się przez warstwę chmur. Ich blask pada na wąska ścieżkę. Chwila, coś na niej leży.
Nie spodziewam się czegoś konkretnego. Z czystej ciekawości podchodzę do tego miejsca. Kucam, wygrzebuje z ziemi ów przedmiot. Co to jest?
To zegarek, jakiś inny. Skądś znam go, trudno powiedzieć. Na pewno mignął mi w jakiejś książce. Tak, zapewne tak było. Wkładam go do kieszeni, tam będzie bezpieczny. Czuję, że jego ciężar przyjemnie obciąża moje spodnie.
Z delikatnym uśmiechem ruszam w kierunku zamku. Coraz bliżej i bliżej do celu. Pojawia się kontur budowli, którą znam na pamięć. Wszystkie wieżyczki, kolumny, okna, gobeliny to dla mnie dom. Widziałem już tak wiele, lecz tylko tutaj przynależę.
Wymykam się niepostrzeżenie z lasu. Oddalam się od niego najszybciej, jak to możliwe. Nikt nie może wiedzieć, nikt.
Wpadam do zamku cały przejęty znaleziskiem. Idę w kierunku biblioteki, pędzę niczym wiatr. Przechodzę przez drzwi pomieszczenia. Jestem, wreszcie. Kieruję się do działu o magicznych przedmiotach. Mam! Biorę do rąk opasłe tomiszcze. Jestem taki przejęty.
Otwieram książkę, czytam. Kartka po kartce. Nic. Nie rezygnuję, nie teraz.
Wreszcie. Ilustracja przedstawia dokładnie ten sam przedmiot, który dzierżę kieszeni. Czytam, moje oczy rozszerzają się gwałtownie.
— Zmieniacz czasu — szepczę.
Jeśli ufać instrukcji, może przenieść mnie, gdzie tylko chcę. Wystarczy tylko nałożyć go i przekręcić. Tak zrobię!
Odkładam książkę. Wychodzę. Idę na korytarz na siódmym pietrze. Odkryłem tutaj fascynujący pokój, który otwiera przede mną swoje tajemnicę.
Myślę o zacisznym miejscu. Drzwi pojawiają się natychmiast. Wchodzę. Jakbym widział swoje dormitorium. Mały szczegół to brak moich współlokatorów.
Zakładam na szyję naszyjnik.
— Ile razy przekręcić? — zastanawiam się głośno.
Robię to, co mi przyszło na myśl. Siedem do przodu, wystarczy.
Wtem niespodziewanie podłoga się rozstępuje, a ja stoję w tym samym miejscu. Coś jednak jest nie tak. Czuję to.
Wychodzę, a moim oczom ukazuje się przerażający widok. Hogwart został zniszczony. Ktokolwiek to zrobił, zapłaci za to.
Niewierze jestem pierwsza. :) Tsk sie cieszę że wruciłaś doteho z moim ulubionym parringiem..<3
OdpowiedzUsuńSory za ortografie i literówki ake pisze z telegonu
UsuńOczywiście. Obiecałam przecież, że wrócę, więc wróciłam. Nie szkodzi, mam nadzieje, że chociaż umiliłam Ci czas. Dziękuje serdecznie za komentarz.
Usuńklepię miejscówkę.
OdpowiedzUsuńW takim razie, czekam.
UsuńOoooooh <3 Zaledwie prolog, a już się zakochałam <3 Masz niesamowity styl pisania. Czekam na jeszcze :)
OdpowiedzUsuńDziękuje serdecznie. Miło mi to czytać
UsuńOjoju, dostałam dedykację, aż muszę skomentować, to mój pierwszy komentarz "na bieżąco" <3.
OdpowiedzUsuńSkończę Sullivana na osobowość i wysmażę elegancki komentarz pod prologiem, ciekawa jestem, czy coś zmieniłaś.
Ciut. Dla ciebe dedykacja to czysta przyjemność.
UsuńCzytałam to już 3 razy, ale co tam. Super sie zapowiada. Będzie genialnie ^^
OdpowiedzUsuńA, i dziękuję za dedykację! <3
Dla mojej bety, wszystko. Dziękuje z całego serca.
UsuńSuper! Już jest prolog! A to znak, że mam co czytać, oprócz "Gry o tron".
OdpowiedzUsuńŚwietnie się czyta z perspektywy Toma. Ta postać jest o wiele, wiele lepsza od mojego Tomcia :) Chętnie zobaczę reakcję Toma na wieść, że to on zniszczył Hogwart :)
Życzę dużo weny i pozdrawiam!
Prolog dodałam wcześniej gdyż udało mi się napisać kilka rozdziałów do przodu. Dziękuje. Jesteś ze mną też przy drugim opowiadaniu. To motywuje do pracy.
UsuńEch, Błoże, było tego Sullivana więcej niż przypuszczałam.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zmieniłaś ten irytujący czas teraźniejszy. Jakoś nie mogę się przyzwyczaić do kwestii (zwłaszcza w pierwszej osobie) takich jak "mówię, patrząc na las", itp.
Jest o wiele lepiej, niż w pierwszym Tomione. Tam wszystko było takie... papierowe, mało realistyczne (hehe, wypowiadam się, a przeczytałam tylko 8 rozdziałów - dobra, chodzi mi o tej osiem rozdziałów). A tutaj maluje się to bardziej jak obraz. Zobaczymy, co będzie dalej, mam tylko nadzieję (nie wiem, ale tak słyszałam), że Hermiona nie zajdzie w ciążę i wszystko nie będzie toczyć się tak szybko, bo dla Riddle'a to zdecydowanie zbyt mało naturalnie.
Nie. Tym razem nie będzie słodko, papierowo jak napisałaś. Tym razem, stawiam na postać Toma i z resztą, sama zobaczysz jak wszystko się rozwinie.
UsuńJezu, genialne <3. Będę czekała na każdy następny rozdział! Tylko, czemu Hogwart został zniszczony po 7. latach? Może się wyjaśni. Cudownie :3
OdpowiedzUsuńPo siedmiu? Hogwart został zniszczony 2 maja 1998 roku. Wtedy Lord Voldemort, został pokonany przez Harry'ego Pottera. Może źle napisałaś, albo ja popełniłam błąd. Nie mniej, dziękuje za komentarz.
UsuńŁoja tak se teraz licze i Harry miałby teraz 45 latek !
UsuńJa już to czytałam, więc mniej więcej wiesz co sądzę. Pierwsza osoba i czas teraźniejszy to nie moja bajka, ale ostatni akapit sprawił, że chcę więcej już teraz. Komentarze przy okazji też sobie przeczytałam i zabiła mnie żałosność wyciskania tekstów innych wszędzie gdzie się da.
OdpowiedzUsuńParę rzeczy bym zmieniła, ale to Twój tekst. Przecinków i całej reszty nie sprawdzam - wierzę, że Rav sobie z tym poradziła. ;).
Weny życzę!
Wiem i licze na to, że będziesz od czasu do czasu wpadać na mojego bloga. Oby udało mi się i tą historię doprowadzić do końca. Dziękuję
UsuńZapowiada się ciekawie. Nowa historia- masz nową kartę. Wszystkie twoje złe uczynki zostaną na niej wpisane(no... i te dobre). Musisz zakończyć happy end'em. Wtedy ci wybaczę.
OdpowiedzUsuńCiekawe czego Tom dowie się na temat Hogwartu. Jego szok prawdopodobnie będzie nieunikniony.
Intrygujący prolog, zobaczymy jak dalej nas poniesie.
A tak z innej beczki, kiedy masz już wakacje?
Wakacje mam już teraz, ale przez cały okres letni, będę dodawała rozdziały. Nie ważne czy będę w domu czy na wyjeździe, będę dodawała rozdziały. Dziękuje. Czas zabrać się za kolejny rozdział.
UsuńMiło z twojej strony. Zatem miłych wakacji.
UsuńWzajemnie. Mam nadzieje, ze umile Ci czas letni.
UsuńNieźle się już zaczyna :D Z niecierpliwością czekam na kolejny ! /M
OdpowiedzUsuńZapewne ukaże się w ciągu tygodnia ☺
UsuńFantastycznie się zapowiada to opowiadanie! Jak tylko przeczytałam prolog, to pierwszą moją myślą było, że: "Boże ta kobieta ma taki talent, że po prostu masakra! Ledwo skończyła pisać poprzednie przecudowne opowiadanie, a tu już pojawia się następne takie cudo!" :)
OdpowiedzUsuńBardzo, ale to bardzo niecierpliwie czekam na nowy rozdział ;)
Mam wiele pomysłów i chce je realizować. Mam nadzieje, że moje Tomione zostanie zapamiętane. Dziękuje
UsuńCudowne ♡ tak się ciesze, że wrocilaś z nowym Tomione
OdpowiedzUsuńPsycho, moja droga. Obiecała, że wrócę a ja słowa dotrzymuje. Dzięki 😉
UsuńWow. Jak zawsze oryginalnie, Kamana nie wypadasz z formy. Cudowne <3
OdpowiedzUsuńStaram się, bo wiem, że zawsze mnie docenisz :*
UsuńProlog jest po prostu boski! Świetny monolog Toma. Tylko tak dalej! ;)
OdpowiedzUsuńOgólnie, może czytacie komentarze, ale to Tomione będzie się głównie skupiało na postaci Toma. Chce napisać o nim porządne opowiadanie.
UsuńŚwietne :) Ja nie mogę, jestem pod wrażeniem!
OdpowiedzUsuńJuż czekam na spotkanie Tom i Hermiony <3
Pozdrawiam i życzę dużo weny :*
Anna-medium
Dziękuje Ci bardzo. Postaram się dodać rozdział do końca tygodnia, pod warunkiem, że skończę pisać następny.
UsuńNareszcie <3
OdpowiedzUsuńCiekawie się zapowiada. Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów, kiedy zobaczy kim się stał.
Czekam :-D
Dziękuje. Zapraszam do odwiedzania mnie często.
UsuńJestem głupią idiotką.
OdpowiedzUsuńOtóż, po tym niezwykle prawdziwym stwierdzeniu, pragnę Cię zawiadomić, czemu; Twojego bloga znam od dłuższego czasu, chyba każda persona lubiąca Toma go zna. Ryzykownie napisane, no ale...
Zacznijmy od tego, że przeczytałam parenaście części, ale potem sama nie wiem. Chyba gdzieś wyszłam i zapomniałam o tym blogu, tak jakoś. Potem historia się powtórzyła, znowu nie doczytałam.
Tak więc teraz przybywam i stawiam tą kropkę, na potwierdzenie, że tak; wreszcie epilog przeczytany. ---> .
Jednak teraz zajmijmy się nowym opowiadaniem. Czepnę się jedynie w czysto subiektywny sposób, że mogłaś najpierw dać opis zniszczonego Hogwartu (dosłownie dwa zdania xd) przed końcówką. Ale to możesz nadrobić, zresztą nawet nie musisz tego napisać. Taka sobie uwaga.
Koniec jest boski. Cudowny. Jest jak czerwone wino; aromatyczny i przez sam "zapach" chce się więcej. Tutaj natomiast jedno zdanie mnie zabiło.
Mam nadzieję, że Tom nie będzie milusi, o nie. Że będzie niebezpiecznym, złym i spytnym Ślizgonem, który zaplanuje jakiś super zły plan i wykorzysta wszystkich do swoich celów.
Rozmowa z dyrektorem fajna, mi tam pasuje.
Czekam na kolejną część. I zapewne z opóźnieniem, ale komentować już będę, obiecuję. :)
Carmel
Miło mi, że jednak odgrzebałaś mojego bloga po takim czasie. Nie będę pisała, że to kolejna, słodka historia Toma i Hermiony. Tym razem, zupełnie inaczej pragnę przedstawić obie postaci i jak trafnie zauważyłaś, Riddle musi być Riddle. Dziękuje za komentarz. Motywuje do dalszej pracy.
UsuńHahaha, a to on zniszczył szkołę. Jeżeli jego żywot skończy się jak w książce to dosięgnie niszczyciela sowita zapłata. Jedyny mało istotny szczegół do jakiego mogę się przyczepić to fragment w, którym mówi, że jego oczy są inne, błyszczą. Jak był w stanie to zauważyć? Historia wciągająca i wpajająca czytelnikowi chęci do czytania dalej. Czekam na pierwszy rozdział!
OdpowiedzUsuńPodobno, czuję się, gdy jesteś podekscytowany. Może to błąd, sama nie wiem. Nie mniej jednak, dziękuje
OdpowiedzUsuńSkoro usunęłaś nawet ostatni komentarz z krytyką, dam kolejny, mam nadzieję, że ostatni i może coś wywnioskujesz z niego. ;)
OdpowiedzUsuńProlog jest płytki. Trudno jest mi się wczuć w postać - popracuj nad tym. Z tego, co wiem, to masz także dużo powtórzeń ( wnioskując po poprzednim opowiadaniu, w którym jest powtórzenie na powtórzeniu). Może to mówić, że masz dość ubogi jak na pisarkę zasób słów.
Mam wrażenie, że ten prolog jest wymuszony oraz suchy.
Nie wiem, kto robi Ci akapity, czy Ty, czy beta, jednak są nierówne.
Czasem brakuje Ci przyimków. Popracuj nad tym. ;)
Wiesz co Amanda? Przez dłuższy czas nie miałam do ciebie nic, ale teraz? Kurwa nie pierdol bo do grobu wpadnę i powstanę w formie zombie. Oczywiście jeżeli chcesz mnie nazywać owieczką czy coś w tym stylu, proszę bardzo. Mam wyjebane. Komentujesz bo jej styl jest gorszy od innych? To po chuja pustoto czytasz? Obserwuję tą wojnę już od dawna i powiem ci, że leję ze śmiechu kurwa jak deszczowy dzień. Chcesz wyrazić swoje zdanie, bo nie zgadzasz się z komentarzami innych? Kurwa... jesteś pusta czy niepełnosprawna umysłowo? Powiedz sobie sama szczerze, bo wiem, że chociaż dla siebie nie jesteś suką. Naprawdę gdyby coś cię nie interesowało, a byłaby to osoba, z którą nie toczysz wojny... skomentowałabyś? Jeżeli powiesz, że tak... wyśmieję cię kurwa jak mało kogoś. Wiesz co to by oznaczało? Że do kurwy zasranej nie masz życia, a nie chcę po tobie aż tak jechać abyś nie straciła swojej tak naprawdę gówno wartej godności. Nie obstawiam się teraz za Kamaną. Jestem postacią poboczną, która kpi z debilizmu tego świata i szczególnie takiego twojego typu. Kurwa... żeby tylko Kamana mówiła, że jesteś dziewczyno fałszywa to bym zlała, ale jest więcej osób. Ja pierdolę, nie umiesz do tego dojść, że to doprowadzi cię do gnoju? Fakt, Kamana jest skurwiałą osobą. Jeżeli wejdziesz jej pod skórę to będzie cię gnoić do końca życia, bo ma swój charakter. Podobnie do mnie... jednak ty? Nie masz takiej klasy aby kurwa chociaż odgrywać tą rolę.
UsuńSwoją drogą... świecić przykładem? Zabawiasz się w matkę Teresę czy cnotkę nie wydymkę? Wiem, że brak ci w mózgu, ale kurwa nie jesteś chyba aż na tyle głupia aby bronić brutalnego internetu... bo co? Padnę ze śmiechu... a wierz mi, że jeżeli napiszesz mi zaprzeczający komentarz, to będę sypać łzami rozbawienia. Więc w sumie... nawet polecam.
Nawet nie osiemnaście lat, tak? Widać kurwa. Teraz tak szczerze dziewczyno. Wiesz co dzieli ludzi z życiem poważnym, a oblanym masłem? ( Nie, nie interesuje mnie czy miałaś problemy, ojca alkoholika, czy zostawiła cię matka... wierz mi, że naprawdę jest to dla mnie gówno warte ). To, że ludzie tego wyższego sortu zachowują się jak Kamana. Mają wyjebane, bo internet to szmata społeczeństwa. To jest ostatnie miejsce, w którym chociażby ja zachowała się przyzwoicie. Nie ma tu nawet cna rzeczy cennej dla ewolucji tego obsranego świata, rozumiesz to chociaż trochę?
A co do jedzenia... marudziłaś na swoją tuszę? Może mała głodówka? Wiesz... co do tego wieprza. Kamana przeżyła okres w życiu, który pozwala jej na chociażby trochę większą wagę. Ty natomiast? Jak sama masz kompleks, to kurwa nie oceniaj innych swoją miarą bo odwróci się to w twoją stronę jak gwałciciel chujem w twojej dupie.
A jako przyjaciółka. Suko... odpierdol się od niej bo nie igrasz z ludźmi swojego pokroju, a ludźmi, którzy kurwa mogą spierdolić ci życie. Więc jeżeli nie chcesz poprawiać sobie humor herą czy fetą to wypierdalaj z tego bloga. To co piszesz jest takie sztuczne jak chuj w pornosach.
Ostatnie info... odpiszesz? Zapraszam, będę miała w chuj zabawy jak podczas chuja penetrującego moje ciało mała kurwo.
Amanda, kochanie, tak jak na początku uznawałem cię za w sumie ogarniętą osobę, tak teraz muszę zrewidować tę opinię. Nie mam pojęcia co krąży w tej małej, zakompleksionej główce, ale obstawiam że to jakieś chore skurwysyństwo - nikt normalny nie nakręca takiej spirali nienawiści bez powodu. Wiesz, może weź tę spiralę i wsadź sobie w pizdę jako wkładkę domaciczną, mniej bałbym się wtedy o możliwość rozprzestrzeniania genów idiotyzmu. Chociaż patrząc na cuda jakie wydziwiasz (a mam na myśli życie z tak niskim ilorazem inteligencji, bo nawet oddychanie wymaga go trochę), to myślę że możemy mieć drugie przyjście Jezusa, tym razem upośledzonego.
UsuńObserwowałem okiem zawodowego trolla jak przez dłuższy czas starasz się zgnoić Kamanę i jak sama coraz bardziej taplasz się w gównie, byleby tylko czymś ją trafić - bezskutecznie. Nie wiem, jeśli to koprofilia (a innego sensu nie widzę) to z chęcią zapoznam cię z pewną osobą która uwielbia sranie na klatę, stanowilibyście ładną parę. Zauważ że te tak zwane "owieczki Kamany" cały czas stoją za nią murem, a te kilka sojuszniczek które miałaś ty odsuwa się coraz bardziej. Nie dziwię się, smród umysłowego kalectwa i gówna potrafi odstraszyć, nie mówiąc już o płatach piany toczonej z gęby bez powodu.
I jako osoba która dołączyła do Potterheads tylko po to, by trollować daję temu co robisz 2/10. To jest słabe. Wzbudzasz wyłącznie śmiech i politowanie swoim zachowaniem i stylem bycia.
Jesteś ża-ło-sna.
Nie pozdrawiam.
No wiec Sylwia może juz komentowac😃😃 Na początku wielkie dzieki kochana za dedykacje❤️😘 czekam i czytam zawsze od dechy do dechy. Czasem po kilka razy😂 Czytam bo kurwa Mac mi sie podoba. Nie bo jestem czyjaś owieczka, pieskiem, kotkiem czy koziolkiem😠 dlatego wkurwia mnie nieziemsko wpierdalania pod blogiem jakis uwag mających z pisaniem tyle wspolnego co ja z Kosciolem😠 Zapowiada sie super😎 bede śledzić na bieżąco oczywiście, ale juz z niecierpliwoscią czekam na ciąg dalszy😃 bardzo mi sie podoba sposob w jaki piszesz. Nie jestem w stanie na 100% podać jednego powodu. Fajnie budujesz napięcie, bohaterowie sa ukazywani w ciekawy sposob, nie ma błędów sytuacyjnych i merytorycznych itd. Sporo bym jeszcze wymieniać mogla😃🍀 sorry za błędy itd ale edycja w moim zlomofonie leży i kwiczy😂😂 co do osób lubiących wywoływać gownoburze gdzie sie da: Weźcie kurwa na wstrzymanie, znajdźcie sobie partnera, nie wiem... Zapiszcie sie kurwa na yoge
OdpowiedzUsuńCD. Znajdźcie sobie partnera, zacznijcie spotykać sie z innymi w realu. Żadna przyjemnością nie jest kurwa Mac dla mnie, czytanie takich pierdół. Wiecej... Wkurwia mnie to niemiłosiernie, a uwierzcie mało kto chce miec we mnie wroga... Jestem tu kurwa Mac najstarsza, i wydaje mi sie, ze moj bagaż doświadczeń, pozwala mi miec własne kurwa zdanie... Przeżyjecie 1/100 z tego co ja to możemy pogadac o zyciu, problemach i skurwialym niesprawiedliwym swiecie. Nie kurwa w momencie kiedy o tym swiecie, nie macie zasranego pojecia... Wiec podsumowując: Kama tekst zajebisty<3 teraz bede komentowac regularnie. Hejterzy wypierdalac, i zając sie własnymi sprawami...
UsuńDziękuje Sylwia. Dedykacja dla ciebie była specjalnie. Wiem, że czytasz moje blogi od dłuższego czasu. Jestem niezwykle zaskoczona, że możesz komentować. Tak się cieszę z tego powodu. Kocham Cię bardzo. Dziękuje po raz kolejny.
UsuńYay, to jest piękne. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział <3
OdpowiedzUsuńDziękuje Alice <3
UsuńWitaj Kamano.
OdpowiedzUsuńJak obiecałem, skomentuję Ci prolog. Wiesz chyba dobrze, że lubię czytać to co piszesz. Moim zdaniem masz taką lekkość słowa. Potrafisz naprawdę wczuć się w danego bohatera i pisać to co on myśli, pisać z jego perspektywy. To chyba jest taka cecha, której Ci zazdroszczę. Prolog jest świetny. Monolog Toma wyszedł Ci genialnie. To może być chamskie, ale ja czekam na kolejne rozdziały, bo pierwszy mam na kompie. Chciałbym je dostawać tak jak teraz - przed tym jak je opublikujesz. Gratuluję Ci również bety, bo jest genialna. W końcu to Rav. Mniejsza z tym. Czytając wpadłem w małe kompleksy i chyba nie napiszę tego obiecanego Dramione. Czekam na więcej, pomyślnej weny.
Pozdrawiam,
Ayden Lucas Barrow.
Ayden, musisz napisać. Mężczyzna piszący Dramione z perspektywy Dracona, to będzie hit. Większość bloggerów to jednak kobiety, przydałoby się to zmienić. Nie wpadaj w kompleksy, nie ma po co. Mam nadzieję, że uda Ci się napisać coś świetnego. Chętnie przeczytam i polecę twojego bloga. Wiesz o tym doskonale.
UsuńDziękuje za te miłe słowa.
No cóż ciekawie się zapowiada.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że tak krótko ale czas goni.
Pozdrawiam.
Dziękuje. Chociaż tak krótko to i tak miło mi, że skomentowane.
UsuńNigdy nie lubiłam tego paringu i gdy tylko odkrywałam, że opowiadanie będzie o miłości Herm i Toma naciskałam biały krzyżyk na czerwonym tle. Twojej historii chcę jednak dać szansę, może to zasługa nowego pomysłu (Tom w przyszłości), może to zasługa Twojego stylu pisania a może to połączenie. Zostaje ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne rozdziały, kto wie może i ja polubię tę parę.
XYZa
Może? Mam nadzieję. W takim razie będę starała się jak mogę, aby została w twoim serduszku.
UsuńDziękuje.
Ojeju *.* Genialne, piękne, super, mega :D Kamana ty piszesz najlepsze opowiadania 4ever ♥Nie mogę się doczekać następnych części.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dziękuje :)
UsuńJak zwykle genialne
OdpowiedzUsuńDziękuje ;)
UsuńJest ciekawie Kamano :3 Masz ten talent, styl którego niektórzy nie mają, rozwijasz moją wyobraźnie :3 Ulubiony paring *-*
OdpowiedzUsuń~Pani Black
Dziękuję. Aktualnie Tomione to też mój ulubiony pairing.
UsuńNo i Tomarry.
Tego, pisałam Ci, że kiedyś to przeczytam :D Akurat dziś znalazłam trochę czasu, więc pomyślałam "A czemu nie?"
OdpowiedzUsuńZacznę od tego, że Tomione zawsze intrygowało mnie w pewien sposób. Uważam, że ten pairing mógłby znaleźć gdzieś swoje miejsce w moim serduszku, a szczególnie, jeśli będzie w Twoim wykonaniu.
Prolog nie był jakoś specjalnie szokujący, pomijając końcówkę, która może rozpoczynać coś naprawdę mocnego. Czyżby Tom tak naprawdę miał inne plany, co do Hogwartu? Nieźle, nieźle, Kamciu :> Jestem ciekawa jak to się potoczy dalej i w jaki sposób rozpocznie się tutaj pairing.
Lecę czytać dalej~
Cześć. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
OdpowiedzUsuńNa początku trochę się przeraziłam ilością rozdziałów, bo wyraźnie prosiłam o nowe blogi, ale potem zauważyłam, że to jest wcześniejsza historia (i chwała Latającemu Potworowi Spaghetti!). Niżej znajdowała się ta nowsza i to do niej odniosę się w komentarzach. O tak, obawiam się, że trochę tego będzie. Jestem drobiazgowa i być może czepiam się szczegółów, ale wszystko z myślą o autorze (i mnie samej, bo i ja w ten sposób się uczę).
Pomiędzy komentowanie treści będę wplatała wszelkie błędy i nieścisłości. Wiem, że masz betę, ale:
a) albo nie nadaje się ona na to stanowisko;
b) albo pomaga ci jedynie z najgorszymi błędami, tymi stricte technicznymi – a obawiam się, że wytknięcie autorowi jakiejś dziury fabularnej czy niezgodności z kanonem (o ile piszemy kanonicznie, a wygląda na to, że ty to robisz) również należy do jej zadań.
Pierwsze zdanie – brakuje spacji przed rozpoczęciem. W ogóle do akapitów polecam ustawienie w Wordzie – wystarczy zaznaczyć (w opcji „Akapit”), że odstęp ma pojawiać się przed pierwszym wierszem.
Zacznę od prologu. Szkoda, że masz zablokowaną możliwość kopiowania, bo zdecydowanie ułatwiłoby mi to pracę, ale jak mus, to mus – będę przepisywać ręcznie.
„Oto moje życie, które za miesiąc straci kompletnie na wartości.” — wyobrażasz sobie Toma wypowiadającego takie zdanie? Ja nie. On zawsze uważał się za kogoś lepszego – już w sierocińcu niebywale w to wierzył, bo szybko odkrył posiadane umiejętności. Tom nie chciał opuszczać Hogwartu, ale zaplanował swoje życie z wielką dokładnością. Skoro nie udało mu się zostać w szkole, stwierdził, że co mu szkodzi popracować u Borgina? Dowie się nowych rzeczy, przy okazji oczaruje wielu ludzi i zdobędzie zwolenników, z którymi podbije świat. Tom nie uważał, że jego życie straci na wartości – sądził, że jego życie samo w sobie jest wartością większą, niż życia pozostałych ludzi.
Pisanie w pierwszej osobie nie zmusza postaci do przedstawiania się i radziłabym tego unikać (w końcu Tom nie relacjonuje komuś swojej historii, po prostu jest jej uczestnikiem; to trochę tak, jakby powtarzał całość w celu zapamiętania), niemniej jest to fajne zagranie, z pewnością mające na celu wciągnięcia czytelnika do świata Toma. Kiedy Riddle opowiada o wszystkim w ten sposób, wydaje się, jakby przeżywało się to razem z nim, co tylko wzmacnia odczucia towarzyszące czytaniu tekstu. I te pozytywne i, obawiam się, również te negatywne. Ale o tym dalej.
Podoba mi się również to, że Tom zwraca uwagę na otaczające go piękno. W powieściach nie jest to specjalnie ukazane (poza incydentem z sierocińca czy filmowym zagraniu z klepsydrą Slughorna), ale Tom na pewno przepadał za wszystkim, co było przyjemne dla oka.
„Pokochałem samotność. Przynajmniej tak to sobie tłumaczę.” — naprawdę? Tom rzeczywiście sądził, że brak przyjaciół mu nie przeszkadza, ale to dlatego, że ICH NIE POTRZEBOWAŁ. Było mu to na rękę – miał czas na naukę, planowanie przyszłości, przy okazji nikt nie wchodził mu w drogę. Poza tym niespecjalnie ufał otaczającym go dzieciakom. Po co miał zadawać się z ćwierćinteligentami?
Na pewno znał ludzi mądrych i zdolnych, i pewnie skutecznie ich oczarował, dlatego to konkretne słowo – „samotność” – też mi tu nie do końca gra. W szóstej części Tom przedstawiony jest w otoczeniu kolegów ze Slytherinu. Sądzisz, że pokazywał się z nimi jedynie na przyjęciach? Nie byli mu specjalnie bliscy, ale posiadanie znajomych z pewnością odciągało od niego jakiekolwiek oskarżenia odnośnie ewentualnych przewinień – w końcu miał alibi. A Tom i jego zbieranina byli genialni w unikaniu odpowiedzialności za swoje czyny, o czym mówił Dumbledore. Tom nie był samotny. Tom zwyczajnie nie potrzebował innych ludzi.
A zresztą – jak można być samotnym, znając cholernego bazyliszka! :D
Pojawia się akapit, że Tom stracił wątek przez swoje ludzkie ułomności. Hmm. Tom wierzył, że jest nadzwyczajnie inteligentny i sprytny, poza tym jego przodkiem był wielki Salazar Slytherin, więc nie sądzę, żeby myślenie o znienawidzonym ojcu wzbudzało w nim chęć psioczenia na temat „ułomności”. Wątpię, żeby Tom w ogóle myślał o sobie w takich kategoriach. Ale nie, dobra, teraz ja nie wiem, co miałam pisać. Ok., mam. Chodzi mi o to, że ten akapit jest kompletnie zbędny – później Tom na nowo porusza tę samą kwestię, więc nie rozumiem, co robi tutaj wtrącenie o „straceniu wątku”.
UsuńZa to już następny akapit jest taki… Tomowy. Idealnie pokazuje, gdzie on ma te dzieci z sierocińca. Wie, że w końcu będzie nad nimi władał, a one będą padały do jego stóp. Nie obchodzi go coś takiego jak miłość czy przywiązanie – ogromną moc czerpie z książek. I to jest to, co Toma w sumie definiuje. Jak wspomniałam wyżej, jego nie obchodzą inni. Jego obchodzi on sam. A nauka z książek jest mu tylko na rękę, bo pozna więcej i szybciej.
Dippet przychodzi do Toma i pyta go, dlaczego siedzi na ziemi. W sumie jest to logiczne pytanie, po co chłopak ma marznąć. Ale już odpowiedź Toma jest kompletnie nienaturalna. Zamiast walnąć coś w stylu: „Profesorze, chcę się zrelaksować, tyle się uczyłem”, on wyjeżdża z wysuszoną glebą i niezbędnym chłodem. Tom zachowuje się tak nienaturalnie w swoim udawaniu, że Dippet od razu połapałby się, że coś nie gra! Od razu pomyślałby, że chłopak dostał gorączki, bo gada jak jakiś średniowieczny jegomość.
Ok. Seems legit.
Dlaczego Tom myśli, że Dippet we wszystko mu wierzy, skoro nie zaserwował mu nic istotnego? Nie okłamał go. Siedział, bo było mu tam przyjemnie, co z tego, że wyznał to nieco okrężną drogą.
„Raczej spłynęło to po mnie, jak po kaczce” — raczej nie wstawiłabym w tym zdaniu przecinka.
Jedno muszę przyznać – miły Tom całkiem nieźle ci wychodzi. I Dippet stwierdzający, że jest w stanie uwierzyć Tomowi w jego zapewnienia. Normalnie wisienka na torcie.
„Rozmowa między nimi, a mną ograniczała ich do potakiwania, gdy ja głosiłem monolog. Ku mojemu ogólnemu zachwytowi zgadzali się ze mną.” — bez przecinka przed „a”, za to wstawiłabym go już po „zachwytowi”.
Kolejny akapit przedstawia wątpliwości Toma odnośnie drogi, jaką obierają jego zwolennicy. Zgadzają się, bo Tom jest ważnym członkiem szkolnej społeczności czy naprawdę dzielą jego poglądy? Cóż, kto jak kto, ale Tom do tej pory powinien znać odpowiedź na to pytanie. Poza tym… Nawet gdyby się nie zgadzali – wypełniają rozkazy? Wypełniają. Służą z ochotą? Ano służą, najwyraźniej też cieszy ich zadawanie bólu/władanie ludźmi. Czego tu więcej chcieć do szczęścia? Jak zdradzą, to się ich ukarze. Tyle. Tom chciał mieć wiernych ludzi, ale mieli się oni go bać i podziwiać jednocześnie. Nie obchodziło go, jakie poglądy wyznawali, dopóki wypełniali rozkazy.
Hej, hej, hej. Tom mówi, że nabrał kolorów, że jego oczy świecą – CZY ON MA ZE SOBĄ LUSTERKO?!
Foreshadowing dotyczący pozostania wężem naprawdę fajnie brzmi. Tom wbijający do Zakazanego Lasu również jest czymś przyjemnym, głównie dlatego, że takie mroczne miejsce go przyciąga.
„Mimo, że nigdy nie pokocham drugiego człowieka, na spokojnie mogę dążyć uczuciem przyrodę, która sama mi się podporządkowuje.” — piszemy „mimo że”. Odsyłam: http://sjp.pwn.pl/sjp/mimo-ze;2483551.html . Nie „dążyć”, tylko „darzyć”. A teraz: Tom mówiący, że nigdy nie pokocha drugiego człowieka – ok., rozumiem. Po co mu taka głupota w życiu, wszak nie pojmuje, jak to ma mu w czymkolwiek pomóc. Ale dalsza sprawa jest dla mnie niejasna. Nie pokocha człowieka, ale nie ma już problemu z naturą. Nie, to nie pasuje. Może naturę podziwiać jako taką, bo jest naprawdę ładna i przyjemna dla zmysłów, ale Tom NIE ROZUMIE KONCEPTU MIŁOŚCI. On jej NIE POTRZEBUJE. Uważa, że miłość to głupota i nieuchronnie prowadzi do zguby, a on jest przecież ponad takie bzdury. Poza tym natura się nikomu nie podporządkowuje. Nie wiem, jak miałaby podporządkować się Tomowi.
Jednorożec wygląda pięknie – to dobrze, ale przydałby się krótki opis tego piękna. Poza tym późniejsze nazwanie tego stworzenia „koniem” nie brzmi zbyt dobrze w ustach Toma.
Usuń„Słyszałem, że w Albanii poszerzę horyzonty, właśnie tam zamierzam.” — jak już to „zmierzam”.
Tom rozckliwiający się nad powrotem do jego pierwszego prawdziwego domu, do Hogwartu, jest bardzo realny i w sumie… smutny. To tutaj Tom zaznał radości, tutaj zaczęto go doceniać, tutaj odkrył, że znaczy coś więcej. Na jego miejscu z pewnością zachowywałabym się podobnie. W sumie to to robię – niedługo muszę wyjechać i jakoś nie bardzo mi się spieszy to robić. :D
Tom odnajduje zmieniacz czasu… Ani trochę nie zastanowiło go, skąd tam się wziął? Ok., ma prawo go nie rozpoznać, zmieniacze czasu powstały chyba nieco później, ale naprawdę? Żadnej myśli dotyczącej: „Hmm, co za idiota łaził po Zakazanym Lesie z czymś takim?”. Trudno w to uwierzyć.
Dobra, Tom biegnie do biblioteki i dowiaduje się, że właśnie znalazł zmieniacz czasu. Dowiaduje się też – błędnie – że ten przedmiot może go przenieść w jakiekolwiek miejsce. Przecież zmieniacze czasu cofają w czasie o kilka godzin… Nic więcej.
Poza tym szczerze: czy Tom od tak porzuciłby wszystko i skorzystał z możliwości przeniesienia się w czasie? Wątpię. Nawet jeśli, to wpierw dokonałby dokładnych oględzin przedmiotu – a co, jeśli się pomylił? – przeczytałby każdą dostępną książkę dotyczącą zmieniaczy czasu/podróży czasoprzestrzennej – nie może dopuścić do ewentualnych komplikacji – i pomyślałby: „To chyba nie przypadek, że akurat JA znalazłem coś takiego. Lepiej to porządnie przebadać.”
Ostatnich akapitów nie jestem w stanie skomentować właśnie przez głupotę Toma. To wszystko jest tak pozbawione jakichkolwiek emocji, takie sztywne, takie bolesne... Ja wiem, że opowiada Tom, ale myślę, że Tom mówiłby o pomszczeniu Hogwartu z pasją – tutaj tej pasji specjalnie nie czuć.
Podsumowując: pomysł dobry, w niektórych momentach potrafisz poprowadzić Toma, ale w większości popełniasz dość podstawowe błędy, jakich fanatyk tej postaci raczej nie powinien robić. Poza tym twój tekst jest suchy – brak tutaj opisów, konkretnego wskazania, że Tom Riddle to mimo wszystko człowiek. Pojawia się w przyszłości i… co? Że Hogwart zniszczony? Ok., ale emocje! Złość, rozczarowanie, pytania „dlaczego i kto”, gdzie on się w ogóle znalazł! A gadanie o ułomnościach nie dodało mu człowieczeństwa, a jedynie uczyniło go niekanonicznym.
Może w następnych rozdziałach jest lepiej? Cóż, na pewno zaraz się przekonam.
Pozdrawiam,
Kassga
♡♡♡
OdpowiedzUsuńDupa, już kiedyś zaczęłam czytać to Twoje Tomione, ale dałam sobie spokój, więc teraz zaczynam od nowa, ale uwagami "uraczę" te rozdziały, których nie czytałam, bo o tych chyba trzech kolejnych już rozmawiałyśmy. :)
OdpowiedzUsuńŚwietny substytut dla uzależnionych od HP ;)
OdpowiedzUsuńCudo *-* Kocham :3
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc to moje pierwsze Tomione.. i jak narazie ciekawie sie zapowiada. Tom to pewnie bedzie w szoku, gdy odkryje ze to on sam zniszczył Hogwart, nie mowiac juz o tym, ze jego wygląd znacznie rozni sie od tego Voldemortowego beznosego brzydala. Choć tak sobie myśle ze moze to mu coś uświadomi...
OdpowiedzUsuńwww.swiatlocienn.blog.pl
zapraszam.